Cel „piątki Kaczyńskiego" jest ściśle związany z oceną sytuacji gospodarczej w kręgach rządowych. – Spodziewamy się pewnego spowolnienia – mówi „Rzeczpospolitej" jeden z głównych polityków PiS zajmujących się gospodarką.
Z naszych informacji wynika, że właśnie dlatego PiS postawiło na tak duży pakiet stymulujący gospodarkę. Jego przedstawienie ma na celu nie tylko kampanię wyborczą i związanie opozycji na polu programowym, ale też uchronienie gospodarki przed nadmiernym spadkiem tempa wzrostu PKB w roku wyborczym.
Czytaj także: Krzysztof Adam Kowalczyk: Dzień świętego Mikołaja
Rzeczywiście spowolnienie zbliża się do Polski. O ile jeszcze w 2018 r. tempo wzrostu gospodarczego wyniosło 5,1 proc., o tyle w 2019 r. może to być 3,5 proc. (według prognoz Komisji Europejskiej), a w 2020 r. – 3,2 proc. Realizacja zaś najnowszych propozycji PiS, gdy do kieszeni Polaków trafi jeszcze w tym roku prawie 20 mld zł, może to zmienić – przyznają ekonomiści. – Można założyć, że Polacy dodatkowe świadczenia w całości przeznaczą na konsumpcję – mówi Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole Bank Polska. – A to doda do PKB ok. 0,5 pkt proc. w tym i przyszłym roku. Mimo to ekonomiści nie są zachwyceni pomysłami PiS. – W krótkim okresie wzmocni to dochody ludności. Ale to impuls jednorazowy, nie podnosi na trwałe dynamiki gospodarczej, a w długim okresie podkopuje fundamenty wzrostu – dodaje Borowski.
– Czy stymulacja fiskalna nakierowana zdecydowanie na wsparcie konsumpcji i dostarczana gospodarce borykającej się z brakiem inwestycji jest przedsięwzięciem ekonomicznie racjonalnym? – pyta Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu. – Moim zdaniem nie.