Kiedy latem 2012 roku wybuchła afera Amber Gold, premier Donald Tusk tłumaczył, że nie wiedział o przestępczej działalności spółki i jej właściciela. Opublikowane przez „Wprost" stenogramy z rozmowy Bartłomieja Sienkiewicza i Marka Belki rzucają na sprawę nowe światło.
W sierpniu 2012 roku Tusk odnosił się do zarzutów, że ostrzegając swojego syna przed współpracą z OLT Express (firma należała do właściciela Amber Gold), był w posiadaniu tajnej wiedzy. Tłumaczył, że nie miał informacji o przestępczej działalności firm Marcina P.
– Sugestia, że mogłem mieć tajne dane i uprzedzałem syna, jest, delikatnie mówiąc, niemądra, a nawet nieprzyzwoita – zapewniał premier i przekonywał, że opierał się wyłącznie na wiedzy dostępnej w mediach. – W czasie, o którym rozmawiamy, a więc późną wiosną i wczesnym latem, żadna z informacji, jakie otrzymywałem, nie wykraczała poza to, o czym media informowały dość szeroko – mówił w sierpniu 2012 r. Tusk.
Tymczasem „Rz" już miesiąc później pisała, że było inaczej. Informowaliśmy wtedy, że w maju 2012 roku Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego powiadomiła premiera o podejrzeniach wobec tej spółki. Notatkę w tej sprawie ujawnił ówczesny minister spraw wewnętrznych Jacek Cichocki.
Z opublikowanych teraz przez tygodnik „Wprost" nagrań ze spotkania szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza z prezesem NBP Markiem Belką z lipca 2013 r. wynika, że o podejrzeniach wobec Amber Gold premier mógł usłyszeć także od szefa banku centralnego. „Kilka miesięcy przed faktem zadzwoniłem do Donalda (Tuska – red.) i powiedziałem mu, że sprawa Amber Gold jest dość poważna, że jest to piramida finansowa, ale poważniejsza ze względu na to, że oni są właścicielami tego szybko rozwijającego się OLT Expressu" – mówił Belka na spotkaniu z Sienkiewiczem. I dodawał, że „będzie jakaś awantura z tym OLT Expressem".