Belgia bazarem broni

Kwitnący czarny rynek handlu bronią uczynił z Belgii ośrodek zaopatrzenia dla dżihadystów, którzy wykorzystują rozczłonkowanie służb bezpieczeństwa tego kraju — piszą na łamach „Financial Timesa" Christian Oliver i Duncan Robinson.

Aktualizacja: 21.11.2015 12:53 Publikacja: 21.11.2015 11:15

Belgia bazarem broni

Foto: Bloomberg

Belgia stałą się głównym w Europie ośrodkiem przygotowań do ataków dżihadystów i według wielu ekspertów od bezpieczeństwa ich ulubionym miejscem zdobywania broni przemycanej z Bałkanów.

Obrończyni Ajuba el-Khazzani — obezwładnionego przez amerykańskich żołnierzy w pociągu Thalys z Amsterdamu do Paryża — twierdziła, że bardzo łatwo kupić karabinek AK-47 w belgijskiej stolicy. Powiedziała, że jej klient znalazł przypadkiem kałasznikowa w walizce, gdy spał na ławce w parku koło dworca Gare du Midi, który jest terminalem Eurostara. Dodała, że Khazzani chciał tylko obrabować pasażerów, a nie wymordować ich.

Eksperci nie kupili opowieści o walizce, niewielu z nich wątpi, by Khazzani kupił broń w Brukseli. Ostatnie ataki w Paryżu znów zwróciły uwagę na belgijską stolicę i jej dzielnicę Molenbeek jak ośrodek wracających dżihadystów, którzy przygotowują się tam do użycia zabójczej wiedzy nabytej w Iraku i Syrii. Belgia per capita ma więcej obywateli, którzy udali się w strefę wojny od innych krajów europejskich.

Inne kraje mają też radykalne meczety, aktywne komórki terrorystów i rozczarowanych bezrobotnych młodych ludzi, których łatwo zwerbować. Belgia dodaje do tej mieszanki niepokojącą historię pobłażliwych przepisów o posiadaniu broni i tradycję jej produkcji z firmą FN Herstal z Walonii na czele. Ten kraj dysponuje niezwykle wysoką liczbą ludzi z technicznym i handlowym doświadczeniem w zakresie broni.

Ekspert od broni we Flamandzkim Instytucie Pokoju, Nils Duquet zauważa, że do 2006 r. można było kupić broń pokazując jedynie dowód tożsamości. Rząd zaostrzył przepisy dopiero po strzelaninie z powodów rasowych 18-letniego skinheada Hansa Van Themsche w Antwerpii w 2014 r., kiedy zabił 2 osoby i zranił jedną. Do tamtej pory powstał w Belgii duży zasób broni.

— Zyskaliśmy opinię, ludzi wiedzieli, że Belgia to miejsce do kupowania broni — dodał Duquet. Dżihadyści przyczynili się w większości do tego.

Terror na sprzedaż

Większość ostatnich ataków terrorystycznych było powiązanych z belgijskim rynkiem broni. W styczniu Metin Karasular z Charleroi, objęty śledztwem o handel bronią, sam zgłosił się na policję, gdy zobaczył zdjęcia 2 podejrzanych o zabicie w Paryżu w styczniu 17 osób w redakcji „Charlie Hebdo", w żydowskim sklepie i policjantki. Zaprzeczył, że sprzedał broń Amedy Coulibaly, terroryście od koszernego supermarketu i podkreślał, że tylko pomógł komuś kupić samochód, który należał do przyjaciółki Coulibaly.

Według przedstawicieli służb bezpieczeństwa, Khazzani należał do tej samej komórki co Mehdi Nemmouche, Francuz algierskiego pochodzenia, który karabinkiem Kałasznikowa zabił w maju 2014 r. 4 ludzi w Muzeum Żydów Belgijskich w Brukseli. Ta komórka wywołała w styczniu strzelaninę w mieście Verviers, w której zabito 2 dżihadystów i raniono jednego. Jej członkowie— zapewne wspólnicy Abdelhamida Abaaouda, sprawcy masakry w Paryżu — nagromadzili ogromne zapasy pistoletów maszynowych, krótkiej broni, materiałów do produkcji bomb i planowali ataki na belgijską policję.

Dawny francuski agent i współzałożyciel Europejskiego Ośrodka Wywiadu Strategicznego i Bezpieczenstwa (ESISCE), Claude Moniquet uważa, że jest coraz więcej dowodów na to, że belgijski handel bronią, kiedyś dotyczący tylko przestępców, rozwinął się i objął też dżihadystów. Czarny rynek, także handlarzy koło dworca Gare du Midi notuje wzrost cen wraz z rosnącym ryzykiem sprzedaży. Kilka lat temu AK-47 z 300-400 nabojami kosztował ok. 400 euro, teraz ceny wzrosły do 1-2 tys. euro.

— Oferowanie broni przestępcom to jedno, a terrorystom to drugie. Za handel z pierwszymi można dostać 2-3 lata więzienia, za sprzedaż terroryście — 20 lat — mówi Moniquet.

Bałkański łącznik

Nielegalny napływ broni do Belgii zaczął się w latach 90. wraz z wojną na Bałkanach i rozpadem ZSRR. Moniquet szacuje, że ok. 90 proc. broni będącej w obiegu w Belgii pochodzi z Bałkanów.

— W Bośni, Serbii, Chorwacji były całe stosy karabinków Kałasznikowa. Ludzie podróżują z bagażem, a przemyt był tradycją dla tych facetów — mówi Moniquet.

Policja w Holandii narzeka, że gangi narkotykowe używają coraz częściej broni Kałasznikowa a nie krótkiej broni z powodu ich dostępności w Belgii. Duże zasoby broni we Belgii pochodzą z czasów wojny na Bałkanach, ale specjaliści zwracają uwagę na trwający nadal handel „mrówkami" — przemycania małych ilości broni z południowo-wschodniej Europy. Tuż przed atakami w Paryżu zatrzymano w Niemczech samochód z Czarnogóry z ośmioma AK-47.

Iwan Zwierzchanowski z biura ONZ ds. kontroli małej i lekkiej broni w Europie Płd-Wsch twierdzi, że wielu ludzi w tym regionie nada lubi mieć broń w domu. Niektórzy Czarnogórcy żartują, że „dom bez broni to nie dom". Liczbę nie zarejestrowanych sztuk broni w Serbii szacuje się na ponad 200 tys., władze mówią nawet o liczbie 900 tys. Transport tej broni na północ móc być lukratywny.

— Od 2010 r. obserwujemy rosnącą tendencję mikroprzemytu — mówi Zwierzchanowski. — Na Bałkanach AK-47 można kupić za ok. 300 euro, a w Belgii czy Szwecji można go sprzedać za ok 4 tys. euro.

Gdy broń trafi do Belgii, to główną słabością tego kraju jest geografia, bo terrorystów nie można wykryć z powodu rożnych uprawnień służb bezpieczeństwa. — To nie tylko problem Belgii — mówi Duquet.

— To przesada, bo istnieje duży handel bronią w Paryżu, Marsylii i Berlinie, wszędzie tam, gdzie jest wysoka przestępczość. Ale Belgia to kraj tranzytowy, mały i trudny do interwencji policji. Można w ciągu godziny przyjechać tu z Francji i w ciągu godziny wyjechać, policja nie zdąży udaremnić transakcji - wskazuje.

Co do kryjówek broni dżihadystów, to władzom Belgii trudno penetrować takie dzielnice jak Molenbeek. Komórki bojówkarzy korzystają powszechnie z kryjówek, gdzie broń jest stale gotowa do wydania powracającym do kraju cudzoziemskim bojownikom. Takie przekazywanie następuje bardzo szybko, trudno je przechwycić.

Koordynowanie reakcji

Belgia jako ośrodek przemytu broni trafiła w lipcu na czołówki gazet, gdy policja zlikwidowała gang handlarzy bronią kolo Charleroi i przejęła kilkadziesiąt sztuk krótkiej broni. Przemytnicy bezczelnie podrabiali podpis premiera Walonii na dokumentach o imporcie. W następnym miesiącu minister sprawiedliwości Koen Geens ogłosił, że Belgia podejmie dodatkowe kroki w likwidowaniu gangów przemytników. Doprowadził do reaktywowania komisji ds. międzyresortowej koordynacji działań wobec nielegalnych transferów broni, o której praktycznie zapomniano od 2003 r. Jej wznowienie oznaczało poprawę wymiany informacji między resortami często źle funkcjonującej administracji belgijskiej.

Koordynacja działań jest trudna dla władz Belgii z powodów językowych i podziału na regiony i federacje. Sama Bruksela ma 6 stref działań policji, co utrudnia korzystanie z informacji. Największym problemem ministra Geens jest napływ broni z czasów radzieckich wycofywanej z użytku. Teoretycznie taka broń może trafiać jako eksponat albo do kolekcjonerów. Kraje dawnego bloku radzieckiego mają jednak różne normy dezaktywacji broni palnej, a wiele z nich można znów przystosować do użytku. W kilku krajach doszło do kradzieży z magazynów wycofywanej broni, w Albanii zginęło 100 tys. sztuk.

Według ministra Geensa walka z handlarzami broni może udać się w ramach szerszych działań w Europie i wymianie informacji wywiadowczych. Sama Belgia nie poradzi sobie z tym.

Belgia stałą się głównym w Europie ośrodkiem przygotowań do ataków dżihadystów i według wielu ekspertów od bezpieczeństwa ich ulubionym miejscem zdobywania broni przemycanej z Bałkanów.

Obrończyni Ajuba el-Khazzani — obezwładnionego przez amerykańskich żołnierzy w pociągu Thalys z Amsterdamu do Paryża — twierdziła, że bardzo łatwo kupić karabinek AK-47 w belgijskiej stolicy. Powiedziała, że jej klient znalazł przypadkiem kałasznikowa w walizce, gdy spał na ławce w parku koło dworca Gare du Midi, który jest terminalem Eurostara. Dodała, że Khazzani chciał tylko obrabować pasażerów, a nie wymordować ich.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Krzysztof Gawkowski: Nikt nie powinien mieć TikToka na urządzeniu służbowym
Biznes
Alphabet wypłaci pierwszą w historii firmy dywidendę
Biznes
Wielkie firmy zawierają sojusz kaucyjny. Wnioski do KE i UOKiK
Biznes
KGHM zaktualizuje strategię i planowane inwestycje
Biznes
Rośnie znaczenie dobrostanu pracownika