Irena Lasota: Faszysta, globalista, nacjonalista. Co to wszystko znaczy?

Kiedyś, kiedy w ostatniej klasie liceum obowiązkową lekturą był „Kurs logiki dla prawników" Tadeusza Kotarbińskiego, życie było prostsze, dyskusje krótsze i mniej gwałtowne, bo każdy wiedział, że może albo uciec z debaty, albo wykończyć rozmówcę prostym pytaniem: „Jak definiujesz dane pojęcie?".

Aktualizacja: 17.11.2018 11:08 Publikacja: 16.11.2018 17:00

Irena Lasota: Faszysta, globalista, nacjonalista. Co to wszystko znaczy?

Foto: AFP

Dziś większość ludzi uważa, że definicje nie są potrzebne, wystarczy indywidualna intencja, w jakiej wypowiada się dane słowo. A może ludzie bardziej lubią się kłócić niż kiedyś? Albo może internet i nowoczesne metody wychowawcze natchnęły każdego do mądrzenia się i nie ma już starszych, którzy mówią: „zajrzyj do encyklopedii" albo „zajrzyj do słownika". Choć przyznam, że we wczesnej młodości też nie przepadałam za tymi radami.

Ostatnio typowo polska dyskusja „patriotyzm kontra nacjonalizm" ogarnia cały świat. Prezydent Donald Trump oznajmił, że jest nacjonalistą, a gdy zorientował się, że podnieca to jego przeciwników, którzy utożsamiają jego nacjonalizm z rasizmem, zaczął rozwijać teorie na ten temat. I trudno go podejrzewać o zaglądanie do słowników, a tym bardziej encyklopedii. W odpowiedzi prezydent Francji Emmanuel Macron wygłosił pogadankę z okazji setnej rocznicy zakończenia pierwszej wojny światowej, wyraźnie skierowaną do Trumpa, pod tytułem „Patriotyzm tak, nacjonalizm – nie".

Lekkimi grymasami reagował inny gość tej imprezy Władimir Putin. Drugą wojnę światową nazywają Rosjanie „patriotyczną", ale pierwszą traktują jako mało interesujące preludium do wielkiej rewolucji październikowej. Można nawet twierdzić, że dla Rosji Putina pierwsza wojna światowa ciągle trwa. Dwa kroki w przód, jeden krok do tyłu, odbili nam Estonię, my odbiliśmy im Krym.

Do dziś historycy spierają się o przyczyny wybuchu pierwszej wojny światowej. Dla jednych chodziło o imperializm, dla innych o antyimperializm, dla innych jeszcze o nacjonalizm, ale jedyną bezsporną rzeczą jest tylko to, że Gawriło Princip dokonał w czerwcu 1914 r. zamachu na Franciszka Ferdynanda, następcę tronu austro-węgierskiego. Wszystko inne jest już sporne.

Zanim odbyły się w Polsce imprezy i marsze z okazji stulecia odzyskania niepodległości, niektóre media światowe głosiły, że będzie to kolejny triumf polskiego nacjonalizmu. Dzień później Kasandry nadchodzącego narodowego autorytaryzmu w Polsce mogły tryumfować: nie tylko płonęły race i (jedna?) flaga Unii Europejskiej, ale w pochodzie maszerowała też grupa neofaszystów włoskich z organizacji Forza Nuova zaproszona ponoć przez działaczy ONR.

Właśnie w tym momencie dobrze jest sprawdzić w słownikach znaczenie słów: faszysta, globalista, internacjonalista, komunista, kosmopolita, nacjonalista, narodowiec, patriota, populista, rasista, szowinista i pewnie wielu innych. Warto też zastanowić się, które z nich mają ciągle jakieś znaczenie i jakie, a gdy zna się i języki obce, to dobrze jest porównać, jak różne są ich znaczenia w zależności od kultury i tradycji. I od tego, kto redaguje dane hasło. W Wikipedii „nacjonalizm" w polskojęzycznej wersji zdefiniowany jest jako przekonanie, a już w anglojęzycznej jako system polityczno-społeczno-ekonomiczny.

Na początku lat 90. prowadziliśmy w ramach Centrów Pluralizmu IDEE dyskusje na ten temat. Ich wdzięk polegał na tym, że uczestniczyli w tych debatach i sympozjach ludzie z kilkunastu krajów, reprezentujący jeszcze więcej nacji. Prawie zawsze dyskusje kończyły się podobnie: przedstawiciele małych nacji, które dopiero co odzyskiwały niepodległość, mówili zazwyczaj o pozytywnej roli nacjonalizmu, między innymi w obalaniu komunizmu. Rosjanie i Serbowie podkreślali przede wszystkim negatywne cechy nacjonalizmów, które winili za rozpad Związku Sowieckiego i Jugosławii. Dziś już tego rodzaju dyskusje byłyby utrudnione, choćby ze względu na coraz bardziej negatywne konotacje tego słowa.

Trzeba się teraz spieszyć z posługiwaniem się słowem „patriotyzm". „Gazeta Wyborcza" jest zazwyczaj w awangardzie światowej poprawności politycznej i smutnym zwiastunem może być wytapetowanie miesiąc temu ulic reklamą jej dodatku o książkach z cytatem z Wiesława Myśliwskiego: „»Patriotyzm« to najbardziej chore słowo w polszczyźnie". Cokolwiek autor miał na myśli, pomysłodawca tapetowania uznał to chyba za doskonałe hasło w zbliżających się wówczas wyborach.

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Dziś większość ludzi uważa, że definicje nie są potrzebne, wystarczy indywidualna intencja, w jakiej wypowiada się dane słowo. A może ludzie bardziej lubią się kłócić niż kiedyś? Albo może internet i nowoczesne metody wychowawcze natchnęły każdego do mądrzenia się i nie ma już starszych, którzy mówią: „zajrzyj do encyklopedii" albo „zajrzyj do słownika". Choć przyznam, że we wczesnej młodości też nie przepadałam za tymi radami.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
Irena Lasota: Byle tak dalej
Plus Minus
Łobuzerski feminizm
Plus Minus
Jaka była Polska przed wejściem do Unii?
Plus Minus
Latos: Mogliśmy rządzić dłużej niż dwie kadencje? Najwyraźniej coś zepsuliśmy
Plus Minus
Żadnych czułych gestów