W najgorszej sytuacji jest ok. 24 mln pracowników zagrożonych podwójnie-przez automatyzację i pandemię-wynika z najnowszego raportu firmy doradztwa strategicznego McKinsey. Przypomniał on o pomijanych obecnie skutkach automatyzacji i robotyzacji, które w dłuższym terminie ( do 2030 r) mogą spowodować zniknięcie 51 mln miejsc pracy. Teraz doszło do tego 59 mln miejsc pracy zagrożonych koronawirusem- i to już nie w perspektywie lat, ale miesięcy.

Eksperci McKinsey wyliczyli, że obie te grupy mają część wspólną- to 24 mln osób, które mogą zostać dotknięte zarówno skutkami automatyzacji, jak i pandemią. (Koronawirus może zresztą przyspieszyć inwestycje w automaty i roboty). Według raportu, najgorzej jest w handlu (hurtowym i detalicznym, gdzie aż 70 proc. miejsc pracy zagrożonych automatyzacją dotknie jednocześnie pandemia- to w sumie 5,4 mln pracowników w Europie. Na drugim miejscu jest produkcja przemysłowa (4,3 mln podwójnie zagrożonych miejsc pracy) a na trzecim- branża hotelarsko-restauracyjna (prawie 3 mln pracowników). Skutki automatyzacji i Covid-19 dotkną też budownictwo, gdzie zwolnienia czy też redukcje płac obejmą 2,4 mln osób.

Ten trend widać już w ogłoszonych niedawno danych z rynku pracy w Niemczech, gdzie w maju do 7,3 mln doszła liczba pracowników, którym w wyniku pandemii obniżono czas pracy - wyliczył Instytut Badania Gospodarki (Ifo). Najbardziej dotknęło to sektor usług – tam pracę skrócono 2,4 mln zatrudnionym, czyli co czwartemu pracownikowi oraz przemysł (2,2 mln, czyli 31 proc. zatrudnionych) i handel 1,3 mln osób- czyli 30 proc.

W Polsce najnowsze dane z rynku rekrutacji wykazują, że w czasie pandemii firmy najczęściej poszukiwały pracowników fizycznych i to często do prostych prac nie wymagających żadnych kwalifikacji w handlu, logistyce i produkcji. Jak jednak zwracają uwagę eksperci połączonymi skutkami automatyzacji i pandemii najbardziej zagrożeni będą pracownicy bez wyższego wykształcenia. Tym bardziej, że dużą część prac wymagających dyplomu wyższej uczelni można wykonywać zdalnie.