Jak zaznacza AP wszystko wskazuje na to, że broń testowana przez Koreę nie była rakietą balistyczną średniego- ani długiego zasięgu, co mogłoby doprowadzić do storpedowania dalszych rozmów Pjongjangu z Waszyngtonem. W ocenie agencji test miał przekonać mieszkańców Korei Północnej, że mimo rozmów z USA Pjongjang nadal rozwija swój potencjał militarny, a także był sygnałem dla przedstawicieli armii, iż podjęcie dialogu z USA nie oznacza słabości.

Test nowej broni obserwował przywódca kraju, Kim Dzong Un. Kim miał stwierdzić, że "rozwój tego systemu uzbrojenia to wydarzenie o wielkim znaczeniu, zwiększające siłę bojową Armii Ludowej".

Jak podaje AP testowaną bronią był prawdopodobnie jakiś rodzaj pocisku manewrującego.

Do testu doszło w czasie, gdy po fiasku szczytu między Donaldem Trumpem a Kim Dzong Unem w Hanoi, w rozmowach między USA a Koreą Północną doszło do impasu. USA nie są gotowe złagodzić sankcji wobec Korei Północnej dopóki ta nie zrezygnuje z broni atomowej z czym nie zgadza się reżim w Pjongjangu.

Kim Dzong Un uczestniczył 18 kwietnia w pierwszym teście nowej broni od listopada, kiedy to Korea Północna miała testować "nowo zaprojektowaną ultranowoczesną broń taktyczną". Niektórzy eksperci spodziewają się, że w najbliższym czasie Korea Północna może przeprowadzić kilka "prowokacji na niskim poziomie" testując np. pociski artyleryjskie krótkiego zasięgu, aby zasygnalizować swój gniew z przebiegu negocjacji ws. denuklearyzacji.