Nowe obietnice PiS to zmarnowane miliardy

Wydatki socjalne mają zapewnić głosy wyborców i pobudzić gospodarkę. Ale ona tego nie potrzebuje.

Aktualizacja: 25.02.2019 05:58 Publikacja: 24.02.2019 20:00

Nowe obietnice PiS to zmarnowane miliardy

Foto: Fotorzepa, Michał Kolanko

Cel „piątki Kaczyńskiego" jest ściśle związany z oceną sytuacji gospodarczej w kręgach rządowych. – Spodziewamy się pewnego spowolnienia – mówi „Rzeczpospolitej" jeden z głównych polityków PiS zajmujących się gospodarką.

Z naszych informacji wynika, że właśnie dlatego PiS postawiło na tak duży pakiet stymulujący gospodarkę. Jego przedstawienie ma na celu nie tylko kampanię wyborczą i związanie opozycji na polu programowym, ale też uchronienie gospodarki przed nadmiernym spadkiem tempa wzrostu PKB w roku wyborczym.

Czytaj także: Krzysztof Adam Kowalczyk: Dzień świętego Mikołaja 

Rzeczywiście spowolnienie zbliża się do Polski. O ile jeszcze w 2018 r. tempo wzrostu gospodarczego wyniosło 5,1 proc., o tyle w 2019 r. może to być 3,5 proc. (według prognoz Komisji Europejskiej), a w 2020 r. – 3,2 proc. Realizacja zaś najnowszych propozycji PiS, gdy do kieszeni Polaków trafi jeszcze w tym roku prawie 20 mld zł, może to zmienić – przyznają ekonomiści. – Można założyć, że Polacy dodatkowe świadczenia w całości przeznaczą na konsumpcję – mówi Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole Bank Polska. – A to doda do PKB ok. 0,5 pkt proc. w tym i przyszłym roku. Mimo to ekonomiści nie są zachwyceni pomysłami PiS. – W krótkim okresie wzmocni to dochody ludności. Ale to impuls jednorazowy, nie podnosi na trwałe dynamiki gospodarczej, a w długim okresie podkopuje fundamenty wzrostu – dodaje Borowski.

– Czy stymulacja fiskalna nakierowana zdecydowanie na wsparcie konsumpcji i dostarczana gospodarce borykającej się z brakiem inwestycji jest przedsięwzięciem ekonomicznie racjonalnym? – pyta Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu. – Moim zdaniem nie.

Czytaj także: Pracodawcy protestują przeciwko zatrzymaniom przedsiębiorców 

Także prof. Stanisław Gomułka, główny ekonomista BCC, uważa, że w obecnej sytuacji żaden fiskalny impuls nie jest gospodarce potrzebny. – Nawet jeśli tempo wzrostu PKB w tym roku spadnie poniżej 4 proc., to przecież nie jest to żadna recesja czy gwałtowne załamanie. Po prostu nasza gospodarka wraca do swojego naturalnego tempa. W tej chwili pobudzanie konsumpcji to jedynie pobudzanie importu i zwiększanie nierównowagi w handlu zagranicznym oraz zadłużenia zagranicznego – analizuje Gomułka. A Jankowiak dodaje, że być może gospodarka będzie potrzebowała stymulacji fiskalnej, ale w latach 2020–2021. – Jeśli jednak wsparcie zostanie zaaplikowane w wyborczym roku 2019, to nie będzie na nie już miejsca wtedy, kiedy naprawdę będzie potrzebne – mówi.

Cel „piątki Kaczyńskiego" jest ściśle związany z oceną sytuacji gospodarczej w kręgach rządowych. – Spodziewamy się pewnego spowolnienia – mówi „Rzeczpospolitej" jeden z głównych polityków PiS zajmujących się gospodarką.

Z naszych informacji wynika, że właśnie dlatego PiS postawiło na tak duży pakiet stymulujący gospodarkę. Jego przedstawienie ma na celu nie tylko kampanię wyborczą i związanie opozycji na polu programowym, ale też uchronienie gospodarki przed nadmiernym spadkiem tempa wzrostu PKB w roku wyborczym.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Gospodarka
„Niezauważalna poprawka" zaostrza sankcje USA wobec Rosji
Gospodarka
Nowy świat – stare problemy, czyli dlaczego potrzebujemy Rzeczpospolitej Babskiej
Gospodarka
Zagrożenie dla gospodarki. Polaków szybko ubywa
Gospodarka
Niepokojący bezruch w inwestycjach nad Wisłą
Gospodarka
Poprawa w konsumpcji powinna nadejść, ale wyzwań nie brakuje