Uczelnia odwoływała się od zarzutów stawianych przez agencję, ale nic nie wskórała i musi oddać 7 mln zł unijnej dotacji przyznanej jej na centrum analityczno-badawcze i bibliotekę. Szkoła w Szczytnie nie ma pieniędzy, by je zwrócić. Aby odeprzeć argumenty, choć ma na etacie trzech prawników, wynajęła prywatną kancelarię prawną radcy prawnego Tomasza Siedleckiego z Warszawy za 30 tys. zł, który napisał odwołanie. Okazało się bezskutecznie.
Z nieoficjanych informacji „Rz" wynika, że uczelnia nie wyklucza skierowania sprawy na drogę sądową przeciwko PARP.
Zamówieniom i przetargom w policyjnej uczelni, także tej inwestycji, którą sfinansowała PARP, przygląda się Centralne Biuro Antykorupcyjne, które prowadzi czynności zlecone przez prokuraturę w Białymstoku.
Policyjna uczelnia w 2009 r. otrzymała na budowę i wyposażenie Policyjnego Centrum Dydaktyczno-Badawczego w ramach Programu Operacyjnego Rozwój Polski Wschodniej 2007–2013 ponad 60 mln zł z Unii Europejskiej. Wybudowała i wyposażyła za to dwa nowoczesne budynki, gdzie mieszczą się m.in. czytelnie, dział zbiorów niejawnych, sale konferencyjne, a także dziesięć specjalistycznych pracowni naukowych, m.in. antynarkotykowa, biologii kryminalistycznej.
PARP zarzuciła uczelni, że niezgodnie z prawem postawiła za wysokie wymagania dla oferentów – zażądała od wykonawców posiadania funduszy zbliżonych do wartości kontraktu, nieuzasadniony był też wymóg poziomu i okresu zatrudnienia pracowników czy złożenia oświadczeń i dokumentów, które nie były niezbędne do przeprowadzenia postępowania. – Głównym składnikiem naliczonej kwoty są dwa postępowania dotyczące wyboru firmy wykonawczej na realizację obiektów budowlanych, tj. budynku Policyjnego Centrum Analityczno-Badawczego oraz budynku Uczelniano-Policyjnego Systemu Biblioteczno-Informacyjnego – tłumaczy Miłosz Marczuk, rzecznik PARP.