„Gawędy o operze” Jacka Marczyńskiego. Kastraci, klakierzy i sekrety Wagnera

O tym, że „Rzeczpospolita” ma najlepszego krytyka muzyki klasycznej, świadczy również nowa książka Jacka Marczyńskiego „Gawędy o operze”.

Publikacja: 05.12.2019 21:00

„Gawędy o operze” Jacka Marczyńskiego. Kastraci, klakierzy i sekrety Wagnera

Foto: Jacek Marczyński, „Gawędy o operze”, PWN, Warszawa, 2019

Po tej lekturze laicy z odwagą przekroczą drzwi opery, zdając sobie sprawę, że jest syntezą wszystkich sztuk i jak złożonym jest zjawiskiem. O ludzkim wymiarze arcydzieł przekonują rozdziały o kaprysach primadonn i o tym, gdzie basy i barytony chodzą na wódkę.

Historię gatunku stworzonego przez Włochów, znużonych wsłuchiwaniem się w tekst zagłuszany przez muzykę – opisuje językiem klarownym, jaki zapamiętałem z książek profesora Zbigniewa Raszewskiego, twórcy polskiej teatrologii. Przełomem było wyeksponowanie solowego śpiewu na pierwszym planie.

Pionierska florencka Camareta Giovanniego Bardiego inspirowała się wyobrażeniami teatru antycznego, a jej członkiem był Iacopo Peri, kompozytor „Euridice” wystawionej w Palazzo Pitti w 1600 r., na zaślubiny Marii Medycejskiej z królem Francji Henrykiem IV. Wydarzenie uznaje się za początek opery, choć to Claudio Monteverdi, autor „Koronacji Poppei”, przedstawiając bogów jak ludzi z ułomnościami, został okrzyknięty mistrzem gatunku.

Operę przeszczepili z Włoch do Polski Wazowie. Zygmunt III uczynił swym kapelmistrzem Lucę Marenzio, pierwszego muzyka Italii. ZaWładysława IV wystawiono w Warszawie 20 spektakli – dwa razy więcej niż we Francji. Królewski sekretarz Virgilio Puccitelli był jednocześnie autorem librett. Ale mekką opery była Wenecja, odwiedzana w karnawał przez europejską szlachtę. Jej reakcjami sterowali gondolierzy, występując w roli klakierów.

Również w Anglii opera stała się kluczem do królewskich serc i skarbców. Händlem opiekował się Jerzy I, a gdy w 1719 r. powstała Royal Academy of Music, pierwszym subskrybentem akcji był król. Bez wielkich pieniędzy nie byłoby wielkiej opery. Za „Aidę” na otwarcie Kanału Sueskiego Verdi wziął 150 tysięcy franków, a wicekról Egiptu sfinansował też budowę teatru. „Żydówka” Halévy’ego też kosztowała Paryż 150 tysięcy, ale wjazd cesarza do Konstancji odegrało 20 koni!

Marczyński, bywalec festiwali w Salzburgu i Bayreuth, tłumaczy, dlaczego pięć tytułów Mozarta należy do najczęściej wystawianych oper, wyjaśnia też sekret absencji na afiszu pozostałych 20 oper Amadeusza.

Dzieli się uwagami ze spotkań na operowym szczycie i wprowadza na strony pełen perypetii dialog z włoską diwą Cecilą Bartoli, która przypomina, że w XVIII w. we Włoszech zabiegowi kastracji poddawano co roku 4 tysiące chłopców. Sławę zdobywało kilku. Książka skrzy się anegdotami m.in. o Rossinim, który miał powiedzieć: „Dajcie rachunek od praczki, a napiszę do niego operę”.

Krytyk „Rz” rozwija opowieść o operze francuskiej, snując polski wątek sympatii Chopina do Sycylijczyka Belliniego. Osobnych opowieści doczekali się Moniuszko, Szymanowski i Penderecki, który tłumaczy tajniki „Raju utraconego” .

Współczesnego czytelnika doby postpolityki zainteresuje zmieniający się wydźwięk klasycznych tytułów. „Fidelio” Beethovena miał opinię propagandy rewolucji francuskiej, inne sensy prezentowała opera w Wiedniu podbitym wlaśnie przez wojska Napoleona. W PRL bano się ją wystawiać!

Rewolucyjne ambicje miał też Wagner, który myślał, by bohaterem uczynić Kościuszkę, jednak po klęsce Wiosny Ludów i ucieczce do Szwajcarii zamiast rewolucją zajmował się tworzeniem nowej mitologii Niemców w muzyce. Również jego portret ilustruje to, jak silny musi być wrażliwy artysta, by po latach zmagań, a nawet wzgardy, doczekać inauguracji autorskiego festiwalu, na który przyjechało wielu królów i książąt.

Po tej lekturze laicy z odwagą przekroczą drzwi opery, zdając sobie sprawę, że jest syntezą wszystkich sztuk i jak złożonym jest zjawiskiem. O ludzkim wymiarze arcydzieł przekonują rozdziały o kaprysach primadonn i o tym, gdzie basy i barytony chodzą na wódkę.

Historię gatunku stworzonego przez Włochów, znużonych wsłuchiwaniem się w tekst zagłuszany przez muzykę – opisuje językiem klarownym, jaki zapamiętałem z książek profesora Zbigniewa Raszewskiego, twórcy polskiej teatrologii. Przełomem było wyeksponowanie solowego śpiewu na pierwszym planie.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Literatura
Nie żyje Paul Auster
Literatura
Mróz, Bonda, Chmielarz, Puzyńska, Stachula, Masterton – autorzy kryminałów na Targach VIVELO
Literatura
Dzień Książki. Autobiografia Nawalnego, nowe powieści Twardocha i Krajewskiego
Literatura
Co czytają Polacy, poza kryminałami, że gwałtownie wzrosło czytelnictwo
Literatura
Rekomendacje filmowe: Intymne spotkania z twórcami kina
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił