Myśli Pan, że trend w przyspieszeniu załatwiania spraw i skrócenia kolejki przed NSA ma szansę się utrzymać?
Jeśli NSA będzie mógł działać jak dotychczas, to w ciągu roku udałoby się nam nie tylko załatwić tyle spraw, ile rocznie wpływa do sądu, ale jeszcze zmniejszyć zaległości. Dynamika rozpoznawania spraw z ostatnich czterech miesięcy jest bardzo dobra. Musimy pamiętać, że NSA po reformie sądownictwa nie zaczął swojej działalności od czystej karty. Od razu miał do osądzenia tysiące spraw, a do tego bieżący wpływ już na nowych zasadach. To spowodowało, że z roku na rok kolejka w NSA się wydłużała. NSA jako sąd kasacyjny orzeka w każdej, nawet najdrobniejszej sprawie. Ustawodawca nie przewidział przedsądu w sprawach sądowo-administracyjnych, który ograniczałby liczbę wpływających spraw.
Czy jednak tej dobrej prognozy dla NSA nie zniweczą zmiany przewidziane w nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym?
To bardzo poważne zagrożenie, na które starałem się zwracać uwagę w trakcie procesu legislacyjnego. Mam wątpliwości, czy przeniesienie spraw dyscyplinarnych i testowych sędziów Sądu Najwyższego, sądów powszechnych i wojskowych jest zgodne z Konstytucją. Sądownictwo administracyjne jest przecież odrębnym pionem od sądownictwa powszechnego i wojskowego, a NSA jest odrębnym sądem od Sądu Najwyższego.
To kwestie czysto prawne, a te praktyczne?