Reklama

Rusłan Szoszyn: Ukraińcy wyszli na ulice. To zła wiadomość dla Zełenskiego

Po raz pierwszy od początku pełnoskalowej wojny w Ukrainie nad Dnieprem dochodzi do poważnych protestów. Stawką może być przyszłość kraju.

Publikacja: 23.07.2025 05:51

Ukraińcy protestują przeciwko nowo uchwalonej ustawie, która ogranicza niezależność instytucji antyk

Ukraińcy protestują przeciwko nowo uchwalonej ustawie, która ogranicza niezależność instytucji antykorupcyjnych

Foto: REUTERS/Stanislav Kozliuk

Historia zna wiele przykładów, gdy zdrada, spisek czy wewnętrzne turbulencje polityczne doprowadzały do przegrania wojny, a nawet zniknięcia państwa z mapy świata. Po ponad trzech latach pełnoskalowej agresji na Ukrainę Władimirowi Putinowi nie udało się zdobyć Kijowa i podporządkować sobie sąsiedniego państwa. I wszystko wskazuje na to, że w sposób militarny w dającej się przewidzieć przyszłości tego celu nie będzie mógł osiągnąć. To jednak wcale nie oznacza, że Ukraina nie może przegrać wojny. Putinowi marzy się chaos w Kijowie, który sprawi, że państwo ukraińskie się rozsypie. Taką destrukcję może przynieść pojawienie się „czarnego łabędzia” – nieprzewidywalnego zdarzenia o katastrofalnych skutkach. Z jakichś powodów ktoś w ukraińskiej stolicy najwyraźniej zlekceważył takie ryzyko.

Pierwsze w czasie wojny masowe protesty w Ukrainie. Chodzi o kontrowersyjną ustawę

W Kijowie, Dnieprze, Lwowie, Odessie i kilku mniejszych miastach Ukrainy we wtorek wieczorem Ukraińcy wyszli na ulice. Po raz pierwszy od początku wielkiej wojny z Rosją zrobili to na taką skalę. W stolicy protestujący zebrali się niedaleko biura prezydenta, by namawiać głowę państwa do zawetowania przyjętej przez Radę Najwyższą (parlament Ukrainy) kontrowersyjnej ustawy, znoszącej autonomię Narodowego Biura Antykorupcyjnego Ukrainy (NABU, odpowiednik polskiego CBA) oraz Specjalnej Prokuratury Antykorupcyjnej (SAP). Apele ulicy nie pomogły. Zełenski podpisał przyjętą przez parlament ustawę i tym samym dokonał najbardziej ryzykownego kroku w swojej sześcioletniej karierze politycznej.

Czytaj więcej

Ukraina zmierza ku autorytaryzmowi? Wielu Ukraińców uważa, że tak

W wyniku zmian w prawie niezależne dotychczas instytucje, powołane do zwalczania korupcji po rewolucji na Majdanie w 2014 roku, zostają podporządkowane Prokuraturze Generalnej, bezpośrednio uzależnionej od prezydenta. Dotychczas tylko za rządów obalonego Wiktora Janukowycza prokurator generalny nad Dnieprem miał tak szeroki wachlarz uprawnień. Swoje zaniepokojenie z powodu działań władz w Kijowie wobec organów antykorupcyjnych wyraziła już Komisja Europejska. W końcu walka z korupcją jest nieodzownym warunkiem akcesji Ukrainy do UE, ale też przyszłej pomocy Zachodu, od której będzie zależała odbudowa kraju po wojnie. - To zły dzień dla Ukrainy – komentuje były szef ukraińskiej dyplomacji Dmytro Kułeba.

Reklama
Reklama

Dlaczego prezydent Zełenski decyduje się na tak ryzykowny krok w czasie trwającej od miesięcy ofensywy Rosji i niepewnej sytuacji na froncie? Przecież prezydent Ukrainy nie może nie znać wyników czerwcowego sondażu Kijowskiego Międzynarodowego Instytutu Socjologii (KMIS), z których wynika, że aż 41 proc. Ukraińców uważa, iż kraj zmierza ku autorytaryzmowi. Przegłosowana przez Radę Najwyższą ustawa z pewnością tylko podsyci te obawy.

Czy Ukraina wejdzie do UE? Walka z korupcją jest warunkiem koniecznym

Dzień przed głosowaniem w parlamencie Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) przeprowadziła szereg rewizji i oskarżyła jednego z szefów detektywów NABU, zarzucając mu działalność agenturalną na rzecz Rosji. Szefowie NABU i SAP przekonują, że SBU nie ma na to dowodów i zarzucają służbie bezpieczeństwa przejęcie wrażliwych danych dotyczących prowadzonych obecnie śledztw. SBU temu zaprzecza. Najwyraźniej Ukraina jest areną nie tylko wojny z Rosją, ale też wewnętrznej wojny służb.

Czytaj więcej

Ukraiński rząd do dymisji? W tle afera korupcyjna

Trudno nie przyznać racji szefom ukraińskich organów antykorupcyjnych, gdyż sprawą ewentualnych rosyjskich szpiegów w NABU powinien zająć się sąd. W końcu od 2022 roku niejednokrotnie dochodziło do zatrzymań rosyjskich agentów wśród oficerów wysokiej rangi innych służb (w tym wewnątrz SBU), ale władze nie marginalizowały tych instytucji i nie przegłosowywały dotyczących ich ustaw w parlamencie. Z jakiegoś powodu uderzono w organy antykorupcyjne, które na przestrzeni ostatnich kilku lat przekreśliły kariery niejednego polityka w Ukrainie, również z obozu rządzącego.

Konsekwencje z którymi będą musiały się zmierzyć władze Ukrainy z powodu ostatnich decyzji, są trudne do przewidzenia. Wołodymyr Zełenski już w najbliższym czasie będzie musiał zmierzyć się z reakcją ukraińskiego społeczeństwa, przeciwników politycznych, ale też ze wspierającego Ukrainę świata demokratycznego. Zwłaszcza że w walce z korupcją Kijów ma jeszcze sporo do zrobienia. W ubiegłorocznym rankingu Transparency International Ukraina znajdowała się mniej więcej na poziomie Algierii, Angoli czy Ekwadoru.

Historia zna wiele przykładów, gdy zdrada, spisek czy wewnętrzne turbulencje polityczne doprowadzały do przegrania wojny, a nawet zniknięcia państwa z mapy świata. Po ponad trzech latach pełnoskalowej agresji na Ukrainę Władimirowi Putinowi nie udało się zdobyć Kijowa i podporządkować sobie sąsiedniego państwa. I wszystko wskazuje na to, że w sposób militarny w dającej się przewidzieć przyszłości tego celu nie będzie mógł osiągnąć. To jednak wcale nie oznacza, że Ukraina nie może przegrać wojny. Putinowi marzy się chaos w Kijowie, który sprawi, że państwo ukraińskie się rozsypie. Taką destrukcję może przynieść pojawienie się „czarnego łabędzia” – nieprzewidywalnego zdarzenia o katastrofalnych skutkach. Z jakichś powodów ktoś w ukraińskiej stolicy najwyraźniej zlekceważył takie ryzyko.

Pozostało jeszcze 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Komentarze
Bogusław Chrabota: Donald Tusk rekonstrukcją dał sobie jeszcze jedną szansę
Komentarze
Jacek Czaputowicz: Niemcy przejęły od Polski rolę koordynatora poparcia dla Ukrainy
Komentarze
Jerzy Surdykowski: Za co jestem wdzięczny Grzegorzowi Braunowi?
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Epidemia ksenofobii. O cholerze, migrantach i politycznej nienawiści
Komentarze
Jerzy Haszczyński: „Podzielam wasze poczucie bezradności”. O ostatnich katolikach w Gazie
Reklama
Reklama