Tym bardziej że prognozy dla rynku pracy sugerują dalszą poprawę koniunktury, co powinno się przełożyć na szybszy wzrost płac, nakręcając popyt wewnętrzny zasilany dodatkowo programem 500+.

Nasze podsumowanie polskiej gospodarki w 2015 r. pokazuje, że ma ona całkiem solidną bazę do dalszego szybszego wzrostu i pokonania w najbliższych latach pułapki średniego dochodu. Tym bardziej że w zanadrzu czeka kolejny (choć raczej już ostatni) pokaźny zastrzyk miliardów euro z UE.

Pokazujemy też, że polskiej gospodarce daleko od ruiny, co jest przede wszystkim zasługą milionów pracowników i przedsiębiorców. Ci pierwsi wciąż są gotowi pracować zdecydowanie dłużej niż ich koledzy z Zachodu (średnio o ponad 140 godzin rocznie, czyli ponad trzy tygodnie powyżej średniej w OECD). Ci drudzy zaś na przekór administracyjnym mitręgom i mało przyjaznemu systemowi podatkowemu tworzą i rozwijają firmy i coraz śmielej szukają klientów za granica za granicą.

Jedni i drudzy bardzo potrzebują dobrego państwa, czyli sprawnie działających struktur władzy, na co decydujący wpływ mają politycy. A oni powinni pamiętać, że nie ma tak solidnej bazy do rozwoju, której nie dałoby się zniszczyć głupimi działaniami. To od nich zależy, czy po okresie powyborczych zawirowań i zmian sytuacja się uspokoi, giełda odżyje, a do Polski napłyną nowe inwestycje. Jeśli wygra rozsądek, czyli rządząca partia nie będzie próbowała żyłować gospodarki ryzykownymi posunięciami, a opozycja nie będzie dla zasady wpychała kija w szprychy, mamy szansę pokonać pułapkę średniego dochodu, zanim na dobre będziemy musieli stawić czoła europejskim wyzwaniom związanym ze starzeniem się społeczeństwa i falą imigracji. W przeciwnym razie marną pociechą będzie czarny humor chętnie powtarzanego w 2015 r. barwnego określenia zakończonego puentą „i kamieni kupa".