Idea miasta warta naszego starania

Już 120 lat minęło od wydania książki Ebenezera Howarda „Miasta – ogrody jutra". To idea miasta, którą dzisiaj nazwalibyśmy ideą miasta zrównoważonego rozwoju.

Publikacja: 21.01.2018 20:51

Idea miasta warta naszego starania

Foto: ROL

Szukajmy dla urbanizacji sensu, bo przecież nie jest nią tylko umieszczenie odpowiedniej liczby domów na określonym obszarze i zapewnienie im dróg oraz innej infrastruktury technicznej, czy też szkół, może sklepów. Chcemy czegoś więcej. Wierzymy w ideę miasta i cel jego budowania. Nie od dzisiaj, to już ponad dwa tysiące lat temu pojawiało się miasto idealne, polis w „Państwie" Platona.

A Nowa Jerozolima, synonim miasta prawości i zbawienia, opisana w Apokalipsie św. Jana, jest dzisiaj częścią fundamentów naszej kultury chrześcijańskiej. A przecież to również miasto idealne, którego sens był tak mocno krytykowany w manifeście komunistycznym przez Marksa i Engelsa.

Tak jak miastem idealnym były propozycje Scamozziego, zrealizowane w formie miasta Palmanova. A więc miasto, nasze miejsce ukształtowane wspólną aktywnością w przestrzeni geograficznej, jest jego swoistą antropologią. Czy może nim być osiedle, ta część miasta, która ma własną antropologię swojego obszaru? A więc miasto w mieście, przedmieście, jego kolonia. Już 120 lat minęło od chwili wydania książki Ebenezera Howarda „Miasta – ogrody jutra", z podtytułem – „pokojowa droga do prawdziwej reformy". To idea miasta społecznego opartego na logice rynku, ale i miejsca związanego z naturą jego rolniczego otoczenia.

Dzisiaj powiedzielibyśmy miasta zrównoważonego rozwoju, opartego na logice wzajemnego zaufania i współpracy, ale też realizmie ekonomii. Jak w pierwszych zdaniach książki, że należy nabyć na wolnym rynku teren rolny, tańszy, stanowiący formalną własność czterech dżentelmenów o nieposzlakowanej uczciwości i honorze. Pełnią oni rolę powierników zarówno wobec tych, którzy są posiadaczami obligacji na zakup terenu tego miasta, jak i tych, którzy później będą tego miasta mieszkańcami i poprzez dzierżawę spłacali w ciągu 30 lat wartość tego terenu.

Czyli w gruncie rzeczy to miasto spółdzielcze. Bo jego infrastruktura i domy, które będą budowane, stają się własnością przyszłej wspólnoty mieszkańców miasta poprzez czynsz dzierżawny. A inwestowany podnosi wartość wspólnego majątku, zaś koszty procesu budowy to kontrakty z wykonawcami wybieranymi na wolnym rynku, najlepiej tym lokalnym. Znacząca część współczesnej urbanizacji Anglii, Francji czy Niemiec, także Stanów Zjednoczonych, jest oparta na tej formule działania. Również Polski, gdy przypomnimy sobie miasta ze słowem „ogród" (lub podobnym) w nazwie, jak choćby Podkowa Leśna.

Dzisiaj tworzymy krajowy zasób nieruchomości. Ale jaki będzie sens uruchamianej przez niego urbanizacji? Czy będą to miasta ogrody oparte na logice współpracy mieszkańców i rynku czy też po prostu budownictwo mieszkaniowe. Bo zasób może tworzyć spółki z gminą, ale te spółki nie mogą włączać kapitału prywatnego, nawet w formule partnerstwa publiczno-prywatnego.

A czy zarządzanie nieruchomościami w ramach projektów nie powinno być oparte na idei miasta, nawet jeżeli jest tylko osiedlem? A też kto zamówi projekt jego zabudowy, tak jak dla zrealizowania idei Howarda Unwin i Parker sporządzili pierwszy projekt dla Letchwoth. Miasta ogrodu, gdzie był i plac centralny, tereny parków, galerie handlowe, i aleje łączące obszar zabudowy miasta z otaczającymi terenami rolnymi. Bo przecież istotą miasta jest nie tylko zabudowa, ale też otoczenie, czyli tereny zieleni, „Green belts". A również miejsca pracy i transport kolejowy.

Kompletne miasto to także zarządzanie nim w formule samorządu miejskiego, którego wyboru dokonywali wszyscy jego mieszkańcy, dzierżawcy. Ta idea została przeciwstawiona jednowymiarowej koncepcji człowieka modernizmu le Corbusiera. A jednak miasto jest wspólnotą i wartością społeczną, nawet gdy składa się z wielu osiedli. Ale szukajmy dla niego sensu tak jak w mieście ogrodzie, które jest magnesem przyciągającym ludzi chcących działać na rzecz jego rozwoju.

A także oczekujących, że będzie to miejsce – jak pisał Howard – „piękna natury, pożytecznych kontaktów, łatwo dostępnych pól i parków, niskich czynszów, wysokich zarobków, niskich podatków, dużej ilości zajęć, niskich cen, braku wyzysku, możliwości dla przedsiębiorców, przepływu kapitału, czystego powietrza i wody, dobrej kanalizacji, jasnych domów i ogrodów, braku dymu i slumsów, wolności i współpracy". A więc idei miasta, która jest ciągle warta naszego starania. ©?

Szukajmy dla urbanizacji sensu, bo przecież nie jest nią tylko umieszczenie odpowiedniej liczby domów na określonym obszarze i zapewnienie im dróg oraz innej infrastruktury technicznej, czy też szkół, może sklepów. Chcemy czegoś więcej. Wierzymy w ideę miasta i cel jego budowania. Nie od dzisiaj, to już ponad dwa tysiące lat temu pojawiało się miasto idealne, polis w „Państwie" Platona.

A Nowa Jerozolima, synonim miasta prawości i zbawienia, opisana w Apokalipsie św. Jana, jest dzisiaj częścią fundamentów naszej kultury chrześcijańskiej. A przecież to również miasto idealne, którego sens był tak mocno krytykowany w manifeście komunistycznym przez Marksa i Engelsa.

Pozostało 85% artykułu
Nieruchomości
Rząd przyjął program tanich kredytów. Klienci już rezerwują odpowiednie mieszkania
Nieruchomości
Wielki recykling budynków nabiera tempa. Troska o środowisko czy o portfel?
Nieruchomości
Opada gorączka, ale nie chęci
Nieruchomości
Klienci czekają w blokach startowych
Nieruchomości
Kredyty mieszkaniowe: światełko w tunelu