Reklama
Rozwiń
Reklama

Katarzyna Piotrowska: Warto wrócić do prac nad tablicami alimentacyjnymi

Mam nadzieję, że pierwsi asesorzy trafią do sądów rodzinnych na wiosnę. Czekamy na nich z otwartymi ramionami. Warto wrócić też do prac nad tablicami alimentacyjnymi, ich idea jest słuszna - mówi sędzia Katarzyna Piotrowska, prezeska Stowarzyszenia Sędziów Rodzinnych w Polsce.

Publikacja: 24.11.2025 04:46

Katarzyna Piotrowska: Warto wrócić do prac nad tablicami alimentacyjnymi

Przemyśl, 16.10.2024. Zdjęcie ilustracyjne. Młotek sędziowski w sali rozpraw w Sądzie Okręgowym

Foto: Darek Delmanowicz/PAP

Prezydent Karol Nawrocki podpisał nowelizację, która kieruje asesorów sądowych do orzekania w sprawach rodzinnych i opiekuńczych oraz nieletnich. Czy cieszy to Panią?

Cieszy mnie ogromnie i jestem z tej decyzji bardzo zadowolona, podobnie jak całe środowisko sędziów rodzinnych. W ostatnich tygodniach wystosowaliśmy do pana prezydenta list z apelem o podpisanie tej ustawy. Jak widać, nasza prośba została wysłuchana. Czekamy na asesorów w wydziałach rodzinnych z otwartymi ramionami.

Czytaj więcej

Będzie ważna zmiana w sądach. Prezydent Karol Nawrocki daje zielone światło

Skąd tak entuzjastyczna radość?

Sądy rodzinne wymagają i potrzebują pilnego wsparcia. Od dłuższego czasu borykamy się z narastającymi brakami kadrowymi. W związku z obowiązującymi od kilku lat przepisami do naszych wydziałów nie byli kierowani nowi asesorzy. Trafiali oni za to do wydziałów cywilnych czy karnych. Było to dla nas niezrozumiałe, tym bardziej, że przed laty asesorzy orzekali przecież w sprawach rodzinnych. Pamiętajmy też, że sądownictwo rodzinne z uwagi na swoją wrażliwą materię i dynamiczne zmiany społeczne, jak migracje czy postęp technologiczny, potrzebuje napływu świeżej, młodej kadry. Jestem pewna, że dzięki asesorom niejednokrotnie postępowania przed sądami rodzinnymi będą toczyły się szybciej i sprawniej.

Kiedy pierwsi asesorzy trafią do sądów rodzinnych?

Mam nadzieję, że dojdzie do tego wiosną 2026 r., bowiem egzaminy sędziowskie odbywają się w lutym i marcu. Poza tym liczymy też na to, że część już orzekających asesorów, którzy dotychczas mieli zamkniętą drogę do orzekania w sprawach rodzinnych i opiekuńczych, zdecyduje się na przeniesienie do naszych wydziałów. A podejrzewam, że chętni się znajdą. W ostatnich latach spotkałam wielu aplikantów, którzy wyrażali zainteresowanie sprawami rodzinnymi. Asesorzy, którzy już teraz będą chcieli do nas dołączyć, będą świetnymi rodzinnikami. Jestem tego pewna.

Asesorzy zostaną skierowani do sądów rodzinnych, żeby zasypać potężne braki kadrowe w tych wydziałach. O jakich potrzebach mówimy?

Braki w sądach rodzinnych są ogromne. Wiąże się to z bardzo szerokim zakresem rozstrzyganych przez nas spraw. Wymienię chociażby sprawy okołorozwodowe, nieletnich przestępców, dorosłych wymagających opieki prawnej, wyrażanie zgody na zabiegi medyczne czy przymusowe leczenie odwykowe. Niemała część z nich to tzw. sprawy pilne wymagające natychmiastowego rozstrzygnięcia. Dochodzi do tego, że sędziowie rodzinni mają w swoim referacie średnio 400-500 spraw czynnych, czyli na biegu. W konsekwencji każdy asesor, który trafi do wydziałów rodzinnych będzie na wagę złota. Mamy nadzieję, że będzie ich jak najwięcej.

Reklama
Reklama

Jak długo strony czekają obecnie na wyrok albo na pierwszą rozprawę w sądach rodzinnych?

Na pierwszą rozprawę trzeba czekać minimum trzy miesiące od wpływu wniosku. Są jednak sądy, chociażby w Krakowie czy w Wejherowie, gdzie ten termin jest jeszcze dłuższy i zbliża się do pół roku. Jest też przy tym szereg spraw pilnych i bardzo pilnych, jak zgoda na przeprowadzenie zabiegu medycznego u osoby nieprzytomnej, czy zabezpieczenie dzieci w związku z prowadzoną niebieską kartą, które należy rozstrzygnąć w kilka dni. Wtedy reszta spraw niestety schodzi na dalszy plan. Na wyrok w sprawie zwykłej np. alimentacyjnej czeka się około półtora roku, w sprawie opieki nad dzieckiem, dwa, a nawet trzy lata.

Jak dotychczas radziliście sobie z brakami kadrowymi w wydziałach rodzinnych?

Staramy się robić, co możemy. Dotyka nas często wypalenie zawodowe i przemęczenie. Stowarzyszenie Sędziów Rodzinnych w Polsce organizuje w związku z tym szereg szkoleń, warsztatów i spotkań w grupach wsparcia. Staramy się o przeprowadzanie superwizji i apelujemy o wprowadzenie regularnej opieki psychologicznej dla sędziów. Spędzamy w pracy wiele weekendów, dzięki czemu opóźnienia w rozstrzyganiu spraw są nieco mniejsze. Wielce pomocne było w ostatnim czasie wzmocnienie nas asystentami sędziów, w rezultacie na ośmiu sędziów mamy obecnie czterech asystentów. To dwa razy więcej niż przed zmianami. Mam nadzieję, że do sądów rodzinnych skierowani zostaną też referendarze.

Nie wszyscy jednak podchodzą z optymizmem do umożliwienia orzekania asesorom sądowym w sprawach rodzinnych i opiekuńczych. Według części prawników asesorzy są na to za młodzi i brakuje im doświadczenia życiowego. Co pani o tym sądzi?

Stanowczo nie zgadzam się z tymi argumentami. Wielu świetnych sędziów rodzinnych zaczynało przed laty swoją karierę w tych wydziałach właśnie jako asesorzy. Poza tym doświadczenia życiowego nie można mierzyć w latach. Osoba 28-letnia, która w swoim życiu i w swojej rodzinie spotkała się z wieloma różnymi sytuacjami może być dużo bardziej doświadczona i empatyczna niż 50-letni sędzia, który nie posiada rodziny i kompletnie nie zna realiów, w których żyją obecnie młodzi ludzie. Asesorzy mają też dziś dostęp do szerokiej oferty edukacyjnej i szkoleniowej w zakresie psychologii dzieci i rodziny, która stoi naprawdę na bardzo wysokim poziomie. Myślę, że to właśnie młodzi sędziowie korzystają z niej chętniej.

Czytaj więcej

Asesorzy mają orzekać w sądach rodzinnych. Czy nie są na to za młodzi?

Środowisko polityczne prezydenta było przeciwne skierowaniu asesorów do sądów rodzinnych, a mimo to ustawa została podpisana. Czy uważa pani, że podobny kompromis między rządem a Karolem Nawrockim jest możliwy do osiągnięcia w innym obszarze wymiaru sprawiedliwości?

Podejrzewam, że przy podpisie nowelizacji kierującej asesorów do sądów rodzinnych prezydent wziął pod uwagę szerszy kontekst problemu niż wyłącznie polityczny. I właśnie o to apelowałabym, żeby przy kolejnych decyzjach prezydent miał na uwadze nie tylko interesy polityczne, ale przede wszystkim społeczne i ogólnoludzkie. Nie jestem politykiem, ale patrząc na sytuację w wymiarze sprawiedliwości okiem sędziego uważam, że wymaga ona jak najszybszego uporządkowania. Przede wszystkim należy rozwiązać problem statusu sędziów powołanych po 2018 r. Ich powołania są kwestionowane, a Polska musi wypłacać milionowe odszkodowania. Poza tym wyroki tych sędziów są uchylane. W sądach rodzinnych ma to podwójnie dramatyczne znaczenie, bowiem podważane mogą być orzeczenia o rozwodach czy o opiece nad dziećmi. Wierzę we wrażliwość prezydenta w tej sprawie. Mam nadzieję, że politycy wzniosą się w tej kwestii ponad podziały polityczne i dojdą do porozumienia. Jeśli tak się nie stanie, to stracą na tym wszyscy Polacy.

Rzeczywiście, jednym z najpilniejszych problemów, które zamierza rozwiązać resort sprawiedliwości jest kwestionowany status tzw. neosędziów. Czy w sądach rodzinnych dostrzegalny jest problem podważania statusu tych sędziów albo uchylanie ich wyroków?

W sądach rodzinnych rejonowych raczej nie dochodzi do tego. Nie spotkałam się ani nie słyszałam o przypadku uchylenia wyroku z powodu wadliwego powołania sędziego. W sądach rodzinnych okręgowych nie ma wielu sędziów powołanych po 2018 r., dlatego jest to bardzo sporadyczna praktyka.

Reklama
Reklama

Co pani sądzi o proponowanej przez ministerstwo tzw. ustawie praworządnościowej? Czy jest potrzebna?

Jest potrzebna. Uważam, że powołania sędziów po 2018 r. zostały dokonane w niewłaściwej procedurze i są dotknięte wadą. Niestety, dochodzi do tego, że europejskie trybunały, a także krajowe sądy podważają orzeczenia wydane przez tych sędziów, co powoduje, że obywatele także w sprawach rodzinnych nie mają pewności, czy wydane w ich sprawach wyroki nie zostaną za jakiś czas zakwestionowane. Nie wyobrażam sobie życia w niepewności co do praw rodzicielskich nad dzieckiem czy ubezwłasnowolnienia. Dlatego uważam, że bezwzględnie należy tę sprawę rozwiązać. Projekt ministerstwa oceniam pozytywnie. Daje on sztywne ramy systemowi i umożliwia wyjście z chaosu, w którym się dzisiaj znajdujemy.

Resort zamierza zreformować także Krajową Radę Sądownictwa, tak aby to nie politycy, ale sędziowie wybierali członków KRS. Czy to dobry pomysł?

To bardzo dobry pomysł. Sędziowie powinni mieć bezpośredni wpływ na wybór swojej reprezentacji w KRS, która nie jest polityczna. Warto też, żeby struktura rady uwzględniała liczebność sędziów w poszczególnych szczeblach sądownictwa. Najliczniejszą grupą w Polsce są sędziowie rejonowi, dlatego też powinni oni mieć najwięcej reprezentantów w KRS. Dobrym pomysłem są też wybory powszechne do rady wśród sędziów. Dałoby to im realny wpływ na to, kto zasiada w KRS i kto decyduje o awansach sędziowskich.

Czytaj więcej

Waldemar Żurek ujawnia projekt reformy KRS. Liczy na poparcie prezydenta

Wróćmy do prawa rodzinnego. Rząd szykuje zmianę w udzielaniu rozwodów. Małżeństwa bez małoletnich dzieci mają być rozwiązywane poza sądem w urzędzie stanu cywilnego. Co pani sądzi o tym pomyśle?

Uważam, że jest to bardzo dobry kierunek. Tego typu rozwody administracyjne z powodzeniem funkcjonują w innych państwach europejskich. Nie widzę powodu, żeby w Polsce uniemożliwiać sprawne rozstanie się parom, które chcą to zrobić w zgodzie i w porozumieniu. Odciążyłoby to sędziów i pozwoliło im na skupienie się chociażby na skomplikowanych sprawach rozwodowych, w których dochodzi do konfliktu. Mam nadzieję, że rozwiązanie to zostanie wprowadzone w naszym kraju jak najszybciej.

Rozważana jest też koncepcja rozwodów u notariusza także tych par, które posiadają małoletnie dzieci. Jak pani ocenia tę propozycję?

Rozwiązanie to jest także obecne w innych krajach w Europie i sądzę, że sprawdziłoby się także w Polsce. Notariusze wykonują zawód zaufania publicznego, są przygotowani merytorycznie i nic nie stoi na przeszkodzie, żeby mogli decydować o niekonfliktowych rozwodach, które nie wzbudzają wątpliwości. W zasadzie rejenci zatwierdzaliby zgodną decyzję stron o rozstaniu i opiece nad dziećmi. Czekanie wiele miesięcy, żeby sędzia podczas 10-minutowej rozprawy zatwierdził wolę obu stron w takiej sprawie jest zwykłym marnotrawieniem czasu.

Kilka miesięcy temu resort sprawiedliwości wyszedł z propozycją tablic alimentacyjnych i pod naporem krytyki szybko się z niej wycofał. Czy do tego pomysłu w jakiejś formie należałoby wrócić?

Sama idea tablic alimentacyjnych jest słuszna, wymaga jednak rozsądnego uszczegółowienia. Byłyby one swoistą podstawą i bazą zarówno dla stron, jak i dla sądu. Ułatwiłoby to stronom formułowanie wniosków i żądań. Rozwiązanie to byłoby też cenną wskazówką i drogowskazem dla sędziów przy orzekaniu. Mam nadzieję, że ministerstwo wróci do prac nad tablicami alimentacyjnymi.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Krótki żywot tablic alimentacyjnych. Zniknęły ze stron Ministerstwa Sprawiedliwości

Jak sędziowie mogliby wykorzystać tablice alimentacyjne?

Oczywiście, pamiętajmy, że w takich tablicach nie przewidzimy każdej sytuacji, dlatego też ostatnie słowo należy do sędziego, który nie jest nimi związany i uwzględnia specyfikę każdej sprawy. Tablice jednak co do zasady wskazywałyby sędziom bazę i punkt wyjściowy w sprawie alimentacyjnej. Do tego sędzia powinien uwzględnić usprawiedliwione potrzeby dziecka i możliwości majątkowe oraz zarobkowe zobowiązanego.

Co pani sądzi o opracowywanej propozycji alimentów natychmiastowych orzekanych w uproszczonym postępowaniu? Czy to rozwiązanie przyspieszyłoby i ułatwiło sprawy o alimenty?

To rozwiązanie miałoby sens wtedy, gdyby wydziały rodzinne zostały wzmocnione etatami orzeczniczymi, w tym referendarzami sądowymi, których obecnie w naszych sądach nie ma. W takim wypadku sędziowie zostaliby rzeczywiście odciążeni w najprostszej kategorii spraw alimentacyjnych, a alimenty byłyby przyznawane sprawniej. Jeśli jednak to sędziowie mieliby orzekać w uproszczonych postępowaniach alimentacyjnych, to rozwiązanie takie przyniosłoby znacznie więcej szkody niż pożytku, ponieważ liczba spraw pilnych przypadająca na sędziego znowu by wzrosła. Dlatego tak ważne jest wzmocnienie sądów rodzinnych kadrą orzeczniczą.

Czytaj więcej

Szybki rozwód bez sądu będzie możliwy. Rząd przyjął projekt

Prezydent Karol Nawrocki podpisał nowelizację, która kieruje asesorów sądowych do orzekania w sprawach rodzinnych i opiekuńczych oraz nieletnich. Czy cieszy to Panią?

Cieszy mnie ogromnie i jestem z tej decyzji bardzo zadowolona, podobnie jak całe środowisko sędziów rodzinnych. W ostatnich tygodniach wystosowaliśmy do pana prezydenta list z apelem o podpisanie tej ustawy. Jak widać, nasza prośba została wysłuchana. Czekamy na asesorów w wydziałach rodzinnych z otwartymi ramionami.

Pozostało jeszcze 96% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Prawo drogowe
Rząd chce podwyższyć opłaty za przejazd drogami ekspresowymi i autostradami
Nieruchomości
Spółdzielcy będą wreszcie na swoim. Rząd chce rozwiązać problem z PRL
Konsumenci
Frankowicze. Sąd nie zawsze związany stanowiskiem sądu odwoławczego
Prawo rodzinne
Jak po rozwodzie wycenić nakłady małżonka na wspólny majątek? Wyrok SN
Materiał Promocyjny
Jak budować strategię cyberodporności
Podatki
Darowizna od rodzica powinna iść na konto dziecka. Bo fiskus ją opodatkuje
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama