Reklama

Robert Kostro: Co Niemcy mają jeszcze w swoich archiwach?

Brytyjczycy, Rosjanie, Niemcy? Co stało na przeszkodzie zwrotu dokumentów z archiwum krzyżackiego – mówi Robert Kostro, dyrektor Archiwum Głównego Akt Dawnych.

Publikacja: 14.12.2025 15:16

Akt założenia Związku Pruskiego z 14 marca 1440 roku, należący do zbiorów Archiwum Państwowego w Gda

Akt założenia Związku Pruskiego z 14 marca 1440 roku, należący do zbiorów Archiwum Państwowego w Gdańsku

Foto: PAP/Adam Warżawa

Jakie straty poniosło Archiwum Główne Akt Dawnych w czasie wojny?

2 września 1944 r. archiwum zostało spalone, straty szacowane były na ponad 90 proc. zasobu. Nie był to pożar przypadkowy. Zachowało się to, co zostało wywiezione jeszcze przed powstaniem warszawskim do Fortu Sokolnickiego, a potem na Jasną Górę. Warto jednak zaznaczyć, że to, co dzisiaj się znajduje w AGAD to także pozostałości innych archiwów centralnych, w tym Archiwum Akt Dawnych, które gromadziło akta z XIX wieku. Ono też straciło przeszło 70 proc. zasobu. Z kolei Archiwum Oświecenia Publicznego spłonęło jeszcze we wrześniu 1939 r. i Archiwum Skarbowe niemal całkowicie zniszczone w czasie powstania warszawskiego. Zachowała się jedynie skrzynka cymeliów.

Czy można oszacować, ile dokumentów straciło archiwum?

Archiwum Główne obejmowało około 10 km akt, po wojnie pozostało mniej niż kilometr. Przy czym po wojnie rewindykowano większość akt wywiezionych w czasie wojny do Niemiec i Austrii, więc faktycznie zachowana część przedwojennego zasobu może sięgać do 20 proc.

W grupie strat powojennych znalazły się m.in. dokumenty relacji polsko-krzyżackich, które teraz zwrócił Polsce kanclerz Niemiec Friedrich Merz. 18 grudnia odbędzie się wernisaż, w trakcie którego zostaną one zaprezentowane w Archiwum Głównym Akt Dawnych. Odtwórzmy ich historię. Gdzie one się znajdowały przed złożeniem w archiwum warszawskim?

To były dokumenty, które ostatni wielki mistrz Albrecht Hohenzollern przekazał do archiwum koronnego krakowskiego na mocy traktatu pokojowego z 1525 r. – Zakon został wówczas zsekularyzowany i stał się państwem świeckim. Do archiwum na Wawelu zostały przekazane wszystkie dokumenty dotyczące własności zakonnych, nadania królewskie, przywileje cesarskie, przywileje papieskie, traktaty pokojowe. Nowe państwo stawało się lennem Korony.

Kiedy zostały one przekazane do Warszawy?

W XVIII wieku. W 1808 r. trafiły do Archiwum Ogólnego Krajowego, czyli pierwszego publicznego archiwum zbierającego dokumenty centralnych władz średniowiecznej Polski i Rzeczypospolitej. AGAD wywodzi się właśnie od tego archiwum, które kilkakrotnie zmieniało nazwę, ale też zasilane było różnymi dokumentami m.in. księgami grodzkimi, ziemskimi Trybunału Koronnego. W naszych zasobach są najważniejsze dokumenty państwowe, w tym Metryka Koronna, rejestrująca wszystkie akta z kancelarii królów Polski.

Archiwum Główne obejmowało około 10 km akt, po wojnie pozostało mniej niż kilometr.  

Robert Kostro

Reklama
Reklama

Po wybuchu wojny wydawało się oczywiste, że dokumentami Zakonu zainteresują się Niemcy. Jaką rolę w przekazaniu ich władzom okupacyjnym odegrał powołany przez nie dyrektor archiwów – dr Antoni Rybarski?

Z punktu widzenia międzynarodowego prawa archiwalnego III Rzesza nie miała żadnych praw do tych traktatów. Bo państwo krzyżackie zostało zlikwidowane– nie istniała w sensie prawnym ciągłość pomiędzy państwem krzyżackim, a niemieckim. To zainteresowanie wynikało z logiki niemieckiego nacjonalizmu– nazistowskie Niemcy odwoływały się do tradycji krzyżackiej, idei ekspansywnego zakonu rycerskiego. Z dokumentów Ericha Weisego, szefa archiwów warszawskich, mianowanego przez władze niemieckie wynika, że ich zabranie było pewnego rodzaju odwetem na Polsce za upokorzenie Zakonu Krzyżackiego. Zatem stał za tym pewien plan ideologiczny.

Niemcy na czele poszczególnych archiwów pozostawili Polaków. W miejsce dyrektora Adama Stebelskiego powołali na to stanowisko dr. Antoniego Rybarskiego. Ten próbował opóźnić działania podejmowane przez władze okupacyjne, m.in. nakazał ich sfotografowanie. Nie miał wyjścia, gdy otrzymał polecenie wydania tych dokumentów, ale nawet wówczas do szuflad, w których te dokumenty były przechowywane, włożył zastawniki – uznał że one zostały wypożyczone, a nie odebrane AGAD-owi.

Warto zaznaczyć, że Stebelski pozostał w archiwum i zarówno on, jak i wielu innych pracowników archiwum, byli zaangażowani w działalność konspiracyjną. Stebelski w pewnym momencie trafił na Pawiak, skąd został wyciągnięty, ale np. jego poprzednik – profesor Józef Siemiński po aresztowaniu przez Niemców zginął w Auschwitz.

Jeżeli Rybarski wydał te dokumenty Niemcom i to pokwitował, czy możemy mówić o klasycznym rabunku?

Tak, ponieważ było to niezgodne z prawem międzynarodowym. Rybarski dostał polecenie służbowe od niemieckiego zwierzchnika. Władza okupacyjna nie powinna przemieszczać archiwaliów należących do terenów administrowanych. Ja bym nie obciążał Rybarskiego. Trudno od każdego oczekiwać „gestu Rejtana”.

Czytaj więcej

Kanclerz Friedrich Merz oddaje zabytki zrabowane przez Niemców w Polsce. Co wróci?

Dokumenty na początku zostały przewiezione do Królewca. Wspomniał pan, że w czasie wojny archiwiści współpracowali z władzami cywilnymi państwa podziemnego. Zatem już w czasie wojny zbierane były informacje o lokalizacji obiektów utraconych, ale też przyszłych żądań rewindykacyjnych i odszkodowawczych. Od marca 1946 r. w zasadzie znane były losy tego zespołu. Znaleziono je w składnicy Goslar pod brytyjskim zarządem wojskowym.

Niewątpliwie kluczową postacią był Adam Stebelski. To on już po wojnie został wysłany z misją poszukiwawczą do brytyjskiej strefy okupacyjnej. Dostał nawet stopień majora Wojska Polskiego.

Reklama
Reklama

Już w 1947 r. miał miejsce pierwszy zwrot, ale bez archiwów królewieckich, o które był spór. Adam Stebelski początkowo twierdził, że kontakty ze stroną brytyjską były poprawne, ale z czasem „zmieniły się diametralnie”, gdy archiwum królewieckiego zażądali Rosjanie. To spowodowało wstrzymanie przez władze alianckie zwrotu dokumentów krzyżackich.

Stebelski uważał, że powinniśmy przejąć nie tylko 74 dokumenty, które zostały zabrane z AGAD, ale całe archiwum Zakonu Krzyżackiego i wiele innych związanych z Prusami Wschodnimi. Zgodnie z zasadą pertynencji, archiwalia powinny być związane z terenem, którego dotyczą, a ponieważ Polska przejmowała część dawnych Prus Wschodnich, to takie dokumenty powinny zostać przeniesione do polskiego zasobu archiwalnego. Faktycznie, w tym samym czasie analogiczne roszczenia zgłosili Rosjanie, ze względu na to, że anektowali Królewiec.

Z relacji Stebelskiego wynika, że początkowo Brytyjczycy chcieli wydać archiwa królewieckie Polsce, opierając się nie tylko na wspomnianej zasadzie pertynencji, ale też brali pod uwagę tzw. restytucję zastępczą. To praktyka restytucyjna zakładająca zwrot materiałów o podobnym charakterze w zamian za te, które z jakichś powodów nie można zwrócić, bo np. zostały zniszczone albo rozkradzione. Stebelski uważał, że byłaby to forma jakiejś rekompensaty za poniesione straty archiwalne.

Oprócz roszczeń sowieckich pojawił się w tym czasie inny fakt, który wstrzymał brytyjskie decyzje. W 1949 r., gdy Polska formalnie wystąpiła o zwrot, zaczęły się toczyć prace nad konstytucją przyszłej Republiki Federalnej Niemiec i jesienią to państwo zostało powołane. Dlatego Brytyjczycy mieli coraz mniejszą motywację, żeby podejmować takie decyzje.

Ale też pojawił się warunek strony brytyjskiej, aby Polska oddała przejęte przez przypadek w 1947 r. akta terytoriów rejencji królewieckiej i gąbińskiej. Pojawił się nawet plan zawarcia jakiegoś układu pomiędzy władzami brytyjskimi, a Polską i ZSRR w sprawie podziału archiwum królewieckiego.

Do jego zawarcia nie doszło. Po 1949 r. były jeszcze ustalenia dotyczące restytucji z Austrii. Wróciły do nas dokumenty austro-węgierskie dotyczące Galicji. Udało się również odzyskać wiele cennych dokumentów z NRD, w tym z Archiwum Koronnego.

Czytaj więcej

Wystawa o hołdzie pruskim na zamku w Malborku. Co warto na niej zobaczyć?

Po powstaniu RFN dokumenty zakonne zostały przejęte przez rząd Dolnej Saksonii. Archiwalia zostały przekazane Fundacji Pruskiego Dziedzictwa Kulturowego. Z tym też wiązały się kolejne trudności?

Skierowanie tych archiwów do fundacji skutkowało tym, że władze niemieckie jakby umywały ręce, twierdząc, że ich właścicielem jest prywatna instytucja, która prowadzi własną politykę. To było oczywiście wymówką. Pojawił się też argument, że w zasadzie te dokumenty są „naszą własnością”.

Reklama
Reklama

Na to nałożył się problem w związku z relacjami polsko-niemieckimi. Do 1970 r. praktycznie one nie istniały. Ponowne działania podejmowano dopiero po podpisaniu układu między PRL a RFN z grudnia 1970 r. Do sprawy wrócono w 1972 r., znamy korespondencję prowadzoną z szefem archiwum państwowego Leonem Chajnem a ówczesnym wiceministrem MSZ Józefem Czyrkiem. Temat wrócił także na początku lat 80. XX wieku, gdy prowadzona była korespondencja na ten temat ze stroną niemiecką.

To miało miejsce w listopadzie 1981 r. tuż przed wprowadzeniem stanu wojennego. Potem znowu relacje polsko-niemieckie zostały zamrożone.

Temat wracał. Ostatecznie wnioski restytucyjne zostały złożone przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego w 2022 r. i powtórzone rok później.

Wydaje się, że doktrynerskie stosowanie zasady pertynencji byłoby trudne do przeprowadzenia, a też stawiałoby nas w trudnej sytuacji, bo wiele archiwaliów i muzealiów z terenów wschodnich – Ukrainy, Białorusi, Litwy – mamy w Polsce.

Robert Kostro

Dokumenty opisujące proces starania się o zwrot tych archiwaliów były ukryte w sejfie dyrektora AGAD, który właśnie Pan odkrył. Dlaczego one były schowane?

Jest to korespondencja z różnych lat, w tym notatki służbowe ze spotkań. Nie ma wątpliwości, że ta sprawa była traktowana jako bardzo delikatna zarówno przez władze AGAD, jak i władze polityczne. Ministerstwo Spraw Zagranicznych nie chciało nagłośniać tego tematu, być może, aby strona niemiecka nie znała naszej taktyki negocjacyjnej.

"Wśród dokumentów, które znalazły się w sejfie, są też notatki Adama Strebelskiego, z których wynika, że tak naprawdę to, co zwrócili nam dzisiaj Niemcy, to niewielka część zasobu Archiwum Zakonu Krzyżackiego. W niemieckich zasobach są chociażby dokumenty z archiwum lennych książąt pruskich, dział listów z XVI-XVII wieku (liczy ok. 15 tys. listów, obejmuje 3 tys. listów królów polskich). W zasobie tym są księgi kancelarii książąt pruskich oraz innych urzędów Prus Książęcych, ale też Prus Królewskich, które wchodziły w skład Rzeczpospolitej oraz archiwa gdańskie. Oczywiście potrzebne są badania proweniencyjne niektórych archiwów, ale czy powinniśmy się o starać o ich zwrot?"

Na początku zaznaczę, że jeśli te zbiory są zinwentaryzowane, to nie ma problemu z dostępem do archiwaliów niemieckich, więc, na szczęście, nie ma tu takich trudności we współpracy, jak w przypadku archiwaliów, które znalazły się w Rosji. Niektóre zespoły akt dotyczących Ziem Zachodnich i Północnych, były przekazywane Polsce, na przykład archiwum książąt pomorskich, które w latach 60. XX w. władze NRD przekazały do Archiwum Państwowego w Szczecinie. Wydaje się, że doktrynerskie stosowanie zasady pertynencji byłoby trudne do przeprowadzenia, a też stawiałoby nas w trudnej sytuacji, bo wiele archiwaliów i muzealiów z terenów wschodnich – Ukrainy, Białorusi, Litwy– mamy w Polsce. Ja uważam, że najważniejsze jest to, co było ewidentną polską własnością przed II wojną światową, w innych sprawach każdorazowo trzeba przyjrzeć się sytuacji prawnej i okolicznościom historycznym.

Reklama
Reklama
Historyk, muzealnik i publicysta. W latach 80. XX w. uczestnik opozycyjnego Ruchu Młodej Polski. Wsp

Robert Kostro

Historyk, muzealnik i publicysta. W latach 80. XX w. uczestnik opozycyjnego Ruchu Młodej Polski. Współtworzył i był pierwszym dyrektorem Muzeum Historii Polski (2006-2024). Jest przewodniczącym Komitetu Doradczego Europejskiej Sieci Pamięć i Solidarność, stowarzyszenia Forum Współpracy i Dialogu Polska-Litwa oraz członkiem m.in. Rady Naukowej Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, Społecznego Komitetu Odbudowy Zabytków Krakowa.

Foto: AGAD

Plus Minus
„Plus Minus” w Borodziance. Ukraińska prowincja wyrwana z rosyjskiej okupacji
Historia Polski
Sprzeciw przeciwko przypisywaniu polskim urzędnikom udziału w Holokauście
Plus Minus
Rosja nie złamie Ukrainy. W Kijowie zobaczyłem dlaczego
Historia
Zrabowany pierścień króla Zygmunta Starego w niemieckich rękach
Polityka
Marta Cienkowska, minister kultury: Mamy przełom w relacjach z Niemcami
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama