Edyta Konarska: Czy uchwała SN w sprawie frankowiczów jest jeszcze potrzebna?

Trudno zliczyć możliwe do postawienia pytania retoryczne na wypadek, gdyby Sąd Najwyższy miał w sprawie frankowiczów inne zdanie niż sądy powszechne.

Publikacja: 25.08.2021 06:11

Edyta Konarska: Czy uchwała SN w sprawie frankowiczów jest jeszcze potrzebna?

Foto: Fotorzepa, Marta Bogacz Marta Bogacz

Sąd Najwyższy otrzymał już wszystkie stanowiska (opinie) organów, do których zwrócił się na mocy postanowienia z 11 maja 2021 roku w sprawie zagadnień prawnych dotyczących kredytów pseudowalutowych. Na razie sędziowie zapoznają się z obszernymi opiniami, a kolejne posiedzenie w tej sprawie, jak zapowiedziała I prezes Sądu Najwyższego, może odbyć się we wrześniu.

Tylko czy na wydanie tej uchwały nie jest już za późno? Czy jest jeszcze sądom orzekającym w sprawach z powództwa frankowiczów potrzebna?

Czytaj także: Kredyty frankowe - w oczekiwaniu na uchwałę Sądu Najwyższego, co dalej z frankowiczami

Problem kredytów pseudowalutowych ma bez wątpienia doniosłe znaczenie społeczne. Zajmuje w ostatnich latach nie tylko bankowców i kredytobiorców, pochylają się nad nim także wybitne osobistości wielu profesji – ekonomiści, finansiści, prawnicy, psychologowie, naukowcy. Ich stanowiska prezentowane są od kilku lat na łamach licznych periodyków.

Zdania w tej sprawie są podzielone, finansiści przestrzegają przed destabilizacją systemu bankowego, podkreślając, że zbyt daleko idące sankcje wobec banków odczują nie tylko przedsiębiorcy, ale także wszyscy konsumenci. Zdaniem prawników, w szczególności reprezentujących frankowiczów, banki złamały prawo przy zawieraniu umów o kredyty pseudofrankowe, stwarzając iluzję mającą na celu skłonienie konsumentów do nieostrożnego zadysponowania swoim mieniem. Tym samym konieczne jest zastosowanie stosownych sankcji prawnych.

Sądy nie czekają

Pomimo tych rozbieżności w poglądach i braku uchwały Sądu Najwyższego sądy powszechne, do których wpływają pozwy w tych sprawach, nie mogą pozwolić sobie na wstrzymanie ich rozpoznania. Nie mogą czekać na uchwałę Sądu Najwyższego, tym bardziej że nie wiadomo nie tylko kiedy, ale czy w ogóle zostanie ona podjęta. Jak wyjaśniła I prezes Sądu Najwyższego w wywiadzie opublikowanym na łamach „Rzeczpospolitej" 24 maja 2021 roku – „to izba zdecyduje, czy istnieją przesłanki podjęcia uchwały, a jeśli tak, to jaką treść będzie miała".

Dlatego też wątpliwości zgłoszone przez I prezes Sądu Najwyższego przez cały ten czas są rozstrzygane przez sądy powszechne w wydawanych wyrokach. W zdecydowanej większości są one korzystne dla frankowiczów. Tym samym większość problemów, z którymi miała się zmierzyć cała Izba Cywilna, jest już rozwiązana. W kwestii niedopuszczalności zastępowania nieuczciwych postanowień przepisami dyspozytywnymi bez zgody konsumenta wypowiedział się już Trybunał Sprawiedliwości UE w sprawie C-2260/18 oraz C-19/20. Takie samo stanowisko zajął też Sąd Najwyższy w wyrokach w sprawie IV CSK 309/18 i V CSK 382/18. Zasadę dwóch kondykcji, czyli dwóch niezależnych roszczeń w przypadku uznania nieważności umowy kredytowej, tj. o zwrot nienależnych świadczeń, przysługujących osobno konsumentowi (o zwrot wpłaconych rat) i osobno bankowi (o zwrot wypłaconego kapitału) potwierdził Sąd Najwyższy w uchwale III CZP 11/20. Kwestie dotyczące przedawnienia roszczeń banków rozstrzygnięte zostały w uchwale III CZP 06/21, a w kwestii rozpoczęcia biegu terminu przedawnienia roszczeń frankowiczów wypowiedział się TSUE w wyroku z 22 kwietnia 2021 roku w sprawie C-485/19 oraz 10 czerwca 2021 roku w sprawach połączonych BNP Paribas Personal Finance (od C 776/19 do C 782/19). Ostatnio Sąd Okręgowy w Warszawie przyjął za TSUE, iż bieg terminu przedawnienia roszczenia konsumenta może rozpocząć się dopiero z chwilą, gdy ma on świadomość abuzywności postanowień umowy, a zatem najwcześniej od dnia wyroku w słynnej sprawie Dziubak (wyrok TSUE z 3 października 2019 roku w sprawie C-260/18).

Ale nie tylko z tego powodu, że najistotniejsze zagadnienia zostały już rozstrzygnięte, zbędne wydaje się obecnie podjęcie uchwały przez Sąd Najwyższy. Wydaje się, że jest już na nią za późno również z punktu widzenia zagrożenia jednolitości orzecznictwa. Z danych publikowanych przez banki wynika, że około 40 tys. frankowiczów wzięło już sprawy w swoje ręce, z czego część uzyskała już prawomocne, korzystne rozstrzygnięcia na drodze procesu sądowego.

Gdyby była inna...

Co zatem w sytuacji, gdyby Sąd Najwyższy miał jednak odmienne zdanie niż orzekające w tych sprawach sądy powszechne i podjął uchwałę sprzeczną z wydanymi prawomocnymi wyrokami? Dotychczas większość sądów uznawała całą umowę kredytową za nieważną, orzekając obowiązek zwrotu przez bank na rzecz frankowicza wszystkich środków wpłaconych tytułem spłaty kredytu. Co wówczas miałoby się stać z tymi wyrokami? Czy powinny zostać wzruszone wskutek sprzeczności z wydaną po ich uprawomocnieniu uchwałą Sądu Najwyższego, stanowiącą moc zasady prawnej?

Wykładnia przepisów

Obowiązujące przepisy prawa znają w zasadzie trzy instytucje prawne dopuszczające możliwość wzruszenia prawomocnego orzeczenia sądu. Jedna z nich dotyczy możliwości wzruszenia prawomocnego wyroku w sytuacji, gdy sądowi wydającemu wyrok w II instancji można zarzucić naruszenie przepisów prawa materialnego lub procesowego. Jak przewiduje art. 398[3] k.p.c., naruszenie prawa materialnego powinno dotyczyć błędnej jego wykładni lub niewłaściwego zastosowania. Wydaje się, że można byłoby mówić o niewłaściwej wykładni przepisów prawa materialnego znajdujących zastosowanie do wyroku stwierdzającego nieważność umowy kredytu w przypadku, gdyby Sąd Najwyższy w uchwale stanowiącej moc zasady prawa uznał następnie brak podstaw do jego unieważnienia. Skarga kasacyjna, która mogłaby zostać oparta na tej podstawie prawnej, może być jednak wniesiona do sądu, który wydał zaskarżone orzeczenie, w terminie dwóch miesięcy od dnia doręczenia orzeczenia z uzasadnieniem stronie skarżącej. Termin do wniesienia skargi kasacyjnej przez prokuratora generalnego, rzecznika praw obywatelskich i rzecznika praw dziecka wynosi zaś sześć miesięcy od dnia uprawomocnienia się orzeczenia, a jeżeli strona zażądała doręczenia orzeczenia z uzasadnieniem – od chwili doręczenia orzeczenia stronie.

Kolejne dwie instytucje prawne przewidują zaś możliwość wzruszenia prawomocnego orzeczenia wskutek określonych zdarzeń zaistniałych już po jego wydaniu; są to wznowienie postępowania i skarga o stwierdzenie niezgodności z prawem prawomocnego orzeczenia sądowego.

Żądać wznowienia postępowania można przede wszystkim z powodu jego nieważności (np. z powodu nienależytego składu sądu lub braku zdolności sądowej lub procesowej strony – art. 401 k.p.c.), ale także w wypadku, gdy Trybunał Konstytucyjny orzekł o niezgodności aktu normatywnego z konstytucją, ratyfikowaną umową międzynarodową lub z ustawą, na podstawie którego zostało wydane orzeczenie (art. 401[1] k.p.c.). Inne podstawy to sytuacja, gdy wyrok został oparty na dokumencie podrobionym lub przerobionym albo na skazującym wyroku karnym, następnie uchylonym, lub gdy został on uzyskany za pomocą przestępstwa. Można również żądać wznowienia w razie późniejszego wykrycia prawomocnego wyroku dotyczącego tego samego stosunku prawnego albo wykrycia takich faktów lub środków dowodowych, które mogłyby mieć wpływ na wynik sprawy, a z których strona nie mogła skorzystać w poprzednim postępowaniu. Można żądać wznowienia, jeżeli na treść wyroku miało wpływ postanowienie niekończące postępowania w sprawie, wydane na podstawie aktu normatywnego uznanego przez Trybunał Konstytucyjny za niezgodny z konstytucją, ratyfikowaną umową międzynarodową lub z ustawą, uchylone lub zmienione.

Skarga o stwierdzenie niezgodności z prawem prawomocnego wyroku sądu drugiej instancji kończącego postępowanie w sprawie przysługuje zaś stronie, jeżeli przez jego wydanie została jej wyrządzona szkoda, a zmienienie lub uchylenie tego wyroku w drodze przysługujących środków prawnych nie było i nie jest możliwe. W wyjątkowych wypadkach, gdy niezgodność z prawem wynika z naruszenia podstawowych zasad porządku prawnego lub konstytucyjnych wolności albo praw człowieka i obywatela, można także żądać stwierdzenia niezgodności z prawem prawomocnego wyroku sądu pierwszej lub drugiej instancji kończącego postępowanie w sprawie, jeżeli strona nie skorzystała z przysługujących jej środków prawnych, chyba że jest możliwe zmienienie lub uchylenie wyroku w drodze innych przysługujących stronie środków prawnych.

Destabilizacja

Żaden z przepisów nie przewiduje jednak możliwości wznowienia postępowania zakończonego prawomocnym wyrokiem sądowym lub uznania wyroku za niezgodny z prawem wskutek wydanej następnie przez najwyższą instancję władzy sądowniczej wykładni przepisów prawa zmieniającej definitywnie ich dotychczasowe zastosowanie. Brak takich przepisów jest oczywiście jak najbardziej uzasadniony, co do zasady trudno bowiem wyobrazić sobie, aby każda nowa wykładnia przepisów prawa najwyższego organu władzy sądowniczej miała destabilizować stosunki prawne ukształtowane poprzednio mocą prawomocnych rozstrzygnięć sądowych. W przedmiotowej sprawie zagadnienie to nabiera jednak zupełnie nowego charakteru. Nieznana była bowiem dotychczas polskiemu sądownictwu tak duża, że prawie powszechna liczba sporów opartych na niemalże tożsamym stanie faktycznym i prawnym.

Raczej niewykonalne

Czy w interesie państwa byłoby wówczas utrzymanie dotychczasowych korzystnych dla frankowiczów wyroków, gdyby te zapadające po uchwale Sądu Najwyższego musiały być korzystne jedynie dla sektora bankowego, czy też ich uchylenie?

Wówczas jednym z frankowiczów banki wypłacałyby przecież zapłacone raty, podczas gdy inni zobowiązani byliby do zwrotu całej wypłaconej kwoty kredytu lub spłaty wciąż rosnącego zadłużenia. Czy zatem frankowiczom z nowymi wyrokami, tj. po uchwale Sądu Najwyższego, należałoby przyznać prawo do roszczeń odszkodowawczych wobec państwa? Inaczej mogłoby być w sytuacji, gdyby prokurator generalny, rzecznik praw obywatelskich lub rzecznik praw dziecka wystąpił ze skargą kasacyjną w sprawach, w których frankowicze zostali uwolnieni od franka w wyrokach sprzed uchwały. Rozwiązanie to jest jednak raczej niewykonalne, z uwagi zarówno na ogromną ilość spraw, w których prawomocne rozstrzygnięcia zapadną przed uchwałą, jak i termin na ewentualne wniesienie skargi, a także skutki społeczne. Gdyby jednak tak się stało, czy w tej sytuacji frankowiczom sprzed uchwały nie przysługiwałoby roszczenie odszkodowawcze wobec państwa?

Trudno jest zliczyć możliwe do postawienia pytania retoryczne na wypadek, gdyby to Sąd Najwyższy miał jednak inne zdanie niż ugruntowane już stanowisko sądów powszechnych. Z pewnością całkowita odmienność stanowiska spowodowałaby ogromny chaos w orzecznictwie. W szczególności że uchwała, w przeciwieństwie do wprowadzanych nowych przepisów prawa, nie posiada przepisów przejściowych.

Czy zatem ta uchwała na pewno jest nam potrzebna?

Autorka jest radcą prawnym

Sąd Najwyższy otrzymał już wszystkie stanowiska (opinie) organów, do których zwrócił się na mocy postanowienia z 11 maja 2021 roku w sprawie zagadnień prawnych dotyczących kredytów pseudowalutowych. Na razie sędziowie zapoznają się z obszernymi opiniami, a kolejne posiedzenie w tej sprawie, jak zapowiedziała I prezes Sądu Najwyższego, może odbyć się we wrześniu.

Tylko czy na wydanie tej uchwały nie jest już za późno? Czy jest jeszcze sądom orzekającym w sprawach z powództwa frankowiczów potrzebna?

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konsumenci
Sąd Najwyższy orzekł w sprawie frankowiczów. Eksperci komentują
Prawo dla Ciebie
TSUE nakłada karę na Polskę. Nie pomogły argumenty o uchodźcach z Ukrainy
Praca, Emerytury i renty
Niepokojące zjawisko w Polsce: renciści coraz młodsi
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Aplikacje i egzaminy
Postulski: Nigdy nie zrezygnowałem z bycia dyrektorem KSSiP