Dotychczas polska motoryzacja wydawała się eksportowym samograjem. Nasze firmy wyspecjalizowały się w produkcji komponentów. I chociaż najbardziej prestiżowe inwestycje w branży moto, czyli w gotowe samochody, omijały Polskę, to już produkcja części do aut przynosiła zyski, a ich sprzedaż rosła.

Mówiło się nawet, że taka sytuacja jest korzystniejsza, bo jak produkcja aut spadnie, to i tak części do nich będą potrzebne. Na razie ta teoria się jednak nie sprawdza. Analitycy nie mają już wątpliwości: w tym roku eksportowego rekordu nie będzie. Zamówienia spadają, bo i spada sprzedaż samochodów. Będzie więc malała ich produkcja w krajach, które są i będą odbiorcami polskich części: w Niemczech, Francji, na Słowacji, no i w Wielkiej Brytanii, gdzie mówi się już raczej o zamykaniu fabryk i rezygnacji z produkcji kolejnych modeli, a nie zwiększaniu produkcji. Maleje produkcja samochodów w Polsce. Panda do fabryki w Tychach nie wróciła. Evergreen, czyli Fiat 500, jest nadal atrakcyjny, ale trudno go nazwać nowością, nowego modelu FCA nie ma i jakoś ucichły o nim wszelkie pogłoski. Gliwicki Opel już w stajni PSA właśnie żegna się z kabrioletem Cascada i choćby prezes koncernu Carlos Tavares zapewniał, że Astra pozostaje bestsellerem Opla, to wiadomo, że firma musi zostać najpierw do końca naprawiona, zanim dostanie w nagrodę nowy model. Jak na razie PSA raczej tnie ofertę, niż ogłasza premiery.

Konsumenci też wstrzymują się z zakupami z powodu postępującej elektryfikacji w branży. Kolejne miasta informują o zakazach wjazdu dla aut z silnikami Diesla, a hybrydy jako model przejściowy są drogie, bo przecież mają po dwa silniki – elektryczny i benzynowy, a kwestia zasięgu w autach „czysto" elektrycznych jeszcze nie jest do końca wyjaśniona, bo jednak jak się kupuje samochód, to chciałoby się bez problemu nim dojechać do najbliższej stacji paliw, a tam, owszem, diesel i benzyna oraz gaz są, ale szybka ładowarka już niekoniecznie. Więc może jednak warto poczekać z zakupem.

Nie napawają też optymizmem informacje płynące z globalnej gospodarki. Protekcjonizm, który ma się znakomicie w największych krajach świata, wojny handlowe i zagrożenie kolejnymi posunięciami ograniczającymi wymianę towarową spowodowały, że światowa gospodarka dostała zadyszki. W dwucyfrowym tempie spada sprzedaż samochodów w Chinach, więc koncerny niemieckie – największy klient polskich producentów komponentów – także zmniejszyły zakupy i zamówienia u wszystkich, także polskich, dostawców. Mamy brexit, który nadal pozostaje niewiadomą, i nie ma się co dziwić, samochodów nie chcą kupować Brytyjczycy, bo przecież nie wiedzą, kiedy i w ogóle czy ich kraj opuści Unię Europejską. Przy tym spadkowy trend nie jest niczym nowym, bo trwa praktycznie od września 2018 i tylko się pogłębia.

W tej sytuacji pozostaje więc jedynie liczyć, że rzeczywiście starsze auta będą potrzebowały więcej nowych części, i prognoza, że dobrze być producentem komponentów, jednak się sprawdzi.