Dotacje z Brukseli wsparły nowe oczyszczalnie ścieków, mosty, drogi, ale także szkolne boiska czy parki.
Plany na najbliższe lata były równie imponujące. Problem w tym, że w efekcie zaostrzenia przez resort finansów przepisów regulujących możliwości zadłużania się przez samorządy wiele projektów może zostać na papierze. Stracą na tym nie tylko poszczególne gminy czy miasta, ale i cała gospodarka.
Przedstawiciele lokalnych władz alarmowali w trakcie zorganizowanej przez „Rz" debaty, że Ministerstwo Finansów (przedstawiciel resortu nie znalazł czasu na merytoryczną dyskusję z samorządowcami) nie dało im żadnej możliwości stopniowego dostosowania się do nowych realiów. Zmienione przepisy mają obowiązywać już w przyszłym roku, czyli w szczytowym okresie wydawania dotacji unijnych z bieżącej perspektywy finansowej. Wiele samorządów ma już przygotowane projekty tych inwestycji.
Co mają zrobić? Zwiększyć dochody, odpowiadają rządowi eksperci. Pomysł równie dobry, co nierealny. Dlaczego? Obecnie np. w Warszawie zaledwie 30 proc. kosztów funkcjonowania komunikacji miejskiej pokrywają wpływy z biletów, resztę dokłada miasto. Trudno w tej sytuacji wyobrazić sobie, że pasażerowie zrzucą się na budowę drugiej nitki metra czy choćby zakup nowych tramwajów. Chyba że miasta znów postawią komory celne na rogatkach...
Czytaj także: