Rekonstrukcja rządu – zapowiadana już w lutym, przeprowadzona w środę 23 lipca, ma być według jego szefa tym momentem, w którym „trzeba się ogarnąć, stanąć twardo na ziemi, powstrzymać emocje i na nowo ruszyć do pracy”.
Do pracy nie wróci m.in. minister sprawiedliwości Adam Bodnar, którego zastąpi sędzia Waldemar Żurek. Oprócz tego, że do gabinetu weszły nowe osoby, zmieniła się jego struktura: powołano superresorty – energii (jego szefem został Miłosz Motyka z PSL) oraz finansów i gospodarki (na czele z Andrzejem Domańskim z KO), a Maciej Berek pełnić będzie nadzór nad wdrażaniem polityki rządu.
Skład zrekonstruowanego rządu Donalda Tuska
Ogłaszając zmiany, Donald Tusk pokusił się o sportową metaforę, odwołując się do Tour de France – liderzy kolarskiego wyścigu upadają i są poobijani, ale nie rezygnują.
Efekt rekonstrukcji rządu potrwa kilka tygodni
Po inne porównanie sięgnął Michał Szymanderski-Pastryk, strateg komunikacji, założyciel agencji marketingowej Three Dots Agency, którego „Rzeczpospolita” zapytała o to, czy rekonstrukcja okaże się dla rządu nowym otwarciem: – W marketingu mówi się o tym, że „za dużo obiecano”. Przekonała się o tym firma CD Projekt, wypuszczając grę „Cyberpunk 2077” – długimi miesiącami pompowała nadzieje fanów, podczas gdy produkt okazał się poniżej oczekiwań i wszystkich rozczarował. Nie wiem, co musiałby więc zrobić rząd, aby efekt był równy zapowiedziom towarzyszącym rekonstrukcji. Na poziomie komunikacji popełniono podstawowy błąd.