„Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi! Tej ziemi!” – pamiętne słowa wypowiedziane przez Jana Pawła II na warszawskim placu Zwycięstwa nie były adresowane tylko do Polaków, ale do wszystkich narodów sowieckiego imperium. Jak szybko Kreml zorientował się, że ziemia, o której mówi papież, to także Rosja?
Niemal natychmiast. Zawsze uważałem za niezwykłe, że tymi, którzy najszybciej zrozumieli, iż wybór papieża Polaka potencjalnie zmieni kierunek historii świata, byli dwaj Rosjanie. Pierwszy to Aleksander Sołżenicyn, który od razu powiedział swojej rodzinie, że wybór Wojtyły to najważniejsze wydarzenie od wybuchu pierwszej wojny światowej – coś, co „zmieni wszystko”. A drugi to Jurij Andropow, ówczesny szef KGB. Dokumenty, które zostały odtajnione, pokazują, że w ciągu kilku tygodni od wyboru Wojtyły Andropow polecił opracować raport o jego potencjalnym wpływie na sytuację zarówno w krajach satelickich ZSRS, jak i na sam Związek Sowiecki. A to sugeruje, że Andropow orientował się w sympatii, jaką nowy papież żywił zarówno względem Litwy, jak i Ukrainy. Od razu zaczęto też wprowadzać program mający ograniczyć wpływ Jana Pawła II na sytuację międzynarodową. Chodziło o to, aby przedstawić w zachodniej prasie Wojtyłę jako niebezpiecznego ekstremistę, zagrożenie dla światowego pokoju.
Czy kulminacją tych starań była próba zamachu na papieża przy współpracy z bułgarskimi służbami specjalnymi?
Nie wydaje mi się, aby w przewidywalnej przyszłości pojawił się jasny obraz łańcucha zdarzeń prowadzących do próby zamachu na Jana Pawła II z 13 maja 1981 roku. Nawet gdyby doszło do jakichś radykalnych zmian w Moskwie, wątpię, abyśmy znaleźli w archiwach KGB dokument podpisany przez Leonida Breżniewa lub Jurija Andropowa, który brzmiałby jak z dramatu T.S. Eliota „Morderstwo w katedrze”: „Czy ktoś w końcu usunie tego natrętnego księdza?”. Takie rzeczy najprawdopodobniej nigdy nie zostały zapisane na papierze. Jednak powiązania bułgarskich służb bezpieczeństwa z Mehmetem Alim Agcą są jasne i udokumentowane. A bułgarskie służby bezpieczeństwa nie zmieniłyby nawet marki kawy w swoich biurach bez zgody KGB. Zresztą to władze sowieckie najbardziej skorzystałyby na udanym zamachu na papieża. Miałby on przecież miejsce niemal jednocześnie ze śmiercią kardynała Wyszyńskiego – sowieckie służby bezpieczeństwa wiedziały o jego stanie zdrowia. Tak więc poszlaki pokazują, że Związek Sowiecki nie był neutralnym świadkiem tej sprawy.
Wątpię, aby Jan Paweł II kiedykolwiek się łudził, że poprzez prawosławie można przekształcić ustrój ZSRS w taki sam sposób, w jaki udało się to uczynić dzięki katolikom w Polsce