Chociaż wczoraj na GPW powiało optymizmem, a i start dzisiejszych notowań wypadł okazale, to rynek walutowy zdaje się ignorować te ruchy. W efekcie możemy zobaczyć słabszego złotego. Presja na jego deprecjację nie jest zbyt duża, jednak kontrastuje z zachowaniem giełd. O poranku do dolara płacono 3,67 zł, czyli o 0,2 proc. więcej niż wczoraj. Euro drożało o 0,1 proc. do 4,23 zł. Frank drożał o 0,2 proc. do 4,55 zł.
Czytaj więcej
Na rynkach znów zapanował optymizm. Pomogła Nvidia. W Polsce wsparciem byków jest m.in. PZU, któr...
Dolar wciąż walczy
Rynek walutowy żyje przede wszystkim postawą dolara. Ten jest zaś nieco mocniejszy, a para EUR/USD schodzi w okolice 1,15. O ile giełdy czekały wczoraj na wyniki Nvidii, tak dla rynku walutowego ważne były też zapiski z posiedzenia Rezerwy Federalnej. – Wydarzeniem ostatnich godzin była publikacja wyników Nvidii, która wstępnie wydaje się być dobrze przyjęta przez rynek. Dodatkowo Jensen podtrzymał „byczy” guidance wokół sektora AI, co tłumaczy ostatnie CAPEXy. Na rynku walutowym trwa jednak realizacja innego scenariusza – rynek koryguje oczekiwania wobec obniżek stóp Fed w grudniu. Podbija to siłę dol. na rynku, niemniej w dalszym ciągu mówimy o poziomach 1,15-1,16 dol. Złoty zanotował ostatnio lekkie podbicie zmienności, jednak nie doszło do naruszenia istotniejszych zakresów cenowych – wskazuje Konrad Ryczko, analityk DM BOŚ.
Niewykluczone jednak, że to nie koniec atrakcji na rynku walutowym. Dzisiaj poznamy opóźnione dane z rynku pracy. O ile więc ostatnio można było narzekać, że inwestorzy nie mają pod co grać, tak teraz nie powinno być z tym problemu.