To wyjątkowa edycja Festiwalu Filmowego w Gdyni. Wśród 16 tytułów, które będą walczyły o Złote Lwy, aż siedem to debiuty, a dwa tzw. drugie filmy. Do kina wkracza pokolenie trzydziestolatków. Nie dziwi więc decyzja organizatorów, by wieczór otwarcia oddać artyście z tej generacji.

W swoim pierwszym filmie „Baby Bump" Kuba Czekaj opowiadał o dojrzewaniu, które „nie jest dla dzieci". W „Królewiczu olch" przekonuje, że jeszcze trudniejsze może być dla młodych ludzi dojrzewanie emocjonalne. Bohater filmu ma 14 lat. Jest genialnym fizykiem, pracuje nad teorią światów równoległych, które, jak sądzi, łączy światło. Ale film Czekaja jest przede wszystkim wiwisekcją rodziny. Relacji autorytarnej matki, syna udręczonego przez jej ambicje oraz mężczyzny, który odnajduje się po latach, a jest jego ojcem.

To również film o miłości. „Kochasz mnie?" – pyta syn, a matka odparowuje: „Co? Jeśli myślisz, że kupię ci rolki, to szkoda czasu". On na podobne pytanie matki powie: „Tak. I będę cię kochał, nawet jak wyłysiejesz, obwisną ci cycki i nadejdzie koniec świata". Ten koniec świata wisi w powietrzu, prowadzi do niego samotność, nieczułość, ciśnienie rzeczywistości. Młody fizyk zrozumie, że łącznikiem między światami nie jest światło, lecz śmierć. Jasne barwy w miarę upływu czasu zamienią się w mrok. Znów na ekranie czuje się własny styl reżysera.

– Formę dostosowuję do tematu – mówi Czekaj. – Ale też wiem, że kino to nie sklep z zabawkami. Moje filmy są proste, bez szalejącej kamery, jazd, kranów – przynajmniej na razie. Żeby zatańczyć, nie muszę mieć najdroższych butów.

W pierwszy dzień festiwalu także dwa filmy gatunkowe: „Planeta singli" Mitii Okorna i „Sługi boże" Mariusza Gawrysia. Pełną uroku, świetnie zrealizowaną komedię romantyczną i precyzyjnie napisany, dobrze wyreżyserowany i zagrany (m.in. przez Topę, Kijowską, Woronowicza i Foremniak) kryminał. Choć przyznaję, że obecność typowo komercyjnych tytułów w konkursie nie przekonuje mnie. Takie filmy swoje nagrody dostają od widzów kupujących bilety. Festiwale powinny wspierać kino artystyczne, któremu trudniej jest zaistnieć.