A to Prawo i Sprawiedliwość zasponsorowało przewrót w Porozumieniu Jarosława Gowina, a to zaczęło zbierać haki na jego ludzi. Równocześnie w rządzie wciąż zasiada trzech ministrów, którzy w następstwie poparcia puczu zostali wyrzuceni z partii i Porozumienie zażądało ich ustąpienia. Gowin nie pozostawał dłużny – przyciąga do swej partii nowych polityków (którzy nie wstępują do Klubu PiS) i ostentacyjnie rozgląda się za partnerem do budowy nowej formacji centrowej. W ostatni weekend ogłosił, że chce być pomostem między rządem a opozycją.

Nie lepiej wygląda relacja PiS z Solidarną Polską Zbigniewa Ziobry. Kłótnie między politykami obydwu partii są stałym punktem naszego politycznego krajobrazu. SP krytykuje politykę europejską rządu, szczególnie działania premiera Mateusza Morawieckiego, odrzuca cele klimatyczno-energetyczne przez niego proponowane. W odpowiedzi padają zarzuty o nieskuteczność prokuratury i chaos w sądownictwie będący skutkiem zmian wprowadzonych przez Ziobrę.

W efekcie na posiedzeniach Sejmu PiS przegrywał kolejne głosowania, a ważne ustawy w ogóle nie wchodziły pod obrady – tak było w tym tygodniu z likwidacją OFE. Największą rafą czającą się przed rządem Zjednoczonej Prawicy jest ratyfikacja przepisów, które umożliwią stworzenie europejskiego funduszu ratunkowego (EFR). Wydawało się, że PiS ma wystarczająco dużo czasu, ale decyzja niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego, który w tym tygodniu ogłosił, że nie zablokuje ratyfikacji EFR do czasu rozpatrzenia skargi, jaką w tej sprawie wnieśli niemieccy obywatele, oznacza, że wewnątrz polskiej koalicji rządzącej rośnie presja, by mimo sprzeciwu ziobrystów i dużej części opozycji fundusz ratyfikować.

Dlatego zgoda ze strony Jarosława Kaczyńskiego na spotkanie koalicjantów, które ma przybliżyć ich stanowiska, może oznaczać, że prezes zrozumiał, iż pozwolił zbytnio rozhuśtać rządową łódkę. Potwierdzenie przez wicemarszałka Sejmu Ryszarda Terleckiego, mówiącego na ogół to, co myśli Kaczyński, gotowości do renegocjacji umowy koalicyjnej również może być odczytywane jako krok wstecz. Fakty są jednak takie, że od roku koalicjanci nie potrafią się porozumieć w fundamentalnych sprawach. Można próbować sytuację na parę tygodni jeszcze uspokoić, ale dni Zjednoczonej Prawicy w kształcie z 2019 r. są policzone.