Donald Tusk uznał, że to jeszcze nie czas na poważniejsze zmiany. Oczywiście wraz z wtórującym mu rzecznikiem rządu Adamem Szłapką usilnie przekonuje opinię publiczną, że to nowe otwarcie („zupełnie nowa Rada Ministrów”), ale jednak gołym okiem widać, że to na razie prekonstrukcja rządu (copyright: Marek Migalski).
Dlaczego zamiast rekonstrukcji rządu, którą Donald Tusk zapowiadał już w lutym, dostaliśmy jedynie kosmetyczne zmiany?
Skład zrekonstruowanego rządu Donalda Tuska
Rząd się spala w błyskawicznym tempie. Wydawałoby się, że właśnie niczego tak nie potrzebuje po przegranych wyborach prezydenckich, jak rewolucji. Ale widocznie przeważyła obawa, że taką prawdziwie nową Radę Ministrów szybko czekałoby to samo – spadek notowań. A do wyborów parlamentarnych ponad dwa lata. Dlatego zamiast prawdziwej rekonstrukcji, którą Donald Tusk zapowiadał już w lutym (miała nastąpić jednak po wygranych wyborach prezydenckich…), na razie dostaliśmy kosmetyczne zmiany w rządzie najwyraźniej spisanym przez premiera na straty.