Upadek na mokrej podłodze nie gwarantuje pieniędzy

Działanie etatowca na własne ryzyko, gdy z racji doświadczenia zawodowego i znajomości zasad BHP powinien liczyć się z wypadkiem przy pracy, nie gwarantuje mu uzyskania świadczeń od zatrudniającego.

Aktualizacja: 27.03.2016 11:48 Publikacja: 26.03.2016 11:00

Upadek na mokrej podłodze nie gwarantuje pieniędzy

Foto: 123RF

Sprzątaczka na etacie miała wypadek w pracy (doznała urazu kolana po upadku podczas mycia podłogi). Z ZUS dostała rentę z racji częściowej niezdolności do pracy. Teraz na podstawie kodeksu cywilnego chce wystąpić przeciwko mnie o zadośćuczynienie (20 tys. zł) i rentę uzupełniającą (400 zł miesięcznie). Twierdzi, że w zakresie BHP nie zapewniłem jej odpowiedniego obuwia roboczego, bo rzekomo było śliskie (co jest nieprawdą) i w pracy musiała korzystać ze swojego (takie buty miała w czasie wypadku). Była jednak szkolona z BHP i mogła zgłosić, że obuwie jest niewłaściwe, ale tego nie zrobiła. Czy roszczenia pracownicy są zasadne? – pyta czytelnik.

Z art. 444 kodeksu cywilnego wynika, że w razie uszkodzenia ciała lub wywołania rozstroju zdrowia naprawienie szkody obejmuje wszelkie wynikłe z tego powodu koszty. Według art. 444 § 2 k.c. jeżeli poszkodowany utracił całkowicie lub częściowo zdolność do pracy zarobkowej albo jeżeli zwiększyły się jego potrzeby lub zmniejszyły widoki powodzenia na przyszłość, od zobowiązanego do naprawienia szkody może żądać odpowiedniej renty. Z kolei w myśl art. 445 § 1 k.c. w razie uszkodzenia ciała lub wywołania rozstroju zdrowia niewykluczone, że sąd przyzna poszkodowanemu odpowiednią sumę jako zadośćuczynienie pieniężne za doznaną krzywdę.

Zatem dochodzenie przez poszkodowanego tych roszczeń zależy od przypisania określonej osobie odpowiedzialności za zdarzenie (na zasadzie winy, ryzyka lub słuszności) oraz ustalenia szkody pozostającej w adekwatnym związku przyczynowym z tym zdarzeniem.

Szef nie dopilnuje wszystkiego

Ponadto ewentualna odpowiedzialność pracodawcy może wynikać z art. 415 k.c. Stanowi on, że sprawca winny szkody jest obowiązany do jej naprawienia. Przesłankami tej odpowiedzialności są:

- zawinione zachowanie sprawcy szkody,

- powstanie szkody w majątku poszkodowanego oraz

- związek przyczynowy między zachowaniem a szkodą.

To na pracodawcy ciążą obowiązki dotyczące zapewnienia załodze bezpiecznych i higienicznych warunków pracy. Stanowią o tym m.in. art. 15 i art. 207 kodeksu pracy. Wśród wielu wymogów są m.in. te o zobowiązaniu pracowników do przestrzegania przepisów oraz zasad BHP czy wdrożeniu polityki zapobiegającej wypadkom przy pracy i chorobom zawodowym.

Przy odpowiedzialności szefa na zasadzie winy za szkodę pracownika wskutek wypadku przy pracy Sąd Najwyższy w wyroku z 4 listopada 2008 r. (II PK 100/08) wskazał, że „pracodawca ponosi na zasadzie winy (art. 415 k.c. w związku z art. 300 k.p.) odpowiedzialność za szkodę doznaną przez pracownika wskutek wypadku przy pracy, gdy można uznać, że do zdarzenia doszło w wyniku niedopełnienia ciążących na pracodawcy obowiązków, np. w dziedzinie bezpieczeństwa i higieny pracy". Natomiast w wyroku z 27 stycznia 2011 r. (II PK 175/00) SN podkreślił, że „pracodawca nie zawsze może w pełni zapewnić pracownikom bezpieczne i higieniczne warunki pracy i ustrzec ich od wszelkich skutków zagrożeń związanych ze środowiskiem pracy".

Bez refleksji

Analizując te przepisy i orzeczenia, trudno przyjąć, aby w podanym stanie faktycznym winę za wypadek pracownicy ponosił pracodawca. Co istotne, okolicznością wyłączającą bezprawność czynu, uwzględniając art. 415 k.c., jest samo działanie pracownicy – na własne ryzyko. W takiej sytuacji powinna liczyć się z wypadkiem, skoro ze swojej woli narażała się na niebezpieczeństwo urazu.

Trzeba tu też podkreślić, że pracodawca przeszkolił ją w zakresie BHP, a argumentem nie jest twierdzenie, że obuwie było złe. Mając bowiem uzasadnione obawy o swoje bezpieczeństwo, pracownica mogła np. wymienić buty na inne u pracodawcy. Poza tym używała przecież własnego obuwia, które w pewnym sensie uznała za właściwe, skoro miała je w dniu wypadku przy pracy.

Z racji swojego doświadczenia zawodowego (i przebytego instruktażu BHP) powinna przewidywać, że mokra powierzchnia z zasady może być przyczyną np. poślizgnięcia. W konsekwencji można przyjąć, że nie było związku między rodzajem obuwia w dniu wypadku i samym zdarzeniem. Mogło być ono raczej skutkiem tego, że sprzątaczka nie zachowała wymaganej ostrożności. Podobne stanowisko w zbliżonym stanie faktycznym zajął Sąd Rejonowy w Kłodzku w wyroku z 25 kwietnia 2013 r. (IV P 4/12).

Te argumenty skłaniają do wniosku, że roszczenia pracownicy wobec zatrudniającego są niezasadne, a jej ewentualne powództwo o ich zapłatę sąd prawdopodobnie oddali.

—Marcin Nagórek, radca prawny

podstawa prawna: art. 415, art. 444, art. 445 ustawy z 23 kwietnia 1964 r. Kodeks cywilny (tekst jedn. DzU z 2014 r., poz. 121 ze zm.)

podstawa prawna: art. 15, art. 207 ustawy z 6 czerwca 1974 r. Kodeks pracy (tekst jedn. DzU z 2014 r., poz. 1502 ze zm.)

Sprzątaczka na etacie miała wypadek w pracy (doznała urazu kolana po upadku podczas mycia podłogi). Z ZUS dostała rentę z racji częściowej niezdolności do pracy. Teraz na podstawie kodeksu cywilnego chce wystąpić przeciwko mnie o zadośćuczynienie (20 tys. zł) i rentę uzupełniającą (400 zł miesięcznie). Twierdzi, że w zakresie BHP nie zapewniłem jej odpowiedniego obuwia roboczego, bo rzekomo było śliskie (co jest nieprawdą) i w pracy musiała korzystać ze swojego (takie buty miała w czasie wypadku). Była jednak szkolona z BHP i mogła zgłosić, że obuwie jest niewłaściwe, ale tego nie zrobiła. Czy roszczenia pracownicy są zasadne? – pyta czytelnik.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konsumenci
Sąd Najwyższy orzekł w sprawie frankowiczów. Eksperci komentują
Prawo dla Ciebie
TSUE nakłada karę na Polskę. Nie pomogły argumenty o uchodźcach z Ukrainy
Praca, Emerytury i renty
Niepokojące zjawisko w Polsce: renciści coraz młodsi
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Aplikacje i egzaminy
Postulski: Nigdy nie zrezygnowałem z bycia dyrektorem KSSiP