Reklama
Rozwiń
Reklama

Estera Flieger: Tzw. plan pokojowy zachęci Putina. Ile razy Zachód może popełniać ten sam błąd

Zgwałcona kobieta ma wycofać zarzuty. Oprawca wychodzi wolno. Albo inaczej: złodziej może zachować skradzione przedmioty, zaś właściciel domu jest zobowiązany wyłączyć alarm. Porównania tzw. planu pokojowego do Jałty są mylące, bo zakładają, że wojna dobiega do końca. Podczas gdy prędzej niż w 1945 r. jesteśmy w 1938 r.

Publikacja: 21.11.2025 16:19

Władimir Putin

Władimir Putin

Foto: PAP/EPA

W książce „Herbatka z Hitlerem. Jak brytyjskie elity chciały zjednać Trzecią Rzeszę” historyk Tim Bouverie przypomina, że w drugiej połowie września 1939 r. premier Neville Chamberlain „miał nadzieję, że te same trudności spotęgowane przez blokadę niemieckich portów, spowodują kryzys na niemieckim froncie wewnętrznym”, bo „tak jak wcześniej wierzył, że trudności ekonomiczne Niemiec zniechęcą Hitlera do wojny”. 

Od dnia, w którym Rosja rozpoczęła pełnoskalową wojnę z Ukrainą, bierze się pod uwagę rozmaite scenariusze – w tym problemy gospodarcze, które miałyby ją zatrzymać. Poza jednym: że Rosja musi przegrać

Serwis Axios opublikował tzw. plan pokojowy, który mieli przygotować sekretarz stanu Marco Rubio i specjalny przedstawiciel prezydenta USA ds. Bliskiego Wschodu Steve Witkoff. Ukraina, która jest ofiarą, ma ustąpić. Bo w 28 punktach ogranicza się jej suwerenność. Ma m.in. zmniejszyć liczbę żołnierzy do 600 tys. i zapisać w konstytucji, że rezygnuje ze starań o dołączenie do NATO. Miałaby również wycofać się z zachodniej części obwodu donieckiego, którą wciąż kontroluje, a także uznać rosyjską okupację obwodów zaporoskiego i chersońskiego oraz Krymu. Ponadto zakłada się znoszenie etapami wcześniej nałożonych na Rosję sankcji.

Zgwałcona kobieta ma wycofać zarzuty, oprawca wychodzi na wolność. Albo inaczej: złodziej może zachować skradzione przedmioty, zaś właściciel domu jest zobowiązany wyłączyć alarm. Właśnie to zakłada tzw. plan pokojowy. 

Tzw. plan pokojowy Witkoffa i Rubio jest naiwny. Rosja to państwo totalitarne 

Szczególnie – na swój sposób – interesujący jest punkt 20: „Oba kraje zobowiązują się do wdrażania programów edukacyjnych w szkołach i w społeczeństwie, których celem jest promowanie zrozumienia i tolerancji wobec różnych kultur oraz eliminowanie rasizmu i uprzedzeń (...) Oba kraje zgodzą się na zniesienie wszelkich środków dyskryminacyjnych i zagwarantowanie praw ukraińskich i rosyjskich mediów i edukacji. Wszelka ideologia i działalność nazistowska muszą zostać odrzucone i zakazane.". 

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Nieoficjalnie: USA chcą, by Ukraina zgodziła się na plan pokojowy do czwartku

We wrześniowym miesięczniku „Znak” Katarzyna Chawryło, główna specjalistka zespołu rosyjskiego w Ośrodku Studiów Wschodnich, opublikowała tekst: „Jak Kreml przygotowuje dzieci do wojny”: Atalię Taranuszenko, 65-letnią nauczycielkę języka rosyjskiego i literatury spod Moskwy, sąd skazał zaocznie na siedem lat pozbawienia wolności, bo opowiedziała uczniom o zbrodni rosyjskiej armii w Buczy – doniósł ojciec dwóch dziewcząt, zresztą jej były uczeń. Znaleźli się odważni absolwenci, którzy pomogli kobiecie wyjechać za granicę – zrobiło to 22 innych pracowników oświaty (wg szacunków OVD-Info do września zeszłego roku toczyło się 106 postępowań administracyjnych i 23 karne przeciwko nauczycielom za ich wypowiedzi na temat wojny).

Kraj opuścił również Pawł Tałankin, pedagog z podstawówki w niewielkim Karabaszu, wywożąc przy tym nagrania szkolnych uroczystości i prelekcji. W ten sposób powstał dokument „Pan Nikt kontra Putin”, który daje unikatowy wgląd w oparty na propagandę rosyjski system edukacji, który – jak wyjaśnia jego twórca – ma „całkowicie wymazać tożsamość, z człowieka zrobić kompletnie nikogo, a ze społeczeństwa nic. Żeby pozostawało ono zawsze lojalne.". 

Czytaj więcej

Historyk: To nie jest przypadkowe, co Donald Trump napisał po rozmowie z Putinem

W 1939 r. Gregor Ziemer, dyrektor Szkoły Amerykańskiej w Berlinie, podstępem dostał się do instytucji edukacyjnych III Rzeszy. To, co zobaczył, opisał w książce, którą wydał w Stanach Zjednoczonych dwa lata później – „Jak wychować nazistę” (oryginalny tytuł: „Education for Death”).  Kiedy „niemieckie gazety prowadziły kampanię propagandową przeciwko Polakom. Najwyraźniej – przynajmniej tak mi się wydawało – nazistowska nauczycielka otrzymała rozkaz wprowadzenia do lekcji tematu Polski. Zrobiła to (...) – Polacy! – krzyczała z obrzydzeniem. – Polacy! Czesi! Francuzi! Die Engländer! Wszyscy równie wstrętni. Wszyscy nienawidzą Niemiec, bo znowu są silne i potężne. Ale niech nas nienawidzą. Pokażemy im. Należy ich wszystkich zmieść z powierzchni ziemi. Bestie. Tym dokładnie są. Zwierzętami! (...) Dziewczęta siedziały, zafascynowane. Kiedy lekcja dobiegła końca, w ich sercach płonęła nienawiść do Polski.”. Dalej: „Inny chłopiec wolał matematykę, szczególnie geometrię, bo dowiadywał się o kątach trajektorii i kątach używanych przy bombardowaniu miast.”. 

Ukraina nie może przyjąć tzw. planu pokojowego Rubio i Witkoffa

Z analogiami historycznymi zawsze należy postępować ostrożnie – jakby nieść naczynie z wrzątkiem. Jednak nie będzie nadużyciem stwierdzenie, że putinowska szkoła przypomina hitlerowską. Mamy teraz uwierzyć, że przyjmując tzw. plan pokojowy, Rosja zmieni się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki z państwa totalitarnego w otwarte na edukację wolną od właściwej mu ideologii? Dlaczego ma się przy tym zmienić szkoła ukraińska? Kreml najbardziej boi się samoświadomości Ukraińców i Ukrainek – to ona zatrzymała rosyjskie wojska, obnażając nikłą wiedzę KGB o współczesnym społeczeństwie ukraińskim. Nawisem mówiąc, punkt o zakazie ideologii nazistowskiej uznaje argumenty, którymi Putin uzasadniał agresję. Kto więc podyktował Amerykanom treść tzw. planu pokojowego?

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Wojciech Konończuk: Donald Trump popełnia błąd, przyjmując, że Władimirowi Putinowi chodzi wyłącznie o terytorium Ukrainy

Zresztą historyczne porównania towarzyszą nam od pierwszych dni agresji. I sięgamy po nie, kiedy na stole pojawiają się kolejne propozycje na wyrost nazywane pokojowymi. Choć wdrożony w życie plan Witkoffa i Rubio, a właściwie – biorąc pod uwagę, komu miałby przynieść zyski – Moskwy, pozbawiłby Ukrainę statusu państwa suwerennego, to wciąż „jeszcze” Monachium, a nie Jałta. Bo prędzej niż w 1945 r. jesteśmy w 1938 r. W tym sensie, że celem Putina jest nie tylko Ukraina – tak, jak jedynym celem Hitlera nie była wówczas Czechosłowacja.

Przyjęcie tzw. planu pokojowego zamiast zakończyć wojnę, dałoby jej w dłuższej perspektywie nowy początek. „Nie chodzi o Ukrainę. Kreml przypomina, że w grudniu 2021 r. wysłał do państw NATO dokument z żądaniem zrewidowania w jego mniemaniu niesprawiedliwego porządku (...) Jeśli Putin domaga się rewizji porządku bezpieczeństwa, to chce, aby na terytorium państw Europy Środkowej, które po 1999 r. przystąpiły do NATO, działały różne ograniczenia m.in. co do rozmieszczania sił i infrastruktury wojskowej. Swoiste członkostwo drugiej kategorii” – wyjaśnił „Rzeczpospolitej” Wojciech Konończuk, dyrektor OSW. Bo – a o tym opowiadał nam z kolei dr Bartłomiej Gajos z Centrum Mieroszewskiego – Putin, tak jak każdy dyktator robi to, co mówi.

Amerykańska administracja tego nie rozumie i chce robić biznes. Rozumieć musi to natomiast Zachód, by nie powielać błędów Chamberlaina. Ukraina nie może przyjąć tzw. planu pokojowego i powinna liczyć w związku z tym na pełne wsparcie. Tzw. realiści prowadzą opinię publiczną na manowce. Minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz pozwolił sobie powiedzieć w lutym tego roku, że Ukraina nie może robić sobie nadziei na wejście do NATO. Podczas gdy akces Kijowa do Paktu Północnoatlantyckiego jest polską racją stanu! Jest gwarantem przetrwania zachodniego ładu wykutego w ostatnich kilkudziesięciu latach. „Można oczywiście machnąć ręką na ten wielki, niezgrabny i smętny kraj, oddać go Rosjanom wraz z tą połową społeczeństwa, która absolutnie nie chce dołączyć do »russkogo mira«. Pomysł ten jest w pełni zgodny z zasadami »Realpolitik«, ale nie koresponduje z zasadami i wartościami tkwiącymi u podstaw dzisiejszej liberalno-demokratycznej Europy. Kłóci się też z zasadami bezpieczeństwa Polski, bez względu na to, co twierdzą samozwańczy »realiści« i zapatrzeni w stronę rosyjskich zasobów energetycznych »pragmatycy« – przestrzegał podczas wykładu na Zamku Królewskim w 2013 r. Mykoła Riabczuk, ukraiński pisarz i publicysta (ostatni przedruk tekstu w zbiorze »Ogród Metternicha«). Gdzie więc – jeśli nie w Jałcie – obudzilibyśmy się, gdyby tylko Ukraina przyjęła tzw. plan pokojowy? W piekle. 

W książce „Herbatka z Hitlerem. Jak brytyjskie elity chciały zjednać Trzecią Rzeszę” historyk Tim Bouverie przypomina, że w drugiej połowie września 1939 r. premier Neville Chamberlain „miał nadzieję, że te same trudności spotęgowane przez blokadę niemieckich portów, spowodują kryzys na niemieckim froncie wewnętrznym”, bo „tak jak wcześniej wierzył, że trudności ekonomiczne Niemiec zniechęcą Hitlera do wojny”. 

Od dnia, w którym Rosja rozpoczęła pełnoskalową wojnę z Ukrainą, bierze się pod uwagę rozmaite scenariusze – w tym problemy gospodarcze, które miałyby ją zatrzymać. Poza jednym: że Rosja musi przegrać

Pozostało jeszcze 93% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Publicystyka
Estera Flieger: Polska wygrała los na historycznej loterii
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Włodzimierz Czarzasty jak kot. Ma dziewięć żyć i zawsze spada na cztery łapy
Publicystyka
Aleksander Hall: Polityczna zimna wojna PiS i KO szkodzi naszej wspólnocie
Publicystyka
Adam Czarnota, Maciej Kisilowski: Nowelizując konstytucję, nie zamieńmy siekierki na kijek
Materiał Promocyjny
Jak budować strategię cyberodporności
felietony
Jerzy Surdykowski: Bez optymizmu patrzę na szanse Donalda Tuska
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama