Kto grywa w pokera ten wie, że dobry blef bywa lepszy od silnego zestawu kart. Zręczna podpucha obnaża nie tyle słabości przeciwnika co jego prawdziwe lęki.
A co wiemy po deklaracji Andrzeja Dudy ws. ewentualnego rozmieszczenia w Polsce broni atomowej? Mamy dowód, że Rosja panicznie boi się rozmieszczenia taktycznej broni jądrowej (TBJ) w krajach z nią sąsiadujących. Ktoś powie, że prezydent Duda znowu wyrwał się przed szereg, że znowu zapragnął zabłysnąć, że nie konsultuje się z całą resztą klasy politycznej w Polsce. Po części tak jest, ale tym razem to zagranie okazało się pod jednym względem całkiem skuteczne: w ciągu jednej godziny dowiedzieliśmy, że pod pokerowymi maskami Rosjan kryje się lęk.
Państwa uczestniczące w programie Nuclear Sharing
Paradoksalnie broń jądrowa to gwarant pokoju
Od dwóch tysięcy lat nieustannie brzmią nam w uszach słowa wielkiego nauczyciela z Nazaretu „Kto mieczem wojuje od miecza ginie”. Czy jest jakakolwiek sentencja stworzona przez człowieka, która w swojej prostocie jest równie genialna? Od dwóch tysięcy lat, kiedy za jego wskazówką po raz pierwszy zdefiniowaliśmy wojnę jako zło, poszukujemy skutecznego remedium na jej cykliczność i regularność. Wojna to przecież najstarsza towarzyszka naszego gatunku. Postęp był zawsze w jakimś wypadkową ewolucji środków bojowych. To bitwy zmieniały świat, decydowały o kierunku rozwoju kultury, cywilizacji, religii bądź określonej doktryny politycznej. Przykładów jest mnóstwo. Pokonanie wojsk Dariusza III przez falangę Aleksandra Macedońskiego pod Gaugamelą w 331 r. p.n.e. rozpoczęło epokę helleńską. Zwycięstwo Gajusza Juliusza Cezara pod Alezją w 52 r. p.n.e. zadecydowało o rozwoju cywilizacji łacińskiej na zachodzie Europy. Klęska legionów w Lesie Teutoburskim zahamowała ekspansję Rzymu na północ. A jak wyglądałby świat, gdyby na Polach Katalaunijskich w 451 r. Rzymianie – wsparci przez Wizygotów, Alanów i Franków – nie powstrzymali inwazji Hunów?