Tak wynika z wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Krakowie, który przyjrzał się sprawie zawiadomienia o uciążliwych dźwiękach, dobiegających z gimnazjalnego obiektu sportowego.
Jedna z mieszkanek o hałasach poinformowała starostę i zażądała wszczęcia postępowania w sprawie wydania decyzji o dopuszczalnym poziomie hałasu, dla użytkownika boiska sportowego.
Starosta jednak odmówił zbadania sprawy. W swojej decyzji przedstawił historię wniosku. Wyjaśnił, że latem ubiegłego roku kobieta stwierdziła, iż wycięcie rosnących naprzeciwko jej posesji drzew, zlikwidowało "naturalną barierę dźwiękochłonną". Jej zdaniem rośliny do tej pory chroniły domostwo przed hałasem ze znajdującego się przy szkole boiska. Co ciekawe źródłem uciążliwego dźwięku nie były zmagania sportowe, a mechaniczne walcowanie murawy boiska oraz jej koszenie.
Starosta zwrócił uwagę, iż w sprawie hałasu na boisku zajął już wcześniej stanowisko Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska. Urzędnik musiał zająć się sprawą na wniosek męża, właśnie tej samej mieszkanki.
Inspektor przeprowadził kontrolę obiektu sportowego i ustalił, że boisko służy do rozgrywek drużyn piłkarskich oraz wykorzystywane jest w ramach lekcji wychowania fizycznego pobliskiego gimnazjum. Wyjaśnił, że w celu konserwacji murawy sporadycznie wykonywane są koszenia kosiarkami samojezdnymi oraz prace stalowym walcem, doczepionym do traktora produkcji rzemieślniczej.