– Petersburg i Moskwa żyją własnym życiem. Jeżeli przejdziemy się ulicami tych miast i porozmawiamy z ludźmi, to usłyszymy, że wszystko kwitnie i wszystko jest dobrze. Knajpy są pełne ludzi. Z drugiej zaś strony kolega opowiadał mi ostatnio, że podczas jednego z niejawnych zebrań opozycji sala była pełna młodych ludzi – mówi „Rzeczpospolitej” Lew Ponomariow, współtwórca Memoriału, niegdyś radziecki, a obecnie rosyjski obrońca praw człowieka. Po agresji Putina w Ukrainie wyemigrował z Rosji i zamieszkał w Paryżu.
– Kiedy przejmowaliśmy państwo po ZSRR, na czele kraju w 80 proc. stanęli byli komuniści. Wierzę, że zmiany w Rosji nadejdą wraz ze zmianą pokoleniową – mówi 83-letni dysydent.
Czytaj więcej
Wojna w Ukrainie szybko zakończyłaby się wraz z upadkiem reżimu Władimira Putina. Amerykańskie sa...
Wygląda na to, że rozpętana przez Putina wojna z Ukrainą dla rosyjskiej młodzieży jest jakąś abstrakcją, o której dużo mówią propagandyści w telewizji i której nie rozumieją. Kilka dni temu ukraińskie drony (albo ich fragmenty) spadły na magazyn z paliwem w Soczi. Doszło do olbrzymiego pożaru. Władze miejskie i obwodowe w popłochu raportowały Władimirowi Putinowi, że strażacy opanowali ogień i że sytuacja jest pod kontrolą. Ale nie to przykuło uwagę rosyjskich mediów. Furorę zrobiło wrzucone do sieci nagranie, na którym dwie młode dziewczyny pozują na tle płonących zbiorników z paliwem. Co więcej, śpiewały piosenkę o „malinowym wschodzie słońca” jednego z rosyjskich raperów, a bohaterem drugiego planu był ich tańczący bez koszulki młodociany kolega.
Prezydenci USA i Rosji