Jeśli nie zgodzicie się na reformę Unii, nici z poszerzenia — Radosław Sikorski w czwartek w Sejmie jasno przedstawił dylemat, przed którym nasz kraj zostanie postawiony przez najpotężniejsze kraje zjednoczonej Europy. I od razu zarysował odpowiedź, jaką może na to udzielić Warszawa. Bo owszem, Polska jest gotowa rozmawiać o ograniczeniu prawa weta przy podejmowaniu przez Radę UE decyzji w najbardziej wrażliwych sprawach, jak polityka zagraniczna czy obronna, ale pod warunkiem, że zostanie zmieniony obecny system przydzielania głosów każdej ze stolic. Obecny pozwala bowiem Berlinowi i Paryżowi dość łatwo utworzyć mniejszość blokującą.
Minister podał też przykłady innych możliwość rozwiązań: jednomyślność przy inicjowaniu misji wojskowych oraz głosowanie większościowe kiedy przyjdzie do ich przedłużenia. Albo wprowadzenie kategorii „super-większości” 4/5 państw członkowskich, jak to proponuje Parlament Europejski.
Czytaj więcej
Dziś najważniejszym elementem naszej polityki bezpieczeństwa jest umacnianie współpracy w ramach NATO - mówił po exposé Radosława Sikorskiego w Sejmie prezydent Andrzej Duda.
Radosław Sikorski zaproponował silniejszą współpracę w obszarze bezpieczeństwa
To nowość w historii polskiej obecności w Unii. Od 2004 roku kolejne rządy miały do UE podejście rewindykacyjne: jak najwięcej subwencji od Brukseli, jak najmniej uprawnień dla europejskiej centrali. Teraz mamy po raz pierwszy zarys wizji tego, jak Polska widzi przyszłość integracji.
To nie jest jednorazowy przykład. Sikorski odważył się podejść w podobny sposób do innych, najbardziej drażliwych dylematów, przed jakimi staje Polska. Najważniejszy dotyczy Niemiec. Szef MSZ wskazał, że obok udziału w odbudowie polskich zabytków (np. warszawskiego Pałacu Saskiego), zadośćuczynienia dla żyjących jeszcze ofiar nazizmu czy wsparciu nauki języka polskiego w Republice Federalnej, najlepszym sposobem na choćby częściowe wyrównanie rachunków z przeszłości byłyby niemieckie inwestycje we wspólne bezpieczeństwo. Konkrety jednak nie padły. Nie wiadomo więc, czy mogłoby chodzić np. o stałą obecność niemieckich żołnierzy na flance wschodniej NATO. Ale i bez tego pomysł jest jak na polskie standardy polityczne bardzo odważny.