Wojewódzki Sąd Administracyjny w Białymstoku zakwestionował uchwałę gminy z Siemiatycz na Podlasiu (sygnatura akt I SA/Bk 127/13). Zarzucił jej nie tylko niewłaściwą kalkulację stawek za odbiór odpadów, ale także brak odpowiedniego uzasadnienia wybranej metody wyliczenia należności. Przykład ten pokazuje, że mieszkańcy nie są skazani na widzimisię gminy, gdy ta nie przyłoży się do wyliczenia stawek. Jeśli uważają, że źle obliczyła opłatę za odbiór odpadów, mogą kwestionować uchwałę w tej sprawie przed sądem administracyjnym.
Zawyżone stawki
Skargę do WSA wniósł mieszkaniec Siemiatycz. Zarzucał m.in., że ustalone przez radnych stawki opłat za odbiór odpadów komunalnych nie wynikają z przyjętego kosztorysu. W dodatku do kosztu gospodarowania odpadami gmina dodała wyposażenie nieruchomości w worki na śmieci, o które to – zgodnie z regulaminem utrzymania czystości i porządku – zatroszczyć się mieli mieszkańcy. Zaniżono też realną liczbę mieszkańców o połowę, przez co stawka za odbiór odpadów była zawyżona.
Gmina musi wyjaśnić, w jaki sposób ustaliła stawki opłaty za odbiór odpadów
WSA nie kwestionował samej opłaty ze wskazaniem, że jest za niska czy za wysoka. Przyznał tylko, że została niewłaściwie skalkulowana. Sąd stwierdził, że prawidłowo skalkulowana opłata z jednej strony powinna zapewniać sprawne funkcjonowanie systemu odbioru odpadów na terenie gminy, z drugiej zaś – nie może stanowić źródła dodatkowych zysków gminy.
Konieczna korekta
– Uchwały podejmowane bez uprzednich kalkulacji bądź w całkowitym oderwaniu od ich treści są wadliwe i w każdym czasie mogą zostać wyeliminowane z obrotu prawnego – komentuje Maciej Kiełbus z kancelarii Dr Krystian Ziemski & Partners. Dodaje, że nad tymi samorządami, które nie przyłożyły się do prawidłowej kalkulacji stawek, mogą się zebrać czarne chmury. Takie wyroki, jak ten białostocki, mogą zapadać także w innych podobnych sprawach.