W kwestii ochrony życia nienarodzonych nie można poprzestać na obecnym kompromisie – stwierdza prezydium episkopatu Polski i apeluje o podjęcie działań zmierzających do pełnej ochrony życia nienarodzonych. „Prosimy parlamentarzystów i rządzących, aby podjęli inicjatywy ustawodawcze oraz uruchomili programy, które zapewniłyby konkretną pomoc dla rodziców dzieci chorych, niepełnosprawnych i poczętych w wyniku gwałtu" – napisali biskupi w wydanym w środę komunikacie.

Tak jednoznaczny głos hierarchów to mocne wsparcie dla dwóch inicjatyw, które w sprawie ochrony życia nienarodzonych podjęli katolicy świeccy. Fundacja Pro – Prawo do Życia oraz instytut Ordo Iuris kilka dni temu przedstawiły projekt ustawy całkowicie zakazujący aborcji. Z kolei Polska Federacja Ruchów Obrony Życia zbiera podpisy pod apelem do parlamentarzystów o poparcie prawa do życia dla każdego poczętego dziecka.

Ten zdecydowany głos episkopatu w kłopotliwej sytuacji stawia rządzących. Posłowie PiS, którzy w poprzedniej kadencji głosowali za zaostrzeniem ustawy aborcyjnej, teraz unikają tematu. Niektórzy twierdzą, że nie ma klimatu do rozmów o zmianie ustawy z 1993 roku. Zastrzegają, że czekają na projekt obywatelski, i zapewniają, że potraktują go poważnie. Projekt już jest. Ale niespodziewanie napotkał przeszkody. Do złożonego w połowie marca u marszałka Sejmu wniosku o rejestrację Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej „Stop aborcji" i wydanie zgody na publiczną zbiórkę podpisów zastrzeżenia ma sejmowe Biuro Legislacyjne. Zdaniem prawników nie przedstawiono skutków finansowych regulacji. Zarzut zaskakujący, bo w uzasadnieniu do projektu wyraźnie zapisano, że „nie pociąga za sobą bezpośrednich skutków finansowych oraz obciążenia budżetu państwa lub budżetów jednostek samorządu terytorialnego".

Takich braków formalnych Biuro Legislacyjne nie dopatrzyło się wiosną ub. roku, gdy ta sama grupa obrońców życia przedłożyła ówczesnemu marszałkowi Sejmu Radosławowi Sikorskiemu (PO) niemal identyczny projekt.

Wydaje się, że w sprawie aborcji PiS usiłuje grać na czas. Tak można interpretować działania sejmowych urzędników oraz brak jednoznacznych wypowiedzi posłów w tej sprawie. Być może partia uznała, że otwieranie kolejnego frontu walki – tym razem światopoglądowego – jest dla niej w dłuższej perspektywie nieopłacalne. I wcale nie chodzi o wynik głosowania w Sejmie, bo PiS, choć może liczyć na wsparcie części posłów Kukiz'15, jest w stanie przepchnąć ten projekt samodzielnie. Możliwe jednak, że za ustawą zabraniającą aborcji zagłosowałaby także część Platformy, zwłaszcza że Grzegorz Schetyna otwarcie mówi, że zwrot partii w lewą stronę był błędem. Ewentualne poparcie tego projektu mogłoby się stać dla tej partii pewną formą oczyszczenia. Mogłoby być także sygnałem dla Kościoła, że z politykami PO mimo wszystko warto współpracować. A to PiS byłoby bardzo nie na rękę.