Nad złotym znów nieco mocniej zaświeciło słońce. W środę nasza waluta zyskiwała na wartości. Po południu za dolara płacono 3,65 zł, czyli o 0,4 proc. mniej niż wczoraj. Euro taniało o 0,2 proc. do 4,25 zł. Podobny ruch był widoczny w przypadku franka, którego wycena spadła do 4,57 zł. Wszystko to działo się przy akompaniamencie wzrostów na giełdach. Nie bez znaczenia było także globalne osłabienie dolara. Para EUR/USD oscylowała po południu w okolicach 1,162.

Rynki znów bardziej optymistyczne

Poprawa nastrojów rynkowych wynika m.in. z braku nowych zaskoczeń ze strony Donalda Trumpa. Przynajmniej w momencie pisania tych słów, nie pojawiły się żadne nowe wątki związane z wojną celną, ale oczywiście nie można zakładać, że to się już nie zmieni. 

Czytaj więcej

Srebro jest rekordowo drogie. Czy jeszcze zyska na wartości?

– Wyniki największych instytucji finansowych i technologicznych potwierdzają solidne fundamenty korporacyjne, natomiast oczekiwania na dalsze łagodzenie polityki Fed stanowią kluczowy element podtrzymujący trend wzrostowy na Wall Street. Choć napięcia handlowe między USA a Chinami oraz proces wyboru nowego prezesa Rezerwy Federalnej mogą w krótkim terminie wywoływać zmienność, rynek pozostaje w trybie „risk-on”, wspieranym przez fundamenty gospodarcze. W perspektywie kolejnych kwartałów utrzymanie tej równowagi będzie zależeć przede wszystkim od trwałości poprawy danych makroekonomicznych oraz dalszej stabilizacji politycznej i handlowej – wskazują eksperci Oanda TMS Brokers.

Na razie więc rynki znów patrzą na otaczającą rzeczywistość przez różowe okulary. Pytanie, na jak długo?