- Handlowcy u usługodawcy nie mają już obowiązku podawanie cen nie tylko w euro ale i w litach, jak to było zaraz po wprowadzeniu euro od początku 2015 r. Dlatego wielu już zapomniało, jakie ceny w litach są „normalne". Kiedy przeliczyłem ostatnio na lity rachunek za skromną kolację dla dwojga w jednym z barów Wilna, poczułem się bardzo niekomfortowo - przyznał Edgaras - jeden z rozmówców portalu Delfi.
- Pamiętam, że sklepy i restauracje podniosły ceny jeszcze przed wprowadzeniem euro, ale teraz za pięć kawałeczków sushi płacę 5 euro i to jest standard. A na rachunku wciąż są też drukowane ceny w litach. Wychodzi 17,3 lita. Takich cen wcześniej nawet w wyobraźni nie było - ocenia Elge - mieszkanka Wilna. Inny wilnianin - Edgar, za dwa hamburgery z frytkami, szklankę piwa i butelkę wody gazowanej zapłacił 20 euro.
- Na rachunku zainteresowała mnie kwota 65 litów. Wcześniej jak pamiętam, nie mogłem sobie pozwolić, by wydawać tak dużo. A może odwiedzałem tańsze lokale. Nie przypominam sobie jednak, bym w 2015 r za hamburger i napój płacił 30 litów. Oczywiście biorę pod uwagę inflację, wzrost siły nabywczej ludność, ale przede wszystkich myślę: no i ceny niczego sobie - podsumowuje Edgar.
Także Litwini korzystający z zakupów w internecie zwracają uwagę na drożyznę. Za opakowanie parówek Loreta zapłaciła 3 euro czyli 10 litów - cena „księżycowa", ocenia.
Według oficjalnych danych od początku 2015 r wszystkie ceny na Litwie wzrosły o 3,9 proc.; a ceny żywności o 4,9 proc..Najwięcej podrożały jogurty (15,5 proc.), warzywa (13,5 proc.), ryby (11,1 proc.), cukier (10,7 proc.), soki (10,6 proc.) i masło (10,3 proc.).