Dariusz M. wraz ze swoją żoną Moniką i ich córką w 1994 roku przeprowadzili się mieszkania rodziców małżonki Czesława i Janina B. (imiona fikcyjne). Od tego czasu między Dariuszem a teściami zaczęło dochodzić do kłótni. Spory dotyczyły braku jego zaangażowania w utrzymanie mieszkania. Mężczyzna nie dokładał bowiem żadnych pieniędzy do czynszu czy zakupu wyżywienia. Teściowe kupowali mu nawet ubrania.
Mimo tego, rok później Czesław i Janina przenieśli na córkę i jej męża aktem darowizny prawo własności działki, na której małżonkowie postawili dom. Niewiele to jednak zmieniło, gdyż rodzice nadal musieli płacić m.in. za media. Kiedy trzeba było uiścić jakieś opłaty, Dariusz mówił żonie, aby ta zwróciła się po pieniądze do ojca.
Kilka lat później, Dariusz wyprowadził się z domu, a po kilku miesiącach zamieszkał z inną kobietą. Wtedy małżeństwo definitywnie się rozpadło. Po rozwodzie rodzice wystąpili do sądu o zobowiązanie byłego zięcia do przeniesienia na nich własności darowanej nieruchomości.
Sąd Rejonowy w Pruszkowie uznał jednak, iż zachowanie Dariusza M. nie objawiało się rażącą niewdzięcznością w stosunku do byłych teściów, gdyż nie było nacechowane szczególnym zamiarem pokrzywdzenia darczyńców, nie stanowiło przestępstwa przeciwko ich życiu lub zdrowiu.
Sąd doszedł co prawda do wniosku, że porzucenie rodziny, zdradzanie małżonki i nieregularne łożenia na rodzinę, stanowią zdecydowanie pogwałcenie zasad moralnych i etycznych, i mogą zostać uznane za okazanie niewdzięczności wobec żony i jej rodziców, jednakże nie za „rażąco niewdzięczne".