Nowelizacja kodeksu wyborczego z 17 września 2025 r. wprowadzić miała powszechne głosowanie korespondencyjne we wszystkich wyborach ogólnokrajowych, przy jednoczesnym utrzymaniu jego niedostępności w wyborach samorządowych – z wyjątkiem osób niepełnosprawnych, seniorów, osób na kwarantannie. Oznaczać miało to nie tylko zmianę techniki głosowania, ale nade wszystko jakościowe przestawienie ciężaru z tradycyjnego głosowania w lokalu wyborczym (przy nadzorze obwodowej komisji wyborczej, obserwatorów i mężów zaufania) na głosowanie w przestrzeni prywatnej, w której państwo nie może w praktyce zapewnić ani tajności, ani swobody głosowania.
Czytaj więcej
Prezydent Karol Nawrocki zawetował dwie ustawy. Wśród nich znalazła się ustawa o opodatkowaniu fu...
Sędzia Wojciech Hermeliński w opinii zamieszczonej 10 grudnia 2025 r. na łamach „Rzeczpospolitej” pt. „Dlaczego Karolowi Nawrockiemu nie spodobała się zmiana kodeksu wyborczego?” słusznie przypomina, że głosowanie korespondencyjne funkcjonowało już w polskim prawie, jednak pomija dwie kluczowe okoliczności. Mianowicie, dotychczasowy model dotyczył relatywnie wąskich grup wyborców albo był stosowany w warunkach nieporównywalnych skalą do projektowanego dziś rozwiązania. Ten model był w praktyce wykorzystywany w ograniczonym zakresie, co samo w sobie redukowało istotne ryzyka systemowe, w szczególności w zakresie bezpieczeństwa procesu wyborczego. Nowelizacja kodeksu wyborczego rozszerzająca prawo do głosowania korespondencyjnego nie jest – wbrew tezie sędziego Hermelińskiego i byłego przewodniczącego Państwowej Komisji Wyborczej – neutralnym technicznym „ułatwieniem”, lecz głęboką zmianą architektury procesu wyborczego, wprowadzoną bez konsensusu politycznego, bez pogłębionej analizy ryzyk i bez realnego przygotowania instytucjonalnego. Zawetowanie tych zmian przez prezydenta Karola Nawrockiego należy więc oceniać nie jako irracjonalny lęk przed „hipotetycznymi zagrożeniami”, ale jako reakcję na realne słabości przyjętego modelu, szczególnie w obszarze bezpieczeństwa głosowania za granicą i tajności głosu poza lokalem wyborczym.
Nowelizacja kodeksu wyborczego. Brak konsensusu i procedur
Sędzia Hermeliński w istocie bezkrytycznie przedstawia nowelę jako naturalny krok na drodze do pełnej realizacji zasady powszechności i równości prawa wyborczego.
Ale już sam tryb uchwalenia tej ustawy, tj. projektu poselskiego (a więc nie rządowego), bez pogłębionych konsultacji i bez realnej debaty z udziałem administracji wyborczej (Państwowej Komisji Wyborczej, Krajowego Biura Wyborczego i komisarzy), operatora wyznaczonego i MSZ – powinien budzić poważne zastrzeżenia w kontekście art. 2 Konstytucji (zasada zaufania obywateli do państwa i prawa) oraz standardów Komisji Weneckiej dotyczących stabilności prawa wyborczego. Co więcej, umyka w tej sprawie fakt, że pakiety w kraju musiałby dystrybuować wójt, burmistrz czy prezydent. A więc znowu dociążamy samorząd, nie dając mu możliwości prac nad projektem czy wydania chociażby opinii.