Był Manifest PKWN (dla młodzieży: Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego) będzie Manifest Donalda Tuska. Można czerpać. „Naród walczący (…) o wolność i niepodległość stworzył swą reprezentację (…) Krajową Radę Narodową, która jest jedynym legalnym źródłem władzy (…) PKWN za naczelne swe zadania uważa wzmożenie udziału narodu polskiego w walce (…) Wybiła godzina odwetu (…)” Wystarczy podmienić KRN i PKWN na „rząd” i reszta pasuje.
Donald Tusk i Manifest PKWN
Ponoć wyborcy Platformy Obywatelskiej byli niezadowoleni, gdy w powtórnym liczeniu głosów okazało się, że nie doszło do sfałszowania wyborów i ma dojść do zaprzysiężenia Karola Nawrockiego oraz że nie postawiono dotąd zarzutów karnych „osobom podszywającym się pod sędziów”. A przecież to były najważniejsze obietnice wyborcze Donalda Tuska. W inne i tak nikt nie wierzył przecież.
Czytaj więcej
Są takie momenty w historii każdego kraju, że trzeba ogarnąć się, stanąć twardo na ziemi, powstrz...
Żeby ponownie porwać wyborców, pan premier zamanifestował – posłużmy się znowu słowami PKWN – że „w tym momencie musi powstać legalny ośrodek władzy, który pokieruje walką narodu o ostateczne wyzwolenie”. Tu by można ewentualnie podmienić „ostateczne wyzwolenie” na „praworządność”, ale i tak pasuje.
Czy odwołany minister sprawiedliwości Adam Bodnar był „nieprzyzwoity”?
Tym „legalnym ośrodkiem” ma być zrekonstruowany rząd. Już miesiąc temu Donald Tusk zapowiedział, że „będą w nim tylko przyzwoici ludzie”. Więc minister Adam Bodnar widocznie musiał być nieprzyzwoity. I dlatego został wywalony. Powstaje tylko pytanie, czy warto było się tak poświęcać?