Rzeczpospolita: Jakie ma pani wrażenia po wyborach samorządowych?
Marta Lempart: Bardzo się dziwię, że panowie z różnych partii demokratycznych – lub mniej demokratycznych – ogłaszają zwycięstwo i się cieszą, bo procent młodych osób głosujących spadł z 68 procent do 39. To samo dotyczy mobilizacji kobiet i mobilizacji ogólnej. Jeżeli to nie jest czerwona kartka dla tego rządu, to nie wiem, co nią jest. Obawiam się, że zmierzamy ku katastrofie – również, jeżeli chodzi o wybory europejskie. Te dwie grupy, które przesądziły o zwycięstwie obozu częściowo demokratycznego – bo Trzecia Droga nie jest demokratyczną partią – podczas wyborów europejskich zostaną w domu, jeśli nic się nie zmieni. Wybory europejskie są terminalnie nudne, więc przekonywanie ludzi, żeby głosowali w sytuacji, kiedy te dwie grupy są totalnie zdemobilizowane, będzie karkołomne.