Polityka akcyzowa to nie tylko proste podwyżki - mówią Szymon Parulski i Wojciech Krok

Akcyza może być narzędziem aktywnej polityki gospodarczej – twierdzą Szymon Parulski i Wojciech Krok z kancelarii Parulski i Wspólnicy.

Publikacja: 18.12.2019 07:41

Szymon Parulski i Wojciech Krok

Szymon Parulski i Wojciech Krok

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Jak panowie oceniają dość nagłą podwyżkę akcyzy na alkohole i wyroby tytoniowe?

Szymon Parulski: Rzeczywiście, nastąpiło to dość nieoczekiwanie. Zamiast zapowiadanej 3-procentowej podwyżki następuje 10-procentowa. Przez pięć lat na te wyroby w ogóle podwyżek nie było. Sytuacja świadczy o tym, że państwo nie prowadzi polityki akcyzowej, bo stawki się zmienia, gdy pojawiają się doraźne potrzeby budżetowe. A przecież można inaczej.

W jaki sposób?

SP: Unijne przepisy pozwalają na daleko idącą regulację popytu na wyroby akcyzowe. Dopuszczalne jest wsparcie określonych produktów np. regionalnych napojów fermentowanych typu cydr czy wina owocowe. Możliwe jest także ograniczenie popytu na te produkty, które mogą powodować negatywne skutki zdrowotne. A jak? Prosto - albo poprzez obniżkę stawki na preferowane wyroby a podwyżkę lub wręcz wprowadzenie dodatkowego podatku na te, które wywołują kontrowersje, chociażby tzw. małpki czy tanie napoje „piwopodobne". Inne państwa UE szeroko korzystają z tej swobody – w Polsce też można akcyzą uporządkować ten czy inny rynek.

Kto nie pije i nie pali, pewnie nie odczuje tej podwyżki. Ale ktoś kto ogrzewa swój dom olejem opałowym, już wkrótce będzie musiał się zarejestrować w elektronicznym systemie, by nie płacić znacznie więcej za ów olej. Czy to tylko biurokracja?

Wojciech Krok: Dotychczas wystarczające było podpisanie się na oświadczeniu, ale ten system był nieszczelny. Wystarczyło, że ktoś podpisał się nawet wymyślonym imieniem i nazwiskiem. Teraz system będzie o wiele szczelniejszy, uwzględniający ilość pieców i ich dokładną lokalizację. To nie tylko biurokracja, ale realne zapobieżenie nadużyciom, które miały miejsce w obrocie olejami opałowymi. Być może to będzie wymagało nieco wysiłku od niektórych użytkowników pieców olejowych, zwłaszcza osób w starszym wieku. To, że dotychczas tak długo nie było obowiązków rejestracyjnych – w sumie dość prostych – też świadczy o tym, że nie było rozsądnej polityki akcyzowej.

Czytaj także:

Nowy projekt rządu: akcyza na alkohol i papierosy w górę

Przeciętny obywatel miewa jeszcze do czynienia z akcyzą, gdy sprowadza z zagranicy samochód i musi ten podatek opłacić. Tu polityka akcyzowa jest jednak widoczna.

WK: A my widzimy, że to kolejny przykład braku polityki. To może gorzkie stwierdzenie, ale z punktu widzenia dziesięciu lat prowadzenia kancelarii specjalizującej się w doradztwie w sprawach akcyzy trudno dojść do innego wniosku. Większość trafiających na nasz rynek aut, czy to nowych czy używanych, podlega dość niskiej, bo 3-procentowej stawce. Aż jedna trzecia wszystkich sporów podatników z urzędami dotyczy właśnie akcyzy na auta. Angażuje to sporo celników i ich czasu. Wpływy z tej akcyzy są na tyle niewielkie, że pokrywają wynagrodzenia tych funkcjonariuszy i chyba niewiele więcej. Koszt poboru jest zbyt wysoki.

To może lepiej ją znieść?

SP: Lepiej zreformować. Może lepszy byłby podatek roczny od posiadania samochodu. Są propozycje reform, ale nie może być to tylko zwolnienie od akcyzy na auta elektryczne. To dobrze brzmi propagandowo, ale przy znikomej liczbie samochodów elektrycznych na naszych drogach nie ma żadnego znaczenia.

Przecież Unia Europejska nie wymaga akcyzy na samochody. Możemy ja znieść, nie narażając się na sankcje Brukseli i niewiele tracąc.

WK: Wtedy trzeba by zwolnic tych celników, którzy się nią zajmują (śmiech).

SP: A całkiem poważnie: podatki takie jak akcyza, obciążające konsumpcję, są skuteczniejsze w poborze i w kontroli, niż dochodowe. Patrząc na rekordowe wyniki sprzedaży koncernów samochodowych, być może w interesie skarbu państwa byłoby takie zreformowanie samochodowej akcyzy, by przynosiła realne dochody budżetowi zamiast podnosić akcyzę na tradycyjne wyroby, gdzie istnieje faktyczne ryzyko wzrostu szarej strefy.

Mówią panowie jak skrajnie lewicowi politycy, chcący nakładać podatki, gdzie się da.

SP: To może tak brzmieć, ale w końcu powinny być jakieś mechanizmy wyrównywania szans na rynku. Weźmy na przykład producentów tak zwanych suplementów diety. Uzyskują kosmiczne marże, a sprzedają coś, co ma – delikatnie mówiąc – wątpliwy wpływ na zdrowie. Zresztą już to udowodniono niektórym w postępowaniach prowadzonych przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Mimo to wielu ludzi wierzy w cudowną moc sprawczą tych preparatów. Akcyza mogłaby być narzędziem częściowo ograniczającym to szaleństwo.

Niektóre kraje europejskie wprowadziły akcyzę na napoje gazowane zawierające cukier. Czy to dobry pomysł?

WK: Tak, ale pod warunkiem że będą opodatkowane wszystkie napoje zawierające nie tylko cukier, ale i inne dodatki słodzące. Wolne od podatku mogłyby być np. tylko stuprocentowe soki owocowe albo woda do picia. Byłoby to narzędzie zwalczania produktów, które powodują otyłość. Wyrównywałoby też szanse na rynku. Czy pan wie, że marże producentów słodkich gazowanych napojów mierzy się w tysiącach procent?

Mogę to sobie wyobrazić.

SP: To dodam jeszcze coś. Akcyza może wspomagać walkę z transferem zysków za granicę.

Tego to już nie rozumiem. O cenach transferowych mówią określone przepisy, ale te o podatkach dochodowych. Tam są szykany za transfer zysków.

SP: Branże uzyskujące wysokie marże na swoich produktach mają skuteczne sposoby, aby obejść ograniczenia wynikające z przepisów o podatkach dochodowych (sprzedawanie przez spółki matki po wysokich kluczowych składników np. koncentratu do produkcji to wręcz akademicki przykład jak nie płacić CIT). Akcyzy nie da się więc w żaden sposób obejść – jeżeli dany wyrób jest konsumowany w Polsce tu trzeba zapłacić akcyzę, a jeżeli popyt jest duży, zyskowność jeszcze większa a wpływ na zdrowie wątpliwy to czemu nie pobierać akcyzy od tego a nie np. podnosić VAT czy PIT wszystkim po równo. Podatki sektorowe pomagają wyrobić pożądane społecznie nawyki a szara strefy w napojach, tak jak w piwie, nie powstanie.

Akcyza to podatek zharmonizowany w ramach Unii Europejskiej. Czy nasze przepisy w pełni się zgadzają z unijną dyrektywą?

SP: Głośno było o tych niezgodnościach zaraz po wejściu naszego kraju do UE. Przypomnijmy sobie: pierwsza sprawa przed Trybunałem Sprawiedliwości dotyczyła przecież polskiej akcyzy od samochodów. Teraz niezgodności są może mniej spektakularne, ale wciąż są. To dotyczy na przykład podatku od niesprzedanych wyrobów. Na przykład: kończy się letni sezon piwny, sklepowi nie udało się sprzedać części piwa wyprodukowanego w krótkiej serii, a zbliża się jego termin przydatności do spożycia i trzeba je zniszczyć. Nie można odzyskać akcyzy od takiego niesprzedanego piwa, choć wcale nie trafiło ono do odbiorcy. Podobnie jest z papierosami. Nasze regulacje mówią, że jeśli taki towar opuści tzw. skład podatkowy czyli fabrykę lub specjalny magazyn, to traktuje się go jakby już został skonsumowany, a więc musi być opodatkowany.

To dlaczego tej niezgodności nie usunięto?

SP: Mógłby to zrobić TSUE, ale nasze sądy dość rzadko kierują do niego pytania prejudycjalne w sprawie akcyzy. Znacznie rzadziej, niż w sprawach VAT. Swoje postępowanie mogłaby wszcząć Komisja Europejska, która bywa skuteczna w tych sprawach. Ale nie wszczyna, bo nie dostaje skargi z Polski.

WK: Każda branża obawia się, że skarżenie na Polskę może skończyć się wyższym podatkiem dla danej kategorii wyrobów. Nie jest to jednak prawda zniesienie akcyzy na ubytki piwa dwa lata temu nie wiązało się z podwyższeniem akcyzy. Ale obawy oczywiście były .

Czy można powiedzieć, ze tym podatkiem będzie kształtowana polityka gospodarcza państwa?

SP: Niewykluczone, zresztą przykłady które przytoczyliśmy, o tym świadczą. Kto wie, może w ramach nacisków na ekologiczna produkcję energii, nasze elektrownie nie będą mogły korzystać z węgla zwolnionego od akcyzy ? Będzie to wtedy także narzędzie polityki ekologicznej. Ale może tak daleko nie wybiegajmy.

Jak panowie oceniają dość nagłą podwyżkę akcyzy na alkohole i wyroby tytoniowe?

Szymon Parulski: Rzeczywiście, nastąpiło to dość nieoczekiwanie. Zamiast zapowiadanej 3-procentowej podwyżki następuje 10-procentowa. Przez pięć lat na te wyroby w ogóle podwyżek nie było. Sytuacja świadczy o tym, że państwo nie prowadzi polityki akcyzowej, bo stawki się zmienia, gdy pojawiają się doraźne potrzeby budżetowe. A przecież można inaczej.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konsumenci
Sąd Najwyższy orzekł w sprawie frankowiczów. Eksperci komentują
Prawo dla Ciebie
TSUE nakłada karę na Polskę. Nie pomogły argumenty o uchodźcach z Ukrainy
Praca, Emerytury i renty
Niepokojące zjawisko w Polsce: renciści coraz młodsi
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Aplikacje i egzaminy
Postulski: Nigdy nie zrezygnowałem z bycia dyrektorem KSSiP