Beata Kempa: mieszanka ognia i prochu

Obecna szefowa Kancelarii Premiera emocje lubi mieć na wierzchu. Z premier Szydło są jak ogień z wodą.

Aktualizacja: 11.12.2015 13:27 Publikacja: 11.12.2015 13:07

Beata Szydło i Beata Kempa

Beata Szydło i Beata Kempa

Foto: Twitter

"O, minister Kempa rozpoczęła dziś swoje urzędowanie” - tymi słowami jeden z byłych już ministrów rządu PO-PSL uszczypliwie skomentował poranną decyzję minister Beaty Kempy, szefowej Kancelarii Premiera Beaty Szydło, że rząd nie opublikuje w Dzienniku Ustaw ostatniego wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Zdaniem minister Kempy wyroku nie wydał pełny skład sędziów, a zaledwie pięciu. Wyrok jest nieważny - stwierdziła Beata Kempa.

- Beatka w całej krasie. Iść na zwarcie, a jak nie, to płacz i trzaskanie drzwiami - ocenia kolejny poseł proszący o anonimowość.

49-letni dziś Beata Kempa, posłanka z dolnośląskiego Sycowa (była radna tej gminy, nie udało jej się zostać burmistrzem) słynie z płomiennych wystąpień - sejmowych, telewizyjnych a także w kręgach prywatnych. O emocjach, które nią kierują krążą po Sejmie legendy.

Beata Kempa (z zawodu kurator sądowy) weszła do dużej polityki w 2006 r. po zwycięstwie PiS. Została wiceministrem sprawiedliwości (skończyła prawo i administrację na Uniwersytecie Wrocławskim) w czasach, kiedy resortem kierował Zbigniew Ziobro, wtedy młody i obiecujący polityk PiS z Krakowa. Odpowiadała m.in. za więziennictwo. Że jest wierna swojemu protektorowi pokazała w 2011 r., kiedy odeszła za Zbigniewem Ziobro do Solidarnej Polski, którą utworzył (formalnie jest wiceprzewodniczącą Zjednoczonej Prawicy, która w ostatnich wyborach z jednej listy wraz z PiS startowała do Sejmu).

Sławna na całą Polskę stała się dzięki sejmowej komisji śledczej ds. śmierci Barbary Blidy, a potem tzw. afery hazardowej, w której z przerwami zasiadała. Pokazała, że lubi kamery oraz dużo i ostro mówić.

Opowiada jej kolega z komisji, prosząc o niepodawanie nazwiska: - Mieliśmy do czynienia z osobą o przerośniętej ambicji, o emocjach na wierzchu, które niestety przeszkadzają w ocenie sytuacji. Dziwię się, że została szefową Kancelarii Premiera z taką osobowością, to po prostu mieszanka wybuchowa.

Jak podkreśla, "szef Kancelarii powinien być osobą całkowicie bez emocji, z ogromnym dystansem”. - Taki Błaszczak-bis (Mariusz Błaszczak - polityk PiS, były szef KPRM w latach 2006-2007, obecnie minister MSWiA - przyp. aut.), tyle że jeszcze bardziej spłaszczony - mówi polityk.

Nominacja na szefową Kancelarii Premiera rządu Beaty Szydło zaskoczyła nawet jej kolegów z partii. - Nie tylko dlatego, że Kempa zdradziła PiS przechodząc do Solidarnej Polski. Raczej dlatego, że wsadzono ją na stanowisko, które do niej nie pasuje. Nie mam pojęcia co zdecydowało, ale podejrzewam, że przyjaźń ze Zbyszkiem (Zbigniewem Ziobro, który też z Solidarnej Polski został ministrem sprawiedliwości - przy. aut.) - zastanawia się jej partyjny kolega.

Drugim argumentem jest fakt, że Beatę Szydło i Beatę Kempę poza imionami różni wszystko. - Szydło jest zdystansowana, chłodna, konkretna, antyemocjonalna. Nie wiem, jak one mogą się dogadywać. To ogień i woda - dziwi się ich kolejny poseł z PiS.

Ale Andrzej Dera, były poseł PiS (obecnie minister w Kancelarii Prezydenta Andrzeja Dudy, który przyjaźni się z Kempą także poza polityką, zdradza, że to Beata Szydło wybrała Beatę Kempę na szefową swojej Kancelarii. - Beata jest bardzo skrupulatna, dobrze zorganizowana, odważna i prawa. Myślę, że to odpowiednia osoba i takiej właśnie szefowej szukała premier Szydło - mówi minister Dera. Jak podkreśla, Kempa jest skuteczna i ma dużo pomysłów.

Nie zgadza się też z opinią o tym, że kierują nią wyłącznie emocje i nie potrafi nad nimi zapanować. - Jest kobietą, więc emocje w sobie ma, ale nie uważam, by nadmierne - mówi dyplomatycznie Dera.

Dera z Kempą mieszkają 45 km od siebie, oboje są z wykształcenia prawnikami. - Tak się poznaliśmy, razem się wzajemnie podwoziliśmy, potem pracowaliśmy w komisji sprawiedliwości i hazardowej - wylicza minister Dera. Polityczna znajomość przerodziła się w prywatną przyjaźń. - Ja znam jej męża, ona moja żonę - zdradza.

Nie każdy w PiS ma tak dobre zdanie jak minister Dera.

- Dla mnie to bardzo trudna osoba, z przerostem ambicji politycznych. Jak coś nie idzie po jej myśli, to jest płacz i trzaskanie drzwiami. Ja takich zachowań nie akceptuję - mówi jej kolega z partii.

Inny poseł z PiS: - Faktycznie, ona ma repertuar dziecka: humorzasta, płaczliwa, zbyt często buduje niepotrzebne napięcie, a potem jak je zbuduje, to krzyczy albo płacze. Trudny typ, media to lubią, bo w studio dobrze się sprzedaje, ale ja uważam, że to bardziej szkodzi i przeszkadza.

Nie jest też lubiana przez opozycję. Legendarna jest też niechęć Kempy do Stefana Niesiołowskiego, słynącego z ciętego i bezpardonowego języka czy Julii Pitery, która nie ukrywała, że nie pała do posłanki Kempy sympatią.

Julia Pitera, posłanka i minister ds. korupcji rządu Donalda Tuska mówiła o niej m.in. "Kempa jest mistrzynią autorytarnego monologu. Trudno z nią dialogować".

Na mównicy Sejmu, do premiera Donalda Tuska:”Pani marszałek! Panie premierze! Szczerze? Nigdy pana nie słucham".

O tym, że czasami emocje kierują Beatą Kempa mogli się przekonać widzowie śledzący komisjeę hazardową. W lipcu 2010 r. posłanka Kempa miała przedstawić dwa wnioski do przegłosowania. Ale zamiast tego weszła do sali, usiadła za stołem i przy włączonych kamerach popłakała się. Powodem były uwagi szefa komisji Mirosława Sekuły (PO). Kempa miała nazwać je chamskimi. Posiedzenie komisji na kilka minut przerwano.

Dziś Sekuła nie chce do tego wracać. - Jestem pracownikiem NIK i nie wolno mi rozmawiać na tematy, które mogą być wykorzystane jako polityczne - mówi i odmawia rozmowy na temat Beaty Kempy.

Nawet jej kolega, minister Andrzej Dera przyznaje, że manewr z nieopublikowaniem wyroku Trybunału to poważna sprawa. - To duża odpowiedzialność - kwituje.

Kolega z opozycji: - Jeśli manewr z nieopublikowaniem wyroku Trybunału nie zakończy się zarzutami prokuratury, to i tak poszedłbym o zakład, że Beata Kempa długo szefową Kancelarii nie zostanie. Z nią jest jak z zapalonym lontem w beczce prochu.

"O, minister Kempa rozpoczęła dziś swoje urzędowanie” - tymi słowami jeden z byłych już ministrów rządu PO-PSL uszczypliwie skomentował poranną decyzję minister Beaty Kempy, szefowej Kancelarii Premiera Beaty Szydło, że rząd nie opublikuje w Dzienniku Ustaw ostatniego wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Zdaniem minister Kempy wyroku nie wydał pełny skład sędziów, a zaledwie pięciu. Wyrok jest nieważny - stwierdziła Beata Kempa.

- Beatka w całej krasie. Iść na zwarcie, a jak nie, to płacz i trzaskanie drzwiami - ocenia kolejny poseł proszący o anonimowość.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kraj
Ćwiek-Świdecka: Nauczyciele pytają MEN, po co ta cała hucpa z prekonsultacjami?
Kraj
Sadurska straciła kolejną pracę. Przez dwie dekady była na urlopie
Kraj
Mariusz Kamiński przed komisją ds. afery wizowej. Ujawnia szczegóły operacji CBA
Kraj
Śląskie samorządy poważnie wzięły się do walki ze smogiem
Kraj
Afera GetBack. Co wiemy po sześciu latach śledztwa?