W podobnej sytuacji jest obecnie branża gastronomiczna, fryzjerzy i salony kosmetyczne zamknięte przez rząd na początku epidemii, aż do odwołania. Luzowanie zakazów nie zmienia faktu, że w ostatnim czasie ponieśli ogromne straty wywołane zamrożeniem, i stracili dochody, na które zwykle mogą liczyć na początku lata.
Czy takie powództwa nie zostaną odrzucone, skoro rząd nie wprowadził stanu nadzwyczajnego? Prawnicy podpowiadają, że to nawet lepiej. W czasie stanu wyjątkowego przedsiębiorcy mogą dochodzić tylko strat wywołanych zakazem prowadzenia działalności, a gdy stanu nadzwyczajnego nie ogłoszono, korzystają z ogólnych zasad prawa cywilnego, które dają im prawo dochodzenia także utraconych korzyści, a nawet żądać zadośćuczynienia.
Lekarze także tracą
Ciekawym przykładem strat wywołanych przez ograniczenia związane z epidemią koronawirusa jest sytuacja lekarzy, którzy zostali wezwani do walki z epidemią. Jednocześnie przepisy wydane przez ministra zdrowia przewidują zakaz przyjmowania przez nich pacjentów w ich prywatnych gabinetach medycznych. Nikt nie rekompensuje im pełnych kosztów, jakie generuje utrzymanie gabinetu czy wypłata wynagrodzeń dla zatrudnionego w nim personelu. Także lekarze przygotowują się więc do składania pozwów.
– Moje poważne wątpliwości budzi rozporządzenie ministra zdrowia, które wprowadza zakaz prowadzenia działalności przez lekarzy – zauważa Barłomiej Jędrzejak, adwokat współpracujący z kancelarią Gujski Zdebiak. – Ustawa o przeciwdziałaniu Covid-19 dała ministrowi zdrowia upoważnienie do określenia tylko standardów ograniczeń przy udzielaniu świadczeń opieki zdrowotnej w takim przypadku.
Nie ma tam mowy o zakazie prowadzenia działalności.
Opinia dla „Rzeczpospolitej"
Wojciech Kozłowski, partner w zespole postępowań sądowych i arbitrażu kancelarii Dentons