Jean-Claude Juncker, przewodniczący Komisji Europejskiej, ma się odnieść do tych planów w środowym przemówieniu o stanie UE, które wygłosi w Parlamencie Europejskim. Dziennik „Financial Times" donosi, że Komisja Europejska chce stworzyć system koordynacji działań pomiędzy narodowymi regulatorami wydającymi pozwolenia na fuzje i przejęcia we wrażliwych sektorach, takich jak np. energetyka. Narodowi regulatorzy będą mogli prosić Komisję Europejską o opinię w sprawie poszczególnych transakcji, jeśli uznają, że transakcje te niosą ze sobą transgraniczne skutki.

Opinie KE nie będą co prawda wiążące, ale instytucje regulacyjne będą musiały się tłumaczyć z decyzji sprzecznymi z zaleceniami Brukseli. Komisja Europejska będzie mogła też wpływać na przejęcia spółek realizujących ważne projekty finansowane przez UE, takie jak np. system nawigacji satelitarnej Galileo.

Analitycy wskazują, że te środki mają być przede wszystkim wymierzone w ambicje Chin, które w ostatnich latach coraz częściej przejmowały europejskie spółki. – Można powiedzieć, że Komisja Europejska jest popychana do działania. Nie tyle do ogólnego nasilenia protekcjonizmu, ile zwiększenia go wobec Chin. Chiny nie są przecież na nas otwarte, tylko coraz bardziej zamknięte – uważa Alicia Garcia-Herrero, ekspert think tanku Bruegel.

Wśród zwolenników ostrzejszego kursu wobec przejęć dokonywanych przez chińskie spółki w Europie jest francuski prezydent Emmanuel Macron. Na konieczność zbudowania systemu oceniającego przejęcia przeprowadzane przez spółki spoza UE wskazywały też władze Niemiec i Włoch. Przypominały, że USA, Chiny oraz Japonia dysponują tego typu systemami. Niektóre kraje uważają jednak, że ostrzejsze podejście będzie blokowało potrzebne inwestycje.