Reklama

Selfie po ataku dronów. Jak wojna stała się w Rosji nową „normalnością”

Rosjanie zdążyli się przyzwyczaić do prowadzonej czwarty rok przez Władimira Putina wojny z Ukrainą. Jest już częścią rosyjskiej surrealistycznej rzeczywistości. Jedni wojny nie rozumieją, drudzy na niej zarabiają.

Publikacja: 07.08.2025 04:35

Rosjanie zdążyli się przyzwyczaić do prowadzonej czwarty rok przez Władimira Putina wojny z Ukrainą

Rosjanie zdążyli się przyzwyczaić do prowadzonej czwarty rok przez Władimira Putina wojny z Ukrainą

Foto: REUTERS/Anton Vaganov

– Petersburg i Moskwa żyją własnym życiem. Jeżeli przejdziemy się ulicami tych miast i porozmawiamy z ludźmi, to usłyszymy, że wszystko kwitnie i wszystko jest dobrze. Knajpy są pełne ludzi. Z drugiej zaś strony kolega opowiadał mi ostatnio, że podczas jednego z niejawnych zebrań opozycji sala była pełna młodych ludzi – mówi „Rzeczpospolitej” Lew Ponomariow, współtwórca Memoriału, niegdyś radziecki, a obecnie rosyjski obrońca praw człowieka. Po agresji Putina w Ukrainie wyemigrował z Rosji i zamieszkał w Paryżu.

– Kiedy przejmowaliśmy państwo po ZSRR, na czele kraju w 80 proc. stanęli byli komuniści. Wierzę, że zmiany w Rosji nadejdą wraz ze zmianą pokoleniową – mówi 83-letni dysydent.

Czytaj więcej

Rusłan Szoszyn: Ultimatum Trumpa? Putin szybko nie zakończy wojny z Ukrainą

Wygląda na to, że rozpętana przez Putina wojna z Ukrainą dla rosyjskiej młodzieży jest jakąś abstrakcją, o której dużo mówią propagandyści w telewizji i której nie rozumieją. Kilka dni temu ukraińskie drony (albo ich fragmenty) spadły na magazyn z paliwem w Soczi. Doszło do olbrzymiego pożaru. Władze miejskie i obwodowe w popłochu raportowały Władimirowi Putinowi, że strażacy opanowali ogień i że sytuacja jest pod kontrolą. Ale nie to przykuło uwagę rosyjskich mediów. Furorę zrobiło wrzucone do sieci nagranie, na którym dwie młode dziewczyny pozują na tle płonących zbiorników z paliwem. Co więcej, śpiewały piosenkę o „malinowym wschodzie słońca” jednego z rosyjskich raperów, a bohaterem drugiego planu był ich tańczący bez koszulki młodociany kolega.

Prezydenci USA i Rosji

Prezydenci USA i Rosji

Foto: PAP

Reklama
Reklama

Wojna Rosji z Ukrainą. Po co Rosjanki decydują się na fikcyjne śluby z żołnierzami?

Rosyjska policja szybko zatrzymała „sprawców”. Wszyscy pochodzą z leżącego prawie 3 tys. kilometrów od Soczi Niżnego Tagiłu, latem udali się do pracy nad Morze Czarne. Stojąc przed kamerą, przepraszali i zapewniali, że więcej już nie będą „popełniać takich błędów”. 20-letnią dziewczynę, która opublikowała nagranie, postawiono nawet przed sądem i skazano na 30 tys. rubli grzywny (równowartość 1,4 tys. zł). Gdy „zielone ludziki” Putina wkroczyły na Krym (i de facto rozpoczęły tym samym wojnę z Ukrainą), miała zaledwie dziewięć lat.

Kilka miesięcy temu przed policyjną kamerą przepraszać musiał znany rosyjski komik Artemij Ostanin, któremu zarzucono, że żartował z inwalidy wojennego żebrzącego w moskiewskim metrze (on temu zaprzeczał). 29-latek próbował uciekać na Białoruś, ale został pobity przez tamtejsze służby i trafił do rosyjskiego aresztu.

Trwająca czwarty rok wojna najwyraźniej nie robi już większego wrażenia na Rosjanach. Jedni dla lajków w sieciach społecznościowych ustawiają się do zdjęć na tle płonących budynków, a drudzy się z tego śmieją. A są też tacy, którzy na wojnie zarabiają. W rosyjskich mediach roi się od historii opisujących, jak fikcyjne żony poległych rosyjskich żołnierzy udowadniają w sądach, że związek był prawdziwy. A często się zdarza, że krewni uczestników „specjalnej operacji wojskowej” kłócą się między sobą o to, komu należy się odszkodowanie po śmierci bliskiej osoby. Wszystko dlatego, że rodzina poległego żołnierza może liczyć na różnego rodzaju rekompensaty (w tym od prezydenta), które np. w przypadku wysłanych na wojnę mieszkańców Petersburga mogą w sumie sięgać ponad 10 mln rubli (równowartość 450 tys. zł).

Czytaj więcej

Donieck bez wody i z fekaliami za oknem. Ale z rosyjskim paszportem i Putinem w telewizji

W lipcu w Chanty-Mansyjskim Okręgu Autonomicznym policja raportowała o zatrzymaniu członków grupy przestępczej, która „zmuszała uczestników specjalnej operacji wojskowej do zawierania fikcyjnych ślubów”. W kwietniu agentka nieruchomości z Tomska zasłynęła na całą Rosję po tym, gdy doradzała Rosjankom zawarcie fikcyjnego ślubu z walczącym na wojnie z Ukrainą żołnierzem tylko po to, by po jego śmierci nabyć mieszkanie. – Tak wielu robi – mówiła. A później przepraszała rosyjskie kobiety i została skazana na 80 godzin prac przymusowych.

Reklama
Reklama

Nie jest w Rosji też tajemnicą to, że wielu decyduje się na podpisanie kontraktu z armią, po to by poprawić swoją sytuację finansową albo spłacić zobowiązania. Decydując się na udział w wojnie, żołnierz bez doświadczenia może liczyć tam na jednorazową pomoc finansową w wysokości 3,2 mln rubli (147 tys. zł) oraz na żołd, który rocznie wynosi prawie dwa razy tyle. To ogromne pieniądze dla kraju, bo średnia krajowa pensja w ubiegłym roku wynosiła tam 87 tys. rubli (ok. 4 tys. zł), która w wielu regionach Rosji może być nawet dwukrotnie niższa.

Wojna z Ukrainą już nie jest tematem numer jeden dla Rosjan. Wojna Izraela z Iranem była ważniejsza

Czy Rosjanie zdążyli się przyzwyczaić do trwającej od 2022 roku wojny? Sondaże wskazują na to, że tak. Z najnowszego badania niezależnego ośrodka Centrum Lewady (uznanego za „agenta zagranicznego”) wynika, że 62 proc. Rosjan twierdzi, że są w „normalnym, stabilnym nastroju”. Kolejne 18 proc. respondentów twierdzi, że są w „świetnym nastroju”. Jedynie co piąty Rosjanin ma poczucie strachu czy napięcia.

Czytaj więcej

Lew Gudkow, szef Centrum Lewady: Rosjanie otumanieni totalitaryzmem

– Zainteresowanie wojną z Ukrainą znacząco zmalało. Z sondażu, którego wyników jeszcze nie opublikowaliśmy, wynika, że najważniejszym wydarzeniem dla Rosjan w czerwcu była wojna izraelsko-irańska. Na drugim miejscu znalazło się Petersburskie Międzynarodowe Forum Ekonomiczne, a dopiero na trzecim wojna w Ukrainie. Tuż za nią – anomalie pogodowe – mówi „Rzeczpospolitej” Lew Gudkow, dyrektor Centrum Lewady.

Jak twierdzi, wewnątrz kraju nie ma żadnej oddolnej presji społecznej, która zmuszałaby przywódcę Rosji do zakończenia wojny z Ukrainą. – Rosjanie już uświadomili sobie, że Putin pod żadnym warunkiem nie chce zakończyć wojny. Liczą raczej na to, że przyjdzie jakiś dobry wujek i rozwiąże problem magiczną różdżką. Stąd wzrost popularności Trumpa w Rosji – uważa.

– Petersburg i Moskwa żyją własnym życiem. Jeżeli przejdziemy się ulicami tych miast i porozmawiamy z ludźmi, to usłyszymy, że wszystko kwitnie i wszystko jest dobrze. Knajpy są pełne ludzi. Z drugiej zaś strony kolega opowiadał mi ostatnio, że podczas jednego z niejawnych zebrań opozycji sala była pełna młodych ludzi – mówi „Rzeczpospolitej” Lew Ponomariow, współtwórca Memoriału, niegdyś radziecki, a obecnie rosyjski obrońca praw człowieka. Po agresji Putina w Ukrainie wyemigrował z Rosji i zamieszkał w Paryżu.

Pozostało jeszcze 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Społeczeństwo
Hiszpania z kolejną rekordową falą upałów. Skwar utrzyma się dłużej, niż prognozowano
Społeczeństwo
Poszukiwania ciał polskich żołnierzy. We Lwowie ruszyły prace
Społeczeństwo
Fala samobójstw w Korei Południowej. Codziennie odchodzi 10 seniorów
Społeczeństwo
TSUE uderza w plan Giorgii Meloni, by odsyłać imigrantów do Albanii
Społeczeństwo
100 tys. Holendrów zabroniło sobie uprawiania hazardu
Materiał Promocyjny
Nie tylko okna. VELUX Polska inwestuje w ludzi, wspólnotę i przyszłość
Reklama
Reklama