Przy VAT-owskiej rejestracji skarbówka będzie weryfikować przedsiębiorców

Wydłuży się procedura rejestracji. Urzędnik będzie mógł wykreślić firmę z ewidencji bez jej wiedzy. Jest też ryzyko, że sankcje dotkną zwykłych przedsiębiorców. Takie mogą być skutki wprowadzenia nowych regulacji dotyczących VAT – przewiduje Paweł Fałkowski, doradca podatkowy w rozmowie z Przemysławem Wojtasikiem.

Publikacja: 03.10.2016 07:43

Paweł Fałkowski

Paweł Fałkowski

Foto: materiały prasowe

Rz: Rosnące w ostatnich latach oszustwa w VAT wymagają zdecydowanych działań – tak zaczyna się uzasadnienie do projektu nowelizacji ustawy o VAT przygotowanego przez Ministerstwo Finansów. Zmiany mają wejść 1 stycznia 2017 r. Czy VAT-owscy oszuści mają się już bać?

Paweł Fałkowski: Wiele proponowanych rozwiązań faktycznie utrudni życie oszustom i dobrze, że Ministerstwo Finansów takie działania podejmuje. Natomiast trzeba liczyć się z tym, że wyłudzenia – miejmy nadzieję, że znacznie na mniejszą skalę – dalej będą. A zmiany mające ograniczyć ten proceder uderzą też w tych, którzy nie mają nic na sumieniu.

Zacznijmy od początku. Czytając nowe przepisy mam wrażenie, że już przy rejestracji firmy przedsiębiorcy będą dokładnie sprawdzeni.

Na to wygląda. Od razu przy VAT-owskiej rejestracji skarbówka będzie weryfikować, czy przedsiębiorca dobrze rokuje. Jeśli uzna, że nie, odmówi rejestracji.

Co może spowodować taką odmowę?

Na przykład to, że urzędnikowi nie udało się skontaktować z przedsiębiorcą.

Co to znaczy? Często nie odbieram telefonu i co do zasady nie oddzwaniam na numery, których nie znam. Czy mam przez to mniejszą szansę na rejestrację?

Nowy przepis mówi, że skarbówka nie dokona rejestracji, jeśli mimo podjętych udokumentowanych prób nie ma możliwości skontaktowania się z przedsiębiorcą lub jego pełnomocnikiem. Wcale się nie zdziwię, jeśli urzędnik spróbuje dwa razy zadzwonić do właściciela firmy i jeśli ten nie odbierze, sporządzi notatkę służbową i odłoży jego wniosek na półkę. Zwrot „nie ma możliwości skontaktowania się" jest bardzo niejasny i nie wiadomo, jak będzie interpretowany przez fiskusa.

Pamiętam, że kilka lat temu pisaliśmy w „Rzeczpospolitej" o problemach firm, które miały siedzibę w wirtualnych biurach. Nasza czytelniczka opowiadała, że w urzędzie nie chciano jej zarejestrować, gdyż „kontrol nie będzie miała gdzie przyjść". Domyślam się, że teraz przedsiębiorcom działającym w wirtualnych biurach będzie jeszcze trudniej?

Przedsiębiorca korzystający z wirtualnego biura od razu znajdzie się na cenzurowanym. Nowe przepisy mówią, że fiskus może uzależnić jego rejestrację od złożenia kaucji. Dopiero jak przez rok wykaże, że nic nie knuje, skarbówka zwróci kaucję.

Ile może wynieść taka kaucja?

Od 20 do 200 tys. zł. Rozpiętość jest więc spora, a najgorsze, że nie wiadomo, od czego fiskus uzależni jej wysokość. Podejrzewam, że wielu przedsiębiorców nie będzie stać od razu na początku działalności na zamrożenie takich pieniędzy.

Skarbówka sprawdzi też historię rejestrowanego przedsiębiorcy. Czyli od razu na starcie go skontroluje?

W pewnym sensie tak. Urząd sprawdzi, czy składający zgłoszenie nie miał w ciągu dwóch ostatnich lat zaległości podatkowych. Albo czy był zaangażowany w działalność innego podmiotu, który takie zaległości posiadał. A nawet to, czy zaległości miał np. jego wspólnik albo prokurent. Jeśli tak, nałoży kaucję.

Podsumujmy, rejestracja na VAT może być...

Długa i trudna. Warto w tym miejscu podkreślić, że od wielu lat mówi się o ułatwieniach dla osób zakładających firmy. Jedno okienko, informatyzacja itp. Teraz okazuje się, że procedura zakładania firmy znacznie się wydłuży i dużo będzie zależeć od oceny urzędnika.

Idźmy dalej. Przedsiębiorcy udało się zarejestrować, prowadzi działalność, ma gorszy okres, nie idzie mu sprzedaż. Okazuje, się że fiskus może go z tego powodu wyrejestrować.

Tak, wystarczy, że na przykład nie wykaże sprzedaży przez pół roku. A przecież takie przerwy to normalna rzecz w działalności. Możemy przecież realizować duży kontrakt, a potem kilka miesięcy szukać nowego klienta. Takie sytuacje wzbudzą podejrzenia fiskusa. I może wykreślić przedsiębiorcę z rejestru, na dodatek bez jego wiedzy.

Jakie mogą być tego konsekwencje?

Nie będąc w rejestrze, staje się mniej wiarygodny dla klientów. Jego kontrahenci mogą mieć problemy z odliczeniem podatku z wystawionych przez niego faktur. Przedsiębiorca nie będzie mógł też stosować zerowej stawki VAT przy transakcjach z firmami z innych unijnych krajów.

Jeśli już mówimy o fakturach, to nowe przepisy przewidują sankcję – 100 proc. dodatkowego zobowiązania podatkowego. Dla tych, którzy odliczyli VAT z pustej faktury. Kogo to dotyczy?

Powinno tych, którzy biorą udział w przestępczym procederze. Obawiam się jednak, że dotknie też przedsiębiorców nieświadomie współpracujących z podmiotem, który ma coś na sumieniu. A sankcja ma wynosić aż 100 proc. kwoty odliczonego podatku.

Czy można się ustrzec przed taką sytuacją?

Nie jest to łatwe. Przedsiębiorcy muszą bardzo dokładnie weryfikować kontrahentów. Wprowadzić odpowiednie procedury i stale ich przestrzegać. Ale i tak może się zdarzyć, że trafią na nieuczciwego dostawcę. A urząd skarbowy już zadba o to, aby wykazać, że przedsiębiorca nie dochował należytej staranności. Wtedy zakwestionuje odliczenie VAT i nałoży 100-proc. sankcję.

Czy jakieś branże są szczególnie na to narażone?

Zakres działań oszustów wydaje się coraz szerszy, więc łatwiej powiedzieć, gdzie ich nie ma: tam, gdzie wprowadzono mechanizm odwrotnego obciążenia. Branże szczególnie narażone na nadużycia to handel rozmaitymi surowcami i artykułami spożywczymi czy też elektroniką. Także branża budowlana, dla której odwrotne obciążenie zostanie częściowo wprowadzone.

Częściowo?

Tylko część robót budowlanych będzie objęta odwrotnym obciążeniem. Aby wiedzieć która, trzeba dobrze znać klasyfikację PKWiU.

Czy to prawda, że odwrotne obciążenie będzie obejmować wyłącznie podwykonawców?

Tak. Podmioty fakturujące bezpośrednio inwestora nie będą objęte nowym mechanizmem. Proszę mnie nie pytać, czemu tak będzie.

A czy będzie szansa na odzyskanie podatku? Od dawna wiadomo, że uzyskać zwrot z urzędu nie jest łatwo, a niektóre firmy czekają na to latami. Czy będzie jeszcze trudniej?

Będzie jeszcze trudniej. Teraz urzędy wydłużają czas na zwrot podatku, ale są ograniczone przepisami. Po stronie firm stają też często sądy. Przykładowo, nie zgadzają się na sprawdzanie – w ramach procedury zwrotu – rozliczeń kontrahenta przedsiębiorcy.

Po zmianach będzie można to robić?

Tak. Poza tym z nowych przepisów wynika, że jeśli zasadność zwrotu wymaga dodatkowej weryfikacji, skarbówka może przedłużyć termin do czasu zakończenia tej weryfikacji. Może to oznaczać długie czekanie.

Ale przyspieszony 25-dniowy termin na zwrot zostaje?

Zostaje, ale pamiętajmy, że stosuje się go tylko po spełnieniu wielu warunków, których jeszcze przybędzie. Na przykład przedsiębiorca, który występuje o przyspieszony zwrot, powinien przez dwa lata terminowo rozliczać podatki. Mam wrażenie, że prawo do odzyskania VAT w ciągu 25 dni będzie przysługiwać naprawdę niewielu firmom. A przydałoby się zwłaszcza nowym przedsiębiorstwom, które na początku dużo inwestują.

Zwrot wykazujemy w deklaracji. Elektronicznej?

Jeszcze może być papierowa, ale w 2018 r. wszyscy mają już składać elektroniczne. Do tego dochodzi raportowanie danych z ewidencji VAT w formie Jednolitego Pliku Kontrolnego.

Mówiłem paru znajomym, którzy prowadzą małe, jednoosobowe firmy, o tych obowiązkach. Patrzyli z przerażeniem.

Wielu przedsiębiorców, którzy teraz rozliczają się z fiskusem w tradycyjny sposób, będzie musiało przełamać barierę technologiczną i przejść na rozliczenia online.

Po co to wszystko?

Żeby fiskus mógł na bieżąco weryfikować, co się dzieje w firmach, i szybko reagować na nieprawidłowości. Kwota wyłudzeń jest gigantyczna i trzeba z nimi walczyć na wszelkie sposoby. Zresztą uważam, że upowszechnianie elektronicznych deklaracji to właściwy kierunek. Pomyślmy, ile czasu urzędników marnuje się na przepisywaniu danych z papierowych.

Wracam więc do pierwszego pytania. Czy VAT-owscy oszuści mają się już bać?

Ci, którzy oszukują najwięcej na VAT, to profesjonaliści. Angażują w przestępczy proceder duże środki, świetnie podrabiają dokumenty. Na pewno zrobią wszystko, by znaleźć sposoby na nowe obowiązki i ograniczenia. Jest jednak nadzieja, że łatwo im nie będzie. Ufam też, że Ministerstwo Finansów będzie analizować skutki zmian i oceniać, na ile utrudniają życie oszustom, a na ile zwykłym przedsiębiorcom.

Paweł Fałkowski jest doradcą podatkowym, partnerem w kancelarii FL Tax

Rz: Rosnące w ostatnich latach oszustwa w VAT wymagają zdecydowanych działań – tak zaczyna się uzasadnienie do projektu nowelizacji ustawy o VAT przygotowanego przez Ministerstwo Finansów. Zmiany mają wejść 1 stycznia 2017 r. Czy VAT-owscy oszuści mają się już bać?

Paweł Fałkowski: Wiele proponowanych rozwiązań faktycznie utrudni życie oszustom i dobrze, że Ministerstwo Finansów takie działania podejmuje. Natomiast trzeba liczyć się z tym, że wyłudzenia – miejmy nadzieję, że znacznie na mniejszą skalę – dalej będą. A zmiany mające ograniczyć ten proceder uderzą też w tych, którzy nie mają nic na sumieniu.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konsumenci
Sąd Najwyższy orzekł w sprawie frankowiczów. Eksperci komentują
Prawo dla Ciebie
TSUE nakłada karę na Polskę. Nie pomogły argumenty o uchodźcach z Ukrainy
Praca, Emerytury i renty
Niepokojące zjawisko w Polsce: renciści coraz młodsi
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Aplikacje i egzaminy
Postulski: Nigdy nie zrezygnowałem z bycia dyrektorem KSSiP