To jest istotą najnowszej uchwały Sądu Najwyższego istotnej nie tylko dla spraw o podział majątku małżeńskiego, ale też np. o podział spadku.
Kwestia ta wynikła w sprawie o podział majątku wspólnego między Krystyną i Jarosławem N., byłymi małżonkami. Kobieta domagała się ustalenia nierównych udziałów (jej miałby wynosić 9/10) i przyznanie jej na wyłączność domu. Wskazywała, że dom budowali z darowizn jej matki, a mąż po ślubie nadużywał alkoholu i nie pracował.
Sąd Rejonowy przyznał kobiecie dom, ale zasądził na rzecz byłego męża 140 tys. zł spłaty w dziesięciu półrocznych ratach. Z uzasadnienia wynikało, że darowizny były na rzecz obojga małżonków, nie znalazł więc podstaw do ustalenia nierównych udziałów, ale tego postanowienia nie zamieścił w orzeczeniu.
W tej sytuacji Krystyna N. złożyła apelację, zarzucając, że sąd nie rozstrzygnął w sentencji tej kluczowej kwestii. Sąd Okręgowy w Kielcach powziął wątpliwość, czy i w jakim trybie można skarżyć takie postanowienie, i zawarł je w pytaniu prawnym do Sądu Najwyższego. Chodziło o to, czy niezadowolony były małżonek może zaskarżyć postanowienie w sprawie o podział majątku wspólnego także wtedy, gdy sąd nie zamieści w nim wyodrębnionego redakcyjnie rozstrzygnięcia, np. co do ustalenia nierównych udziałów.
Zasadą jest, że w postępowaniu o podział majątku wspólnego między małżonkami sąd rozstrzyga także o żądaniu ustalenia nierównych udziałów w majątku wspólnym oraz o tym, jakie nakłady z majątku wspólnego na rzecz osobistego lub odwrotnie podlegają zwrotowi. Z przepisów wynika też, że po postanowieniu o zniesieniu współwłasności jego uczestnik nie może dochodzić powyższych roszczeń, chociażby ich wcześniej nie zgłaszał. Specyfika tych spraw polega właśnie na kumulacji wszelkich spornych wątków, by wraz ze zniesieniem współwłasności je zakończyć.