Dwóch dyktatorów odwiedziło prawosławną świątynię na wyspie Wałaam, a później usiadło na pobliskiej ławeczce i wymachiwało swoimi najnowszymi rakietami. To smutne, że o bezpieczeństwie, przynajmniej naszej części świata, decyduje dzisiaj dwóch emerytowanych polityków, mentalnie związanych z epoką upadłego sowieckiego imperium. Trudno słuchać wypowiedzi Aleksandra Łukaszenki i Władimira Putina, zwłaszcza jeśli nie są czytane z kartki. Ale takie są najciekawsze i odsłaniają prawdziwe intencje satrapów.
Wojna Rosji z Ukrainą. Dlaczego Putin nie godzi się na rozejm?
Tak było i tym razem, gdy Łukaszenko, siedząc obok Putina, namawiał Ukraińców do kapitulacji przed Rosją, wróżąc szybki upadek ukraińskich fortyfikacji obronnych. Stwierdził, że Rosjanie „po cichu odgryzą, zawłaszczą i pójdą dalej”.
Czytaj więcej
Nic nie wskazuje na to, że Władimir Putin pod presją Stanów Zjednoczonych i prezydenta Donalda Tr...
Putin nie był w stanie ukryć zdziwienia na swojej twarzy. – Odzyskamy. To nasze – przerwał białoruskiemu koledze, wznosząc palec wskazujący, zapewne zirytowany słowem „zawłaszczyć”. Łukaszenko nie odważył się spytać o granice tego, co Putin nazywa „nasze”. Białoruś z pewnością mieści się po tej rosyjskiej stronie rysowanej na Kremlu mapy. Putin nie ukrywa, że stawką trwającej od ponad dekady wojny jest odbudowa dawnego imperium. Nie bierze pod uwagę tego, że w jego granicach nie znajdzie się Ukraina. Nie dopuszcza do siebie myśli, że niepodległe i suwerenne państwo ukraińskie może tę wojnę przetrwać. I, co najgorsze, zostać częścią „wrogiego” Zachodu.
1258. dzień wojny Rosji przeciwko Ukrainie