Dziś większość ludzi uważa, że definicje nie są potrzebne, wystarczy indywidualna intencja, w jakiej wypowiada się dane słowo. A może ludzie bardziej lubią się kłócić niż kiedyś? Albo może internet i nowoczesne metody wychowawcze natchnęły każdego do mądrzenia się i nie ma już starszych, którzy mówią: „zajrzyj do encyklopedii" albo „zajrzyj do słownika". Choć przyznam, że we wczesnej młodości też nie przepadałam za tymi radami.
Ostatnio typowo polska dyskusja „patriotyzm kontra nacjonalizm" ogarnia cały świat. Prezydent Donald Trump oznajmił, że jest nacjonalistą, a gdy zorientował się, że podnieca to jego przeciwników, którzy utożsamiają jego nacjonalizm z rasizmem, zaczął rozwijać teorie na ten temat. I trudno go podejrzewać o zaglądanie do słowników, a tym bardziej encyklopedii. W odpowiedzi prezydent Francji Emmanuel Macron wygłosił pogadankę z okazji setnej rocznicy zakończenia pierwszej wojny światowej, wyraźnie skierowaną do Trumpa, pod tytułem „Patriotyzm tak, nacjonalizm – nie".
Lekkimi grymasami reagował inny gość tej imprezy Władimir Putin. Drugą wojnę światową nazywają Rosjanie „patriotyczną", ale pierwszą traktują jako mało interesujące preludium do wielkiej rewolucji październikowej. Można nawet twierdzić, że dla Rosji Putina pierwsza wojna światowa ciągle trwa. Dwa kroki w przód, jeden krok do tyłu, odbili nam Estonię, my odbiliśmy im Krym.
Do dziś historycy spierają się o przyczyny wybuchu pierwszej wojny światowej. Dla jednych chodziło o imperializm, dla innych o antyimperializm, dla innych jeszcze o nacjonalizm, ale jedyną bezsporną rzeczą jest tylko to, że Gawriło Princip dokonał w czerwcu 1914 r. zamachu na Franciszka Ferdynanda, następcę tronu austro-węgierskiego. Wszystko inne jest już sporne.
Zanim odbyły się w Polsce imprezy i marsze z okazji stulecia odzyskania niepodległości, niektóre media światowe głosiły, że będzie to kolejny triumf polskiego nacjonalizmu. Dzień później Kasandry nadchodzącego narodowego autorytaryzmu w Polsce mogły tryumfować: nie tylko płonęły race i (jedna?) flaga Unii Europejskiej, ale w pochodzie maszerowała też grupa neofaszystów włoskich z organizacji Forza Nuova zaproszona ponoć przez działaczy ONR.