Mimo licznych reform sądy w zapaści

Ze sprawnością i szybkością procesów w sądach w trzech kwartałach 2015 r. było gorzej niż w latach poprzednich.

Aktualizacja: 04.01.2016 14:13 Publikacja: 03.01.2016 14:30

Foto: 123RF

Najnowsze podsumowanie Ministerstwa Sprawiedliwości ostatnich dziesięciu lat funkcjonowania sądownictwa potwierdza, że liczne reformy na niewiele się zdały: Temida jest w słabej formie, z roku na rok gorszej.

Na nic reformy

Spójrzmy tylko na kilka oficjalnych ministerialnych mierników. Opanowanie wpływu spraw: jeszcze w 2014 r. wskaźnik opanowania wpływu wynosił 101,4 proc, w trzech kwartałach 2015 r. już 96,9 proc.

A to oznacza, że w 2014 r. sądy załatwiły sprawy, które do nich wpływały na bieżąco, plus sprawy z poprzednich lat. W ubiegłym roku natomiast nie załatwiły nawet wszystkich z bieżącego roku.

Wzrosła też, w zestawieniu z 2014 r., liczba spraw, w których średni czas trwania procesu w I instancji przekracza 12 miesięcy.

Optymizmem nie napawają też dane dotyczące spraw zaległych (tzw. pozostałości). Znów w 2015 r. większe niż w 2014 r. (5,0 do 5, 6), a średni czas trwania spraw niezałatwionych wydłużył się z 8,2 miesiąca do 8,5 miesiąca.

Mniej (w 2014 r. – 3334; w 2015 r. – 2000) jest też spraw załatwianych przez referendarzy, spada również liczba skazanych, którzy odbywają karę z elektroniczną bransoletą (w systemie SDE), odpowiednio z 38 tys. do 37 tys.

Nieznacznie spadł też odsetek skarg obywateli na przewlekłość postępowań uwzględnionych przez sądy (z 10,9 do 9,5). Zasądzone kwoty były jednak wyższe. Każdego roku wypłacamy więcej pieniędzy za opieszałość. Dowód? W 2013 r. – 3,9 mln zł, a w 2014 r. – 5,2 mln zł.

– Mimo wielu reform gwałtownej poprawy nie widać – przyznaje sędzia Maciej Strączyński, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia, choć zastrzega, że do statystyk podchodzi z dużą ostrożnością. I twierdzi, że zasada jest prosta: albo reformy, albo usprawnienia. Te pierwsze nie mają szansy poprawić wyników, bo wprowadzają je teoretycy, którzy nie mają pojęcia, jak ich pomysły sprawdzą się w praktyce.

Każdy sobie

– Brakuje jednej wspólnej strategii dla wymiaru sprawiedliwości rozpisanej na 10, 15 czy 20 lat. I to jest główny powód nie najlepszej kondycji Temidy – uważa z kolei prof. Łukasz Jedliński z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Efekt jego zdaniem jest taki, że każdy przychodzi do resortu z własnym pomysłem na zmiany i – co najgorsze – dąży do ich realizacji.

– Robimy co możemy, ale przez lata ciągłego reformowania i upraszczania osiągnęliśmy skutek odwrotny – mówi „Rz" Łukasz Piebiak, wiceminister sprawiedliwości. I zapowiada nie tylko dociążenie sędziów funkcyjnych (prezesów, przewodniczących wydziałów itd.), którzy zajmą się orzekaniem, ale też nowy sposób na rozmieszczenie sędziów.

– Etaty, które wygasają i nie są potrzebne na miejscu, wędrują do sądów, które trzeba wesprzeć. W grudniu zapadły już pierwsze decyzje, będą kolejne – informuje wiceminister Piebiak.

Internet i prawo autorskie
Bruksela pozwała Polskę do TSUE. Jest szybka reakcja rządu Donalda Tuska
Prawnicy
Prokurator z Radomia ma poważne kłopoty. W tle sprawa katastrofy smoleńskiej
Sądy i trybunały
Nagły zwrot w sprawie tzw. neosędziów. Resort Bodnara zmienia swój projekt
Prawo drogowe
Ten wyrok ucieszy osoby, które oblały egzamin na prawo jazdy
Dobra osobiste
Karol Nawrocki pozwany za książkę, którą napisał jako Tadeusz Batyr