GMO, czyli genetycznie modyfikowane organizmy, to głównie rośliny, których fragment materiału genetycznego przetworzono z myślą o poprawie wydajności. Pierwsze rośliny genetycznie zmodyfikowane - soję, kukurydzę, bawełnę i rzepak - wyhodowano w USA. Dziś GMO stanowi tam około 90 procent upraw soi, kukurydzy i bawełny. Monokultury wypierają inne uprawy, a także lasy.
Rośliny GMO typu Bt są odporne na działanie szkodników, a typu Th - na pestycydy. Jednak szkodliwe owady, mające ginąć za sprawą transgenicznych roślin typu Bt, wykształciły odporność na wytwarzaną przez te odmiany toksynę. Ale i chwasty stały się odporne - trzeba dziś rozpylać czterokrotnie więcej zabójczego glifosatu niż w latach 90., gdy zaczynano go stosować.
W Argentynie, opryski glifosatem na polach w pobliżu ludzkich siedzib budzą poważny niepokój. Badania epidemiologiczne wykazały tam znaczny wzrost zachorowań na choroby nowotworowe i wad wrodzonych u dzieci.
20 marca 2015 roku, Międzynarodowa Agencja Badań nad Rakiem, placówka referencyjna Światowej Organizacji Zdrowia, opublikowała naukową ocenę pięciu pestycydów, w tym glifosatu. Oceniono, że prawdopodobnie działa na ludzi rakotwórczo. Ale jest i odmienna ekspertyza – w końcu w grę wchodzą potężne pieniądze.
Problem GMO istnieje też w Afryce. Firma Monsanto podpisała umowę z największym producentem bawełny w Burkina Faso, Sofitexem. W roku 2015 Burkina Faso wyprodukowała ponad 700 tysięcy ton bawełny, w 70 procentach transgenicznej. Wyższą cenę nasion Bt miał rekompensować spadek nakładów na środki ochrony roślin i wzrost plonów. Ale można mówić o zbiorach większych jedynie o 17 procent. Do tego jakość włókna pogorszyła się w porównaniu z bawełną konwencjonalną.