Trybunałowi Konstytucyjnemu brak kompetencji

Przedmiotem wyrokowania Trybunału nie są orzeczenia czy rozstrzygnięcia w indywidualnych sprawach, ale akty normatywne, na podstawie których zostały one wydane – wywodzi Marek Dobrowolski.

Publikacja: 10.04.2016 13:00

Trybunałowi Konstytucyjnemu brak kompetencji

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Spór o Trybunał Konstytucyjny doczekał się już pokaźnego zbioru publikacji, doprowadził też do kilku decyzji o poważnych skutkach ustrojowych. Niestety, zapadały one właściwie wyłącznie na użytek bieżących potrzeb stron tego sporu. Bezsprzecznie należała do nich nowelizacja ustawy o TK z 22 grudnia 2015 r. zaostrzająca rygory orzekania, ale także wiele rozstrzygnięć podejmowanych przez sam Trybunał. Wszystkie one prowokują pytanie o konstytucyjne ramy jego funkcjonowania. O ile jednak postanowienia ustawy nowelizującej są znane i komentowane, o tyle zagadnienie granic dozwolonej wykładni kompetencji Trybunału jest podnoszone incydentalnie i pozostaje raczej na uboczu debaty.

Nie sposób się zgodzić

Tymczasem na konieczność ustalenia własnych kompetencji do orzekania w sprawie ustawy grudniowej bez stosowania jej postanowień wskazywał wprost jeden z wnioskodawców postępowania (sygn. K 47/15). Tym tropem poszedł Trybunał, stwierdzając, iż za podstawę wyroku przyjmuje bezpośrednio stosowalne przepisy konstytucji oraz ustawę o TK w brzmieniu nadanym przez ustawę nowelizującą, jednak z wyłączeniem jej niektórych przepisów, gdyż „nie jest dopuszczalne, aby te same przepisy były równocześnie podstawą i przedmiotem orzekania". Przy czym nie wskazał podstawy prawnej tej ostatniej tezy. Z art. 197 konstytucji można natomiast wywieść odmienny wniosek. Skoro bowiem ustawa ma określić organizację Trybunału oraz tryb postępowania przed nim, to kontrola konstytucyjności takiej ustawy – wobec braku konstytucyjnych podstaw do jej wyłączenia – powinna odbywać się na ogólnych zasadach (tak jak wszystkie pozostałe ustawy). Przy tej okazji Trybunał dokonał ustalenia, z którym nie sposób się zgodzić. Stwierdził mianowicie, iż „dopóki Trybunał Konstytucyjny nie zbada zgodności ustawy nowelizującej z konstytucją, nie można przesądzać, czy ustawa ta dokonała skutecznych zmian w ustawie o TK". Otóż każda ustawa nowelizująca z powodu owego domniemania jej konstytucyjności dokonuje skutecznych zmian w ustawie nowelizowanej, i to niezależnie od przyszłych rozstrzygnięć co do jej konstytucyjności.

Z kolei bezpośrednie stosowanie konstytucji przy ustaleniu właściwej liczby sędziów Trybunału biorących udział w rozprawie prowadzi do przepisu wskazującego na 15-osobowy skład Trybunału (art. 194 ust. 1), co musi oznaczać konieczność orzekania przez tyluż sędziów we wszystkich sprawach będących w kognicji Trybunału. Jeżeli więc w danym momencie funkcjonowania Trybunału w jego składzie nie ma konstytucyjnej liczby sędziów, to – niezależnie od przyczyn tego braku – nie może on orzekać wyłącznie na podstawie konstytucji. Trybunał Konstytucyjny stwierdza natomiast, że w procedowaniu pełnego składu może maksymalnie wziąć udział 15 sędziów. Różnica jest subtelna i sprowadza się do słowa „maksymalnie" oraz do braku w konstytucji kategorii: pełny skład Trybunału. Poza wszystkim zaś przyjęte rozstrzygnięcie pozostaje w sprzeczności z dotychczasową linią orzeczniczą Trybunału, zgodnie z którą „bezpośrednie stosowanie konstytucji nie może prowadzić do pomijania obowiązujących regulacji ustawowych" (sygn. P 12/98).

W drodze wykładni Trybunał „odkrył" więc nowe uprawnienie polegające na możliwości pominięcia ustawy objętej zasadą domniemania konstytucyjności. Podobnie ocenić można jego wezwanie Sejmu VIII kadencji do powstrzymania się od wyboru kolejnych pięciu sędziów Trybunału „do czasu wydania ostatecznego orzeczenia w sprawie" (postanowienie z 30 listopada 2015 r., sygn. K 34/15). Tym samym Trybunał odszedł od dotychczasowej linii orzeczniczej, zgodnie z którą nie jest możliwe wydanie decyzji zabezpieczającej, zakazującej stosowania zaskarżonych przepisów przed merytorycznym rozstrzygnięciem wniosku. Ani przepisy konstytucji, ani żadne regulacje ustawowe nie dają bowiem Trybunałowi kompetencji do nakazania niestosowania przepisów ustawy korzystającej z domniemania konstytucyjności (zob. postanowienia w sprawach K 31/06, K 2/07). Postanowieniem tym Trybunał poszerzył granice swoich uprawnień stosowanych dla „zażegnania kryzysu konstytucyjnego".

Sąd prawa, a nie sąd faktu

W wyroku z 3 grudnia 2015 r. (sygn. K 34/15) Trybunał de facto uznał się za właściwy do oceny prawidłowości wyboru sędziów Trybunału, orzekł bowiem, że dwaj sędziowie wybrani 8 października 2015 r. nie zostali wybrani skutecznie, zaś kolejnych trzech wybrano tego samego dnia na zgodnej z konstytucją podstawie prawnej. Tymczasem przedmiotem badania był przepis art. 137 ustawy o TK, który umożliwił wybór wszystkich (pięciu) sędziów na miejsca zwolnione w 2015 r., a nie ocena jego stosowania, co ostatecznie uczynił Trybunał. Na ten aspekt zagadnienia zwracał uwagę prokurator generalny w stanowisku przedstawionym w ww. sprawie. Sam Trybunał wielokrotnie natomiast podkreślał we wcześniejszym orzecznictwie, że „w żadnym wypadku nie może on orzekać o stosowaniu prawa, ani w sposób prawnie doniosły oceniać działalności organów państwa" (sygn. K 28/05), gdyż jest on „sądem prawa", a nie „sądem faktów" (sygn. P 35/15). Przedmiotem jego wyrokowania nie są więc akty stosowania prawa (prawomocne orzeczenia lub ostateczne rozstrzygnięcia w indywidualnych sprawach), lecz wyłącznie akty normatywne, na podstawie których rozstrzygnięcia te zostały wydane. Nawet jednak uznanie nieprawidłowości zastosowania ww. przepisu nie może z mocy prawa wzruszyć decyzji wcześniej podjętych na jego podstawie. Orzeczenia Trybunału wchodzą bowiem w życie z dniem ogłoszenia (art. 190 ust. 3 konstytucji), co oznacza, że rozstrzygnięcia podjęte na podstawie obowiązujących, a dopiero następnie uchylonych przepisów są wiążące. Tak więc stwierdzenie niekonstytucyjności przepisu nie prowadzi automatycznie do podważenia wcześniejszych aktów jego stosowania. Jak można sądzić, z tych właśnie względów Trybunał, stwierdzając w jednym ze swoich wyroków niekonstytucyjność przepisu skracającego dotychczasowe kadencje członków Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, wskazał, iż takie ustalenie „nie może stanowić podstawy do kwestionowania wygaśnięcia mandatów dotychczasowych członków KRRiT" (sygn. K 4/06).

Brak mu kompetencji

W konstytucyjnym katalogu kompetencji Trybunału nie ma uprawnienia do oceny prawidłowości wyboru jego sędziów. Niezależnie więc od kontrowersji związanych z wyborem każdej z dwóch pięcioosobowych grup sędziów (przez Sejm VII i VIII kadencji) nie jest właściwym organem do stwierdzenia nieprawidłowości występujących w tym zakresie. Podjęcie się takiej roli w perspektywie prawnej prowadzi do poszerzenia kompetencji Trybunału, w perspektywie politycznej czyni z go jedną ze stron trwającego konfliktu.

Autor jest dr hab. w Katedrze Prawa Konstytucyjnego KUL

Spór o Trybunał Konstytucyjny doczekał się już pokaźnego zbioru publikacji, doprowadził też do kilku decyzji o poważnych skutkach ustrojowych. Niestety, zapadały one właściwie wyłącznie na użytek bieżących potrzeb stron tego sporu. Bezsprzecznie należała do nich nowelizacja ustawy o TK z 22 grudnia 2015 r. zaostrzająca rygory orzekania, ale także wiele rozstrzygnięć podejmowanych przez sam Trybunał. Wszystkie one prowokują pytanie o konstytucyjne ramy jego funkcjonowania. O ile jednak postanowienia ustawy nowelizującej są znane i komentowane, o tyle zagadnienie granic dozwolonej wykładni kompetencji Trybunału jest podnoszone incydentalnie i pozostaje raczej na uboczu debaty.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konsumenci
Sąd Najwyższy orzekł w sprawie frankowiczów. Eksperci komentują
Prawo dla Ciebie
TSUE nakłada karę na Polskę. Nie pomogły argumenty o uchodźcach z Ukrainy
Praca, Emerytury i renty
Niepokojące zjawisko w Polsce: renciści coraz młodsi
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Aplikacje i egzaminy
Postulski: Nigdy nie zrezygnowałem z bycia dyrektorem KSSiP