Doświadczony adwokat określił z klientką za prowadzenie sprawy o podział majątku dorobkowego małżonków wynagrodzenie w wysokości 6,5 proc. „wartości uzyskanego mienia”. Sądy uznały, że zleceniodawczyni inaczej rozumiała to sformułowanie niż prawnik, dlatego zasadziły prawnikowi pięć razy mniej niż oczekiwał.
Sąd okręgowy przyznał mu 21,8 tys. zł z odsetkami od 2017 r., a w pozostałym zakresie jego powództwo oddalił. Warszawski Sąd Apelacyjny werdykt utrzymał.
Czytaj więcej
Wynagrodzenie adwokata za prowadzenie sprawy obejmuje też reprezentowanie strony przy zabezpiecze...
Prawnik nie wyjaśnił zasad obliczania wynagrodzenia
SO i SA uznały, że strony różnie rozumiały określenie „mienie”, nie ustaliły więc podstaw do określenia wysokości wynagrodzenia pełnomocnika, dlatego należało zastosować taksę adwokacką według norm przypisanych. Nawet gdyby przyjąć, że strony były związane swoją umową, to należało ją interpretować na korzyść klienta jako konsumenta w relacjach z przedsiębiorcą (tu adwokatem), czyli przyjąć sporne określenie, tak jak je rozumiała pozwana przez adwokata klientka, odnosząc je do mienia, o które był realny spór między byłymi małżonkami.
Prawnik odwołał się do SN, ale nieskutecznie. SN wskazał, że termin „mienie” należy do języka prawnego, a w języku potocznym jego znaczenie już nie jest tak ewidentne. Tym bardziej nie jest jasne, co znaczy „mienie uzyskane” w sprawie o podział majątku wspólnego. Trzeba też uwzględnić, że strony nie rozmawiały o całości sprawy, główna uwaga klientki skupiała się na sumie, która miała być przysądzona klientce od małżonka. Z perspektywy rozsądnego odbiorcy oświadczenia prawnika możliwa była ocena, że ta właśnie suma będzie stanowić podstawę dla ustalenia wysokości wynagrodzenia prawnika, a nie całość mienia jej przyznanego w podziale. Tym bardziej, że uczestnicy postępowania zgodnie wnosili o przyznanie głównych składników majątku poszczególnym uczestnikom – sporne były spłaty i zwrot nakładów.