Unoszenie, oblatywanie, obserwowanie i uwabianie. Wbrew pozorom to nie są terminy zaczerpnięte z lekcji w szkole lotniczej, tylko nazwy poszczególnych etapów sztuki oswajania jastrzębi, zwanej też układaniem. Pisze o nich Angielka Helen Macdonald w przetłumaczonej właśnie na język polski książce „J jak jastrząb".
Fascynujące dzieło Macdonald zostało wyróżnione licznymi nagrodami literackimi. Chociaż „ptasia" książka wydaje się czymś nietypowym, to wbrew pozorom nie jest ewenementem.
Ptaki inspirują poetów i prozaików od dawna. Już Ezop w swoich bajkach przypisywał ptakom cechy ludzkie. I zazwyczaj były to słabości. Pisał na przykład, że kawka lubi się stroić w cudze piórka. O złowieszczej naturze kruków słynny poemat stworzył Edgar Allan Poe.
Czesław Miłosz poświęcał ptakom nie tylko wiersze, ale także słynną „Dolinę Issy" o młodości spędzonej na Litwie. Tytuł „Ptaki" nosiła powieść norweskiego autora Terjei Vesaasa, którą na ekran przeniósł reżyser Witold Leszczyński, ale zmienił tytuł na „Żywot Mateusza".
Ptasich tropów w historii literatury jest więc mnóstwo. Ciekawsze jest jednak to, że w ostatnich miesiącach na półkach polskich księgarń pojawiły się wyjątkowe premiery literatury ornitologicznej. I nie chodzi o książki specjalistyczne, lecz o świetne utwory literackie, pełne pasji przyrodniczej. Ptaki są w nich ważne, aczkolwiek bywają często punktem wyjścia rozważań dużo szerszych i głębszych.