Marek Falenta, biznesmen podejrzany o zlecenie podsłuchów polityków i biznesmenów, w ciągu ostatnich kilku lat współpracował z trzema służbami specjalnymi – ABW, CBA i CBŚ. Według „Gazety Wyborczej" takie informacje kryją tajne akta śledztwa „podsłuchowego". Centrale tych służb miały o tym nie wiedzieć. Falenta miał współpracować z wrocławskimi funkcjonariuszami, bo stamtąd pochodzi i tam rozkręcał swe pierwsze interesy.
Według „GW" od 2011 r., „w czasie gdy Falenta miał zlecać nagrywanie polityków i biznesmenów w warszawskich restauracjach, oficerowie ABW z Wrocławia prowadzili z nim »dialog operacyjny«, traktując go jako wiarygodnego informatora". Do tego stopnia relacje te były zażyłe, że jak ujawnił „Newsweek", kpt. Bogusław T., po tym jak prowadził biznesmena ABW, zaczął u niego pracować po odejściu ze służby.
Z raportu ABW na temat tych relacji ma wynikać, że informacje Falenty, pochodzące najprawdopodobniej z nielegalnych podsłuchów, były bezwartościowe – nie wszczęto na ich podstawie żadnego śledztwa.
Za związki z Falentą stanowisko stracić miał szef delegatury we Wrocławiu i trzech naczelników. Czystki we wrocławskiej delegaturze CBA zrobił też jej szef Paweł Wojtunik.
Zdaniem „GW" najmniej wiadomo o relacjach Falenty z CBŚ. Biznesmen miał być źródłem Krzysztofa S., policjanta CBŚ z Lublina, który dziś również pracuje dla Falenty.
Minister koordynator służb specjalnych Marek Biernacki zapewnił PAP, że „nie było gry między służbami specjalnymi". Zdaniem Biernackiego nie złamały one też żadnych procedur w kontaktach z Falentą.
– Gra najprawdopodobniej była po stronie Falenty, który jak widać, „lubi służby" – ocenia Andrzej Barcikowski, były szef ABW, i zaznacza, że mechanizm funkcjonowania osobowego źródła informacji wyklucza, by dwie służby specjalne miały tego samego informatora. – Osobę pozyskaną jako „ozi" wpisuje się do centralnej ewidencji i każda służba ma obowiązek w niej sprawdzić, czy taka osoba w niej już nie funkcjonuje. A jeśli tak, to co do zasady nie może być w podwójnej roli – tłumaczy Barcikowski. Inaczej jest z „rozmowami operacyjnymi". – Ich się nie rejestruje, służby pozyskują informacje np. na temat przestępstw gospodarczych wieloma kanałami – dodaje były szef ABW.